"Wiadomo, śmierć w rodzinie nigdy nie jest niczym przyjemnym. To smutne, kiedy odchodzi ktoś bliski. Jako dorośli powinniśmy jednak się odpowiednio zachować, w końcu patrzą na nas inni ludzi. Popłakać to można w domu, a nie w miejscu publicznym. Na pogrzebie teściowej mąż odstawił taką szopkę, że to się w głowie nie mieści".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Teściowa niedawno zmarła
Miałam poprawne relacje z teściową. Nie było między nami jakichś szczególnych kłótni, ale też się nie przyjaźniłyśmy. Odwiedzała nas raz na jakiś czas. Mąż z kolei był z nią dość mocno związany. Często do siebie dzwonili, a nawet sam jeździł do rodziców na kawę. Ja to oczywiście akceptowałam, bo dlaczego miałabym mieć coś przeciwko temu?
Niestety, matka mojego męża niespodziewanie zmarła. To było oczywiście smutne dla każdego z nas. Nie spodziewałam się jednak, że Szymon zareaguje w tak gwałtowny sposób. To, co zrobił na pogrzebie, przechodzi ludzkie pojęcie.
Mąż odstawił szopkę na pogrzebie
Żałobę można pochodzić w różny sposób i ja to bardzo dobrze rozumiem. W końcu każdy z nas jest inny. Jesteśmy jednak dorośli i musimy zachowywać pewne normy i ramy! Ja nie wyobrażam sobie płakać w miejscu publicznym. Takie rzeczy można robić w domu. A Szymon na pogrzebie zachowywał się jak małe dziecko. Łkał chyba z godzinę! Nie mógł się odkleić od trumny teściowej. Wstyd mi za niego było. Jak on mógł tak robić? Tam było tyle osób, a ja kompletnie nie wiedziałam, jak się zachować. Samo pocieszanie go było dla mnie żenujące. Dorosły facet i płacze. Ja rozumiem, że sytuacja była wyjątkowa, ale mimo wszystko to jest nie na miejscu! Oczekiwałam po nim większej rozwagi.
Teraz inaczej na niego patrzę
Muszę przyznać, że teraz jakoś inaczej patrzę na mojego męża. Nie jestem w stanie pogodzić się z tym, że zachował się tak irracjonalnie. Później porozmawiałam z nim na ten temat, chociaż nie chciałam dolewać oliwy do ognia. On nie widzi niczego złego w swoim zachowaniu. Mało tego, miał jeszcze do mnie pretensje, że go zostawiłam samego na jakiś czas. Powiedział, że powinnam być dla niego oparciem, a on tego ode mnie nie czuł.
Zniesmaczona Żona