"Narzeczona wydawała mi się ideałem. Do czasu, kiedy razem zamieszkaliśmy"

"Narzeczona wydawała mi się ideałem. Do czasu, kiedy razem zamieszkaliśmy"

"Narzeczona wydawała mi się ideałem. Do czasu, kiedy razem zamieszkaliśmy"

Canva

"Kasia to wymarzona dziewczyna każdego faceta - piękna, zgrabna, ponętna i z poczuciem humoru. Do tego prowadzi własny biznes i ma wiele pasji. Wydawało mi się, że trafiłem na ideał. Póki z nią nie zamieszkałem. Wtedy na jaw wyszło, dlaczego po trzydziestce była nadal wolna!"

Reklama

Publikujemy list naszego czytelnika. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Miłość od pierwszego wejrzenia

Kasię poznałem na portalu randkowym. W pierwszej chwili pomyślałem, że to niemożliwe, żeby taka piękna dziewczyna szukała faceta przez Internet.

Przecież takie ślicznotki z pewnością mają facetów na pęczki w realnym życiu. Może coś jest z nią po prostu nie tak?

- myślałem.

Postanowiłem się przekonać na własnej skórze i do niej napisałem. Rozmowa całkiem nieźle się kleiła. Opowiadała mi, że właśnie wróciła z obozu surfingowego w Portugalii, że ma własną firmę, która zdobywa sukcesy. Byłem pod wrażeniem. Zaprosiłem ją na randkę do eleganckiej restauracji i przyszedłem z bukietem róż. Przez cały wieczór byłem nią oczarowany. Była taka zabawna i piękna, a jednocześnie skromna, jakby nie zauważała, jakie wrażenie robi na wszystkich wokół. Nie mogłem uwierzyć, że takie kobiety jeszcze istnieją. Świetnie nam się rozmawiało, po kolacji odprowadziłem ją do domu i pocałowałem na dobranoc. I tak się zaczęło. Przez pół roku widywaliśmy się regularnie. Przeważnie na mieście albo u mnie. Wszystko było idealne. Na tyle, że postanowiłem jej się oświadczyć. Stwierdziłem, że lepszej kobiety nie znajdę.

Ku mojemu zaskoczeniu, Kasia przyjęła oświadczyny. Byłem w siódmym niebie! Planowaliśmy wspólną przyszłość, której początkiem był zakup wspólnego mieszkania. Kasia powiedziała, że wynajmie swój apartament i na czas poszukiwania mieszkania wprowadzi się do mnie. Z chęcią się zgodziłem. Zrobiłem jej miejsce w szafie i w łazience. W końcu nadszedł ten dzień. Przez cały dzień zwoziliśmy jej rzeczy do mojego mieszkania. Zdziwiło mnie, że wszystko jest strasznie chaotycznie popakowane, ale pomyślałem, że może nie miała czasu na segregowanie swoich rzeczy przez nawał pracy. Prawda wyszła na jaw kilka tygodni później.

Bałagan w pokoju Canva

Przykra prawda

Im więcej czasu spędzałem z Kasią, tym bardziej docierało do mnie jaką jest naprawdę osobą. Ciągle gdzieś biegała, ale kiedy siedziała w domu - jej czar pryskał. Potrafiła przez kilka dni się w ogóle nie myć. Nie mówiąc o praniu ubrań. Tego nie robiła praktycznie w ogóle. Kiedy się rozbierała, rzucała ciuchy, gdzie popadnie. Do tego robiła straszny bałagan. W ciągu miesiąca moje mieszkanie zmieniło się w prawdziwy śmietnik. Za kanapą leżały puste opakowania po chipsach i jogurtach, puste butelki po wodzie i Coca-Coli walały się po podłodze. Robiłem,, co mogłem i po pracy ogarniałem ten syf, ale po miesiącu straciłem już na to ochotę.

Jak ci coś przeszkadza skarbie, to sobie zamów sprzątaczkę

- odpowiedziała na moje prośby o utrzymanie porządku.

Chciałem jej odpowiedzieć, że owszem, sprzątaczka może i załatwiłaby sprawę bałaganu, ale nie wymyłaby jej zębów ani włosów. Zastanawiałem się, jak kobieta, która odniosła takie sukcesy, mogła być aż taką fleją? Odpowiedź przyszła, kiedy wspólnie odwiedziliśmy jej dom rodzinny. Kiedy wszedłem do środka, uderzył mnie smród rozkładających się śmieci. Chociaż było widać, że ogarnęli nieco przed naszym przyjściem, podłogi i poręcze lepiły się od brudu. Natychmiast miałem ochotę stamtąd uciec.

Nie zrozumcie mnie źle, nie jestem aż takim pedantem. Ale mam też swoje granice. Rozumiem, że Kasia wyniosła swoje złe nawyki z domu, ale nie mam zamiaru tolerować tego w swoim domu. Nie wiem, co ja teraz zrobię. Nie chcę jej stracić, bo jest wspaniałą osobą, ale nie wyobrażam sobie życia w takich warunkach.

Piotrek

Reklama
Reklama