"Usłyszałam, co mój chłopak mówił o mnie do kolegów. Odwdzięczyłam mu się pięknym za nadobne"

"Usłyszałam, co mój chłopak mówił o mnie do kolegów. Odwdzięczyłam mu się pięknym za nadobne"

"Usłyszałam, co mój chłopak mówił o mnie do kolegów. Odwdzięczyłam mu się pięknym za nadobne"

Canva

"Przypadkiem podsłuchałam rozmowę mojego faceta z kumplami. Przez chwilę zastanawiałam się, o jakiej niekumatej lasce oni mówią, ale zaraz potem usłyszałam swoje imię. Nie wierzyłam własnym uszom, dowiadując się, co naprawdę sądzi o mnie mój chłopak. Postanowiłam dać mu nauczkę, ale z klasą".

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Mam w życiu ważniejsze sprawy niż przesadne dbanie o wygląd

Ostatnio w moim życiu sporo się działo. Od kilku miesięcy spotykałam się z fajnym facetem. Ma na imię Tomek i jest ode mnie o 8 lat starszy. Poznaliśmy się przez znajomych, on był akurat po rozstaniu z poprzednią dziewczyną.

Kiedyś nawet ją widziałam i zdziwiłam się, że jest kompletnie inna niż ja. Taki typ dziewczyny z Instagrama, która wszystko od stóp do głów ma zrobione idealnie, łącznie z paznokciami, fryzurą i perfekcyjnym makijażem. Nie zdziwiłabym się, gdyby się okazało, że w tym idealnym make-upie chodzi nawet po bułki do płaza.

Ale jakoś specjalnie się nad tym nie zastanawiałam. Było, minęło, przyszło nowe. Z Tomkiem fajnie mi się spędzało czas i ta znajomość wniosła ożywczy powiew w moje życie.

Zwłaszcza że ostatnio miałam trochę problemów do rozwiązania. Musiałam pomóc mamie, która na dwa miesiące trafiła do szpitala, a tata został w domu sam z moim niepełnoletnim bratem. Poza tym miałam kocioł na uczelni, bo z pewnym poślizgiem składałam pracę magisterską i przygotowywałam się do obrony. Jednocześnie zaczęłam się już rozglądać za nową pracą. To wszystko pochłaniało sporo mojego czasu i energii.

Dbałam o siebie, ale bez większej przesady. Zresztą, prawdę mówiąc, nawet gdybym miała urlop od życia i ciężarówkę kasy, to i tak szkoda by mi było czasu na wklepywanie kremów, bieganie na zabiegi estetyczne i nakładanie tapety codziennie, albo dreptanie w szpilkach, podczas gdy można założyć wygodniejsze buty, które nie spowalniają człowieka. Do pracy jeżdżę na rowerze, więc i tak szpilki odpadają. Są w życiu ważniejsze rzeczy niż make-up.

Wygląd to w ogóle nie są moje priorytety, wolałam się skupić na tym, by mieć coś w głowie, a nie tylko na twarzy. Myślałam, że Tomek też tak uważa, ale chyba się pomyliłam.

smutna kobieta canva.com

Mój facet obgadywał mnie z kolegami

Któregoś razu jednak przypadkiem podsłuchałam rozmowę mojego Tomka z kolegami. Tomek pracuje w dużej firmie, a po godzinach śmiga na siłownię, żeby zrzucić brzuszek przed latem. Mnie tam nie przeszkadza, ale on się zawziął i tak od miesiąca chodzi dwa razy w tygodniu. Namówił nawet kumpla z pracy i obaj solidarnie pracują nad rzeźbą. Ostatnio zabrali ze sobą jeszcze jednego kumpla, też go kojarzę z pracy. Mają te karty sportowe z firmy, to korzystają.

Tego dnia ja też miałam większe okienko czasowe i postanowiłam, że poczekam na Tomka pod siłownią. Usiadłam sobie w ogródku kawiarnianym i naciągnęłam na głowę kaptur, bo strasznie wiało. Nie chciałam się chować do środka, żeby widzieć, kto wychodzi, i nie minąć się z nimi... Gdy Tomek w obstawie dwóch kumpli pojawił się w drzwiach, z daleka było słychać, jak gadają o jakiejś - jak to on powiedział - "niekumatej lasce". Tknęło mnie, żeby nie ujawniać się, tylko wysłuchać do końca. Nie miałam pojęcia, o kim on mówi, póki nie usłyszałam tego:

Miss Polski to ona nie jest, musiałaby popracować nad sobą, ale jej się nie chce. Mojej poprzedniej laseczce Anka nawet do pięt nie dorasta, tamta to była boska, usta też miała boskie, wszyscy się za nią oglądali. Ale z braku laku... I tak nie mam nic innego do roboty teraz, to się z nią spotykam, ale ona jest tak głupia, że nawet tego nie widzi.

- tłumaczył mój facet swoim kumplom, a ja poczułam się jak Kopciuszek grzebiący w popiele.

Postanowiłam się odpłacić. Najlepszą zemstą jest sukces

Nie ujawniłam się wtedy, ale zaraz po przyjściu do domu powiedziałam, co usłyszałam. On się wypierał, ale nie dałam sobie wmówić, że to nie mnie wtedy obgadywał... Zerwaliśmy. Niemniej cały czas byłam na niego wkurzona, że ocenił mnie tak płytko.

Okazja do zemsty przytrafiła się pół roku później. Z racji wspólnych znajomych wpadałam czasem na Tomka wieczorem w klubie... Cóż, był sam, żadna nie poleciała na ten jego przyszły "kaloryfer", którego wciąż nie było widać pod oponką. Ja w czasie tego półrocza zrobiłam jeszcze kilka kursów zawodowych, staż. A potem znalazłam pracę... w firmie, w której pracował Tomek.

On wciąż tkwił w dolnym szeregu, a ja zostałam szefową drugiego zespołu. Nabrałam wiatru w żagle, zarabiałam teraz godne pieniądze i mogłam sobie pozwolić na więcej, zaszalałam więc u fryzjera z nowym kolorem i uczesaniem.

Mijaliśmy się codziennie i Tomek chyba docenił, że jednak nie byłam taką niekumatą szarą myszką, jak mu się wydawało... Tyle że już za późno. Nie mam ochoty nawet z nim gadać. Koledzy się z niego śmieją, bo też startował na to stanowisko, ale mimo że jest 8 lat starszy, to brakło mu kompetencji.

Polecam, nie ma co się mścić, robiąc komuś na złość. Najlepszą zemstą jest - odnieść sukces.

Anka

Mama Agnieszki Włodarczyk zaskoczona urodzinową niespodzianką! Młodszy o 3 dekady mąż się wykazał. Zobacz galerię!
Źródło: facebook.com/anna.stasiukiewicz.1
Reklama
Reklama