"Dopóki córka nie zaczęła przyprowadzać swojego męża do nas na obiady, to nie zdawałam sobie sprawy z tego, że moje potrawy mogą komuś jakoś szczególnie smakować. Nie, żeby mój Jarek narzekał, ale nigdy nie skomentował, czy mu coś zasmakowało, po prostu podziękował czasem i tyle. A zięć to rozpływa się nad każdym kęsem! Miło by mi było, jakbym wiedziała, że i mój mąż czuje się ukontentowany. Co mam zrobić, żeby i Jarek zaczął zachwalać moje obiady? Lubię być doceniana. Może powinnam wprowadzić jakieś nowe smaki?"
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Zięć zachwyca się moimi obiadami
Od zawsze lubiłam słuchać komplementów na swój temat, więc starałam się być dobra w tym, co robiłam. Czy to za młodu w szkole, czy w recytowaniu wierszy, czy to w bieganiu, czy też w trakcie późniejszej edukacji. W pracy też zawsze przykładnie wypełniałam swoje obowiązki. Teraz kiedy jestem już na emeryturze, to mało kiedy są okazje do tego, żeby ktoś mnie pochwalił.
Dlatego tak ogromnie ucieszyłam się, gdy córka zaczęła przyprowadzać swojego męża do nas na obiady. Zięciowi tak bardzo posmakowało to, co gotuję, że nie może przestać zachwycać się moimi daniami. O, ileż ja się za każdym razem nasłucham dobrych słów! Jemu nawet moje tłuczone ziemniaki z masłem smakują tak bardzo, że rozpływa się niemal nad każdym kęsem!
Canva
Zawsze przykładałam się do gotowania obiadów, zresztą tak jak do wszystkiego innego, ale nie przypuszczałam, że mogą one być źródłem docenienia. Myślałam, że to oczywiste, że dobrze się gotuje, że tak ma być. Dopiero mój wspaniały zięć mi uświadomił, że i tutaj mam możliwość wysłuchania komplementów, których tak jak wspominałam, bardzo mi w ostatnim czasie brakuje.
Co mam zrobić, żeby mój mąż zaczął zachwalać posiłki, które przyrządzam?
A może to, że zawsze gotowałam tradycyjnie, jest powodem, dla którego Jarek nie jest zachwycony moją kuchnią. Znam dużo potraw, więc nie jemy ciągle tego samego. Staram się różnorodnie gotować, ale może Jarek chciałby spróbować i innej kuchni, nie tylko takiej typowej, tradycyjnej.
Teraz rozmyślam nad tym, że może mąż przyzwyczaił się po prostu do moich obiadów tak jak do zawsze wysprzątanego domu. Może mu się to wszystko podoba, tylko o tym nie mówi. Jarek nigdy nie był wylewny w okazywaniu uczuć i emocji. Czasem tam, jak się wystroję do kościoła, czy też na jakieś przyjęcie i zapytam go, jak wyglądam, to odpowie, że dobrze. Jednak bardzo zależałoby mi, żeby i on wreszcie docenił moją kuchnię, bo przyznam, że codziennie wkładam w te moje dania dużo pracy i starań.
Janeczka z Kwidzyna
