"Mama nie lubi mojego narzeczonego. Mówi, że ksiądz nie dopuści nas do ślubu, bo żyjemy jak bezbożnicy!"

"Mama nie lubi mojego narzeczonego. Mówi, że ksiądz nie dopuści nas do ślubu, bo żyjemy jak bezbożnicy!"

"Mama nie lubi mojego narzeczonego. Mówi, że ksiądz nie dopuści nas do ślubu, bo żyjemy jak bezbożnicy!"

canva

"Moja matka powiedziała, że pójdzie na plebanię i doniesie proboszczowi, że żyjemy bezbożnie. Zapowiedziała, że ksiądz nie dopuści nas do ślubu, i będzie spokój, skończy się zabawa. Bo to narzeczeństwo z Krzyśkiem w ogóle jej się nie podoba, a bezbożność to tylko pretekst. Kwestię wesela też mi wyjaśniła... Czemu ona mi to robi?!"

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Mama nie akceptuje mojego narzeczonego

Kiedy zaczęłam spotykać się z Krzyśkiem, moja mama nie miała nic przeciwko. Podpadł jej dopiero potem... W sumie, to nie wiem, o co jej dokładnie poszło. Czy o to, że Krzysiek po dwóch miesiącach ze mną zamieszkał, a po roku poprosił mnie o rękę?

Czy bardziej o to, że ma - jak to ona mówi - "biednych rodziców" i przez to sami musieliśmy zadbać o swoją przyszłość. A prawda jest taka, że tata Krzyśka przez 2 lata ciężko chorował i na to jego leczenie poszła lwia część ich oszczędności. Ale wyszedł na prostą. Wszystko można o nich powiedzieć, tylko nie to, że są biedni... Między nimi jest tyle miłości, ile nigdy nie widziałam między moimi rodzicami.

Tak więc moja mama uparła się, żeby ingerować w mój związek... Początkowo podsuwała mi pod nos "swojego" kandydata z drogim zegarkiem i zawsze idealnie wypastowanymi butami, ale ten chłopak był kompletnym nieporozumieniem. Wolałam mojego Misiaka, przy nim czułam się szczęśliwa.
Droga do ołtarza w kościele

Sami organizujemy ślub i wesele, a ona chce to zepsuć

Nie zwracaliśmy uwagi na te swaty ze strony mojej mamy. Myślałam, że jasno jej powiedziałam, że to Krzysztof jest moim wybrankiem i nie zamierzam zmieniać zdania, bo się kochamy.

Ślub bierzemy już niedługo. Mało tego, sami sobie wszystko zorganizowaliśmy. Przez ostatnie dwa lata odkładaliśmy każdą złotówkę, nie jeździliśmy na wakacje, żeby mieć kasę na wesele. Bo przecież na moją mamę nie mogłam liczyć - sama powiedziała, że na żadne wesele nie wyłoży. A rodziców Krzyśka nie śmieliśmy nawet prosić. Mimo to sami zaoferowali, że się trochę dołożą, ale powiedzieliśmy, że nie ma takiej potrzeby. Jesteśmy dorośli przecież, on ma już 29 lat, ja 26 lat.

Myślałam, że na ostatniej prostej nic mnie już nie zdziwi, a jednak... Matka przyuważyła, że nie chodzimy regularnie do kościoła, tylko średnio raz w miesiącu. I do tego przyczepiła się jak rzep! Nagadała mi ostatnio przy kawie, że słyszała nasze zapowiedzi i że jak to, my chcemy ślub kościelny brać?! Stwierdziła, że nam się to nie należy, bo żyjemy bezbożnie, śpimy w jednym łóżku, do kościoła prawie wcale nie chodzimy, a teraz nagle się obudziliśmy, że chcemy przed Bogiem przysięgać?

Słuchałam jak skamieniała... Co też ona wygaduje? Mało tego, na koniec stwierdziła, że ona pójdzie na plebanię po mszy i porozmawia z proboszczem, jak to wygląda, a on nas nie dopuści do ślubu. I szach mat, mamusia nie pozwoli na to, żebym zmarnowała sobie życie z nieodpowiednim mężczyzną.

Rozmowa była wczoraj, a ja wciąż siedzę i płaczę... Nie wiem, co robić. Jej zapowiedzi mogą się ziścić? Jak z nią rozmawiać?

Edyta

Roksana Węgiel jest macochą. A co z matką chłopca? Wyznała: "Jestem na doczepkę". Zobacz zdjęcia!
Źródło: instagram.com/maldubowska
Reklama
Reklama