"Pojechałam do chrześniaka na wesele. Zainwestowałam dużo, a nic w zamian nie dostałam"

"Pojechałam do chrześniaka na wesele. Zainwestowałam dużo, a nic w zamian nie dostałam"

"Pojechałam do chrześniaka na wesele. Zainwestowałam dużo, a nic w zamian nie dostałam"

canva.com

"Ja to jestem starej daty. Pamiętam te wesela, co to się kiedyś wyprawiało i ludzie bawili się na nich do białego rana. A i się napili i najedli i nagadali i każdy był zadowolony. Dlatego kiedy miałam okazję uczestniczyć w weselu chrześniaka, doznałam szoku. Jak to jest w zwyczaju w naszej rodzinie, sporo zainwestowałam w prezent, w końcu to chrześniak. No ale jestem rozczarowana, bo kompletnie nic nie dostałam w zamian". 

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Chrześniak zaprosił mnie na wesele

Kiedy był dzieckiem, byłam jego ulubioną ciocią Halinką. Mieliśmy fajną relację, często go odwiedzałam, a on też przyjeżdżał do mnie na ferie i wakacje.

Wczułam się mocno w rolę chrzestnej i zwykle traktowałam go tak, jakby był moim synem.

Ale później nasze drogi się rozeszły, co uważam za zupełnie normalne. On znalazł sobie dziewczynę, wyprowadził się z rodzinnego miasteczka w poszukiwaniu lepszego życia, które chyba znalazł.

Utrzymywaliśmy kontakt

Ale już dość sporadycznie. Choć wiedziałam, że szykuje się u niego ślub i wesele. Cieszyłam się, że go zobaczę i poznam wreszcie jego przyszłą żonę. Bo wcześniej niestety nie miałam takiej przyjemności.

Oczywiście jak na chrzestną przystało, włożyłam do koperty sporo banknotów, tak na lepszy start dla młodych.

No ale spodziewałam się, że mi się to zwyczajnie opłaci. Bo ja przywykłam do tego, że jak idę na wesele to i napić się można i najeść, do woli.

sala weselna canva.com

Rozczarowałam się

Młodzi zrobili to wesele totalnie po swojemu. O dziwo tym młodszym gościom bardzo się to podobało. Ale kiedy ja zobaczyłam, że stoły nie uginają się od jedzenia, a poszczególne dania serwują nam kelnerzy, już  byłam zawiedziona.

Na przystawkę dostaliśmy krewetki, które nie chciały mi przejść przez gardło.

Później była bardzo smaczna zupa krem, ale w tak małej ilości, że kiedy ją zjadłam, dalej burczało  mi w brzuchu. A na koniec dwa dania główne do wyboru, ale też serwowane, więc ilości niewielkie.

Później wcale nie było lepiej. Bo nawet słodkości były wydzielone, takie modne teraz monoporcje. Malutkie to wszystko. Piękne, to fakt, ale naprawdę takie małe, że na jeden raz.

Nie najadłam się na tym weselu wcale. A do tego młodzi nie zaprosili orkiestry, tylko jakiegoś DJ-a, czy jak to się tam pisze. Przecież to wcale nie są weselne klimaty.

Cieszę się, że mogłam spotkać mojego chrześniaka, ale szczerze, gdybym wiedziała, że to wesele mi się tak nie opłaca, w kopertę włożyłabym mniej. Żałuję, że wcześniej nie zapytałam nikogo, jak to wszystko będzie wyglądało.

Ciocia Halinka

Paznokcie na wesele. Oto 16 pięknych propozycji dla gościa!
Źródło: Instagram.com/paznokciove_inspiracje/
Reklama
Reklama