"Syn rok temu poszedł do szkoły, a już mu zadają lektury na prawie 100 stron! To przesada, w drugiej klasie?!"

"Syn rok temu poszedł do szkoły, a już mu zadają lektury na prawie 100 stron! To przesada, w drugiej klasie?!"

"Syn rok temu poszedł do szkoły, a już mu zadają lektury na prawie 100 stron! To przesada, w drugiej klasie?!"

Canva

"Gdy oburzona powiedziałam o tym mężowi, on tylko się uśmiechnął, machnął ręką i stwierdził, że to bardzo dobrze, niech Szymek czyta jak najwięcej. Czytanie jeszcze nikomu nie zaszkodziło. Jeśli młode pokolenie się tego nauczy wcześniej, wtórny analfabetyzm nie będzie się szerzył. Że co proszę?! To niech on siedzi ze sfrustrowanym ośmiolatkiem i czyta co wieczór... Ja wolę audiobooka włączyć na telefonie i mieć problem z głowy".

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Mój syn w drugiej klasie dostaje lektury do domu! To skandaliczne

Mam syna w drugiej klasie podstawówki. Szymek ogólnie lubi chodzić do szkoły, i całe szczęście, bo spędza tam większość dnia, na lekcjach, świetlicy i codziennie na zajęciach dodatkowych, za które zresztą słono płacimy. Judo, angielski, gitara, plastyka... Żeby się chłopak nie nudził na świetlicy.

Oboje z mężem kończymy pracę ok. 16:00 - 17:00 i dopiero wtedy możemy po Szymka jechać. Jak wrócimy już wszyscy do domu i coś zjemy, to w zasadzie bardzo mało dnia nam zostaje. A tu się okazuje, że młody ma do odrobienia lekcje! Nauczycielka zadaje tym dzieciom koszmarne ilości materiału, strasznie to wszystko przeładowane.

A już najbardziej denerwuje mnie to, że Szymek już w drugiej klasie SP dostaje do przeczytania lektury po 90-100 stron! To dziecko dopiero co zaczęło szkołę w zeszłym roku, a już takiej wymagania? Nie rozumiem, po co ich tak cisną?

Jeszcze czasu na to dają mało... jakieś 6 tygodni na przeczytanie jednej lektury. To strasznie niewiele. W ogóle całe to zadawanie lektur do domu to chyba jakiś żart... Nauczycielka, zamiast pracować na lekcji, zwala cały ciężar na rodziców.

Ośmioletnie dzieci i jeszcze nie czytają tak sprawnie, żeby ogarnąć taką grubą książkę! Naprawdę, nie rozumiem zupełnie, po co to jest. My jako rodzice tylko się frustrujemy i dziecko też, mając do wykonania takie zadanie.
Zmeczony chłopiec odrabia z mamą lekcje Canva

Pokłóciłam się z mężem o lektury w podstawówce

Jak wczoraj syn dostał do przeczytania kolejną książkę na 104 strony z terminem do końca ferii, nie wytrzymałam. Wieczorem, oburzona, poruszyłam temat z moim mężem... a on, zamiast mnie poprzeć, jeszcze się wymądrza. Tylko się uśmiechnął, machnął ręką i stwierdził, że przesadzam. Że to nie szkoła przeładowuje syna, tylko ten miliard zajęć dodatkowych, bo tak to by miał czas odrobić wszystko na świetlicy.

Michał stwierdził też, że nauka czytania była w pierwszej klasie rok temu, a rok to już szmat czasu i wypadałoby, żeby Szymek miał to już wyćwiczone płynnie. Bardzo dobrze, że dostaje te lektury, bo czytanie jeszcze nikomu nie zaszkodziło, a omijanie lektur to prosta droga do wtórnego analfabetyzmu. Tia... Tylko że rozwala to nam czas rodzinny, i to regularnie.

Stwierdziłam, że skoro Michał jest taki mądry, to niech sam z Szymkiem siedzi co wieczór i klepie te wyrazy i zdania... Ja wolę inaczej spędzić ten czas. Póki co omijam problem, puszczając dziecku audiobooka ze smartfona, ale akurat ta ostatnia książka nie ma swojej wersji audio i jest zonk.

Powinnam pogadać o tym z nauczycielką i resztą rodziców?

Dramat 30-letniej Honoraty Skarbek! Pies zniszczył jej czerwoną sukienkę na święta?! Zobacz galerię!
Źródło: AKPA
Reklama
Reklama