"Mamy z mężem oddzielne kołdry. Tylko dzięki temu z nim wytrzymuję"

"Mamy z mężem oddzielne kołdry. Tylko dzięki temu z nim wytrzymuję"

"Mamy z mężem oddzielne kołdry. Tylko dzięki temu z nim wytrzymuję"

canva.com

"Śpicie z partnerami pod jedną kołdrą, czy też macie dwie? Ja nie wyobrażam sobie zasnąć z mężem pod tą samą kołdrą. Jestem przekonana, że to byłby dla mnie koszmar i wstawałabym tak sfrustrowana i zła na niego, że pewnie szybko byśmy się rozstali. U nas jest tak w zasadzie od początku. Jedni twierdzą, że to musi sprawiać, że się od siebie oddalamy. Inni natomiast uważają, że to zupełnie normalne. Ciekawa jestem, jak to jest z Wami?

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Długo już jesteśmy razem

Przestałam liczyć jakiś czas temu. W sumie to rocznica ślubu mi o tym przypomina, a i tak zawsze muszę się zastanowić, która to z kolei.

Kocham męża, bez dwóch zdań. Gdyby nie to, już dawno byśmy żyli oddzielnie, szczególnie że nas los dziećmi nie obdarzył. I tak ja wiem, że zaraz się znajdą tacy, co powiedzą, że to przez te oddzielne kołdry. A, niech gadają. Ja tam swoje wiem.

Czasem nam ktoś mówi, że jesteśmy trochę jak pies z kotem. Ale przecież między kotem i psem też może być najszczersza przyjaźń. A, że się czasem pokłócimy? Kto się nie kłóci?

Ale są rzeczy, za które go nie lubię

Tak bywa w związkach i też nikt zaprzeczyć nie może. Zdarza się, że kogoś kochamy i jednocześnie nienawidzimy, ale świata sobie bez tej osoby nie wyobrażamy. Tak to działa! I u nas tak właśnie jest.

Chociaż za te skarpetki porozrzucane w sypialni mam ochotę go udusić. I za deskę w WC, której nigdy nie opuszcza. I jeszcze za oplute lustro w łazience, bo jak myje zęby, to przecież tego po sobie nie wytrze.

Nie lubię go też za jego podkołderniki!

stopy pod białą kołdrą canva.com

Stąd oddzielne kołdry

Temat może średnio przyjemny, ale nic co ludzkie, nie jest nam obce, prawda? Ja się już wolę zabezpieczać. Bo jak się poznaliśmy, to owszem, była jedna kołdra, ale tylko przez chwilę. Bo kiedy budziłam się w nocy i otulał mnie ten nieprzyjemny zapach, nie było mowy o dalszym spaniu. Wyskakiwałam z łóżka.

A teraz? Każde z nas otulone swoją kołderką niczym egipska mumia i nie ma prawa się cokolwiek spod niej wydobyć. No i żadne nie marznie, bo przecież ten mój mąż to musi być nakryty od palców stóp, po sam czubek głowy.

Nasza bliskość na tym nie traci, gwarantuję. A przynajmniej oboje jesteśmy wyspani i nie budzimy się obrażeni na partnera. Także polecam ten sposób wszystkim, co też cierpieli z powodu podkołderników. Działa!

Grażka

Jak wygląda długoletni związek? Te ilustracje oddają to w 100%!
Źródło: www.instagram.com/amandaoleander
Reklama
Reklama