"Wacław w swej głupocie dostarczył do sądu nieważny testament. Nie przewidział jednego..."

"Wacław w swej głupocie dostarczył do sądu nieważny testament. Nie przewidział jednego..."

"Wacław w swej głupocie dostarczył do sądu nieważny testament. Nie przewidział jednego..."

Canva

"Halina i Wacław odziedziczyli spadek po osobie z bliskiej rodziny. Nie wiadomo było, czy wuj Witold, bezdzietny kawaler, zostawił po sobie ostatnią wolę... Nikt nie słyszał o takim dokumencie. Jednak Wacław w swej głupocie zaniósł do sądu testament Witolda, po cichu licząc na to, że dostanie cały spadek. Nie przewidział tego, co sąd zrobi w swojej mądrości".

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Wacław i Halina mieli dostać spadek

Wuj Witold zmarł trzy miesiące temu. Był kawalerem, mieszkał sam, a dzieci nie miał. Tak się złożyło, że cały spadek po nim - mieszkanie w centrum miasta, garaż do niego przypisany i samochód, który też już dokonywał żywota - wszystko to miało przypaść Halinie i Wacławowi. Rodzeństwo było jego najbliższą rodziną, a ojciec Witolda i matka Haliny i Wacława byli siostrą i bratem, gdy jeszcze żyli. W rzeczywistości byli więc kuzynostwem, ale na tego dobrotliwego Witolda wszyscy mówili "wuju", a zwłaszcza dzieci Haliny i córka Wacława.

Kuzynostwo spodziewało się tego, że spadek zostanie podzielony po połowie... Zwłaszcza że wuj Witold nigdy nie wspominał o żadnym testamencie, więc Halina myślała, że takim układzie dziedziczenie jest ustawowe. I takie było, póki nie pojawił się w sądzie jej brat z papierową teczką.

żałobnicy przy trumnie canva.com

Wacław miał zły plan, żeby usunąć siostrę ze spadku

Wacław chyba myślał tak samo w kwestii dziedziczenia ustawowego, ale najwyraźniej miał już dosyć swojej starej kawalerki z tynkiem sypiącym się ze ścian.

Dlatego w swej głupocie dostarczył do sądu rzekomy testament Witolda... W dokumencie figurował Wacław jako jedyny spadkobierca. O Halince nie było ani słowa.

Było to tym dziwniejsze, że gdy Halina rozmawiała z bliskimi sąsiadami wuja i z dalszą rodziną, nikt nie słyszał, jakoby mężczyzna składał wizytę u notariusza albo sporządzał jakiś dokument. Oczywiście, taka ostatnia wola mogła leżeć gdzieś w jego papierach, w mieszkaniu, ale mało prawdopodobne, że Wacław miał tam dostęp.

Sąd wykazał się mądrością i odkrył prawdę

Sąd w swej mądrości nie dał się zrobić w bambuko i powołał biegłego. Biegły orzekł, że testament jest nieważny, bo nie jest autentyczny. Nie został sporządzony przez zmarłego ani nie jest przez niego podpisany. Wacław przekombinował.

Halina niezmiernie się ucieszyła. Tym bardziej, że to ona częściej utrzymywała kontakt z Witoldem, bardzo go lubiła i wciąż nie mogła pogodzić się z jego śmiercią. Mocno się zdziwiła, gdy to jej brat rzekomo odziedziczył wszystko.

Tylko że teraz Halina ma problem, bo nie wie, co zrobić - czekać cierpliwie, aż sędzia pchnie sprawę dalej, czy teraz to ona powinna przespacerować się do sądu i złożyć jakieś papiery? Czy po tym, co zrobił jej brat kombinator, będzie on w ogóle uprawniony do swojej części spadku? Za tę próbę wprowadzenia w błąd wszystkich powinien przecież ponieść konsekwencje...

Życzliwy

Małgorzata Rozenek spisała testament. Oto, kto odziedziczy jej majątek! Zobacz galerię!
Źródło: Instagram.com/m_rozenek
Reklama
Reklama