"Ojciec od trzech lat jest wdowcem i chciałabym, żeby trochę się już ogarnął, bo ile można rozpaczać po kimś, kto tak naprawdę nie lubił nawet dzieci swojego partnera? Nie rozumiem zachowania mojego taty i wydaje mi się, że w końcu powinien przejrzeć na oczy. Nie mam zamiaru kolejnych świąt spędzać w tak grobowej atmosferze".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Ojciec rozpacza, a już 3 lata minęły
Ojciec odszedł od mojej mamy, gdy miałam zaledwie 9 lat. Podobno się zakochał w młodszej sekretarce z biura i nie mógł be niej żyć. Okazało się jednak, że sekretarka mogła bez niego i po pół roku go zostawiła. Później ojciec zakochał się kolejny raz i kolejny raz i kolejny raz aż w końcu poznał Irenkę, z którą był przez ostatnie 10 lat i nawet się pobrali.
Nie byłam nigdy fanką tej kobiety, ponieważ zachowywała się w stosunku do nas, czyli do dzieci jej męża, bardzo oschle i do tego stopnia nas nie lubiła, że nawet nie składała życzeń na urodziny, bo po prostu o nich nie pamiętała! Nie zależało jej na tym, aby zaimponować ojcu i budować ognisko domowe, bo widziała, że mój tata jest w nią wpatrzony jak w obrazek i zrobi dla niej wszystko. Irena była bardzo zadbaną kobietą, bo w przeszłości była modelką i cały czas zostało jej takie dbanie o siebie i piękna prezencja. Z kolei ojciec przez ostatnie lata się roztył i miał bardzo niskie poczucie własnej wartości, dlatego gdy zorientował się, że ktoś tak atrakcyjny jak Irenka zwrócił na niego uwagę, to oszalał i nie chciał jej wypuścić z rąk.
Ile można płakać po kimś?
Niestety kilka lat temu Irenka zachorowała i mierzyła się z chorobą nowotworową, która finalnie doprowadziła do tego, że żona mojego ojca zmarła, pozostawiając go w ogromnej żałobie, z którą nie radzi sobie do dziś. Oczywiście, że wspierałam ojca i pomagałam, ale wydaje mi się, że jeżeli już jej nie ma wśród nas, a na dodatek wyszło wiele rzeczy, które nie stawiają jej w dobrym świetle, to logicznie rzecz biorąc, ojciec powinien pójść dalej i przestać zamartwiać się tym, że jej nie ma, bo to nic dobrego nie wniesie.
Już wiem, jak będą wyglądały najbliższe święta. On będzie siedział ze zdjęciem przy stoliku i nawet nie zje z nami kolacji tylko będzie cały czas płakał, a ja się będę denerwować, że nie cieszy się nawet z tego, że widzi wnuczki!
Katarzyna