"Dopiero co urodziłam, a mąż już każe mi pracować. Dzieckiem ma się zająć jego matka!"

"Dopiero co urodziłam, a mąż już każe mi pracować. Dzieckiem ma się zająć jego matka!"

"Dopiero co urodziłam, a mąż już każe mi pracować. Dzieckiem ma się zająć jego matka!"

Canva

"Trzy miesiące temu zostałam mamą Majeczki. Niestety, mąż nie daje mi się nacieszyć macierzyństwem. Twierdzi, że brakuje nam pieniędzy i wysyła mnie do pracy. Kiedy go zapytałam, kto się zajmie dzieckiem, odpowiedział, że przecież jego mamusia jest świetną opiekunką. Po moim trupie!" 

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu. 

Nieoczekiwana wpadka

Ciąża była dla mnie dużym zaskoczeniem. Nie planowaliśmy z mężem mieć w tym czasie dzieci. Akurat byłam na bezrobociu i intensywnie szukałam pracy. W końcu zaczął mi się spóźniać okres, a kiedy zrobiłam test ciążowy, prawie zemdlałam. Pokazał dwie kreski! Wcale się tego nie spodziewałam. Byłam trochę przerażona, ale też się cieszyłam, bo zawsze chciałam zostać matką. Wyobrażałam sobie jednak, że stanie się to trochę później, kiedy będę miała stabilne zatrudnienie. Dopiero co skończyłam 25 lat i planowałam znaleźć moją pierwszą pracę w biurze, bo do tej pory pracowałam jako kelnerka. 

Kiedy powiedziałam o ciąży mężowi, ten zbaraniał.

Jak to? Dziecko? A z czego my je utrzymamy, skoro nie masz pracy? I tak już ledwo dajemy radę utrzymać się we dwoje z mojej jednej pensji. Lepiej szybko czegoś szukaj

 - powiedział.

Nie było to jednak takie proste, bo bardzo źle się czułam. Cały czas miałam mdłości i praktycznie cały pierwszy trymestr przeleżałam w łóżku. Michał widział, w jakim jestem stanie, dlatego nic już nie komentował. Ale widziałam, jak wieczorami przeglądał w Internecie ceny wyprawek dla bobasów i łapał się za głowę. 

150 zł za coś takiego? Przecież to rabunek w biały dzień!

 - wykrzykiwał co chwilę.

Ja starałam się zachować pogodę ducha i nie przejmować na zapas. Co ma być, to będzie. Najważniejsze jest teraz dziecko. 

Matka bawi się z dzieckiem Canva

Trudy macierzyństwa

Kiedy na świat przyszła Majeczka, byłam wniebowzięta. Od razu pokochałam ją całym sercem. Była moim oczkiem w głowie. Niestety Michał nie podzielał mojego entuzjazmu. 

Słuchaj, już i tak jesteśmy pod kreską. Musiałem wziąć pożyczkę, żeby kupić te wszystkie rzeczy. A będzie coraz gorzej. Przecież sama widzisz, ile kosztują pieluchy, mleko i ten cały inny badziew

 - tłumaczył. 

W końcu wpadł na genialny, w jego mniemaniu, pomysł. Powiedział, że mam powrócić do poszukiwania pracy, a w tym czasie dzieckiem zajmie się jego matka. 

Przecież teraz mnóstwo matek pracuje. A moja mama jest na emeryturze i chętnie zajmie się Mają. Przecież mnie dobrze wychowała, co nie? 

Wcale nie jestem przekonana do tego pomysłu. Szczerze mówiąc, wcale nie przepadam za teściową. Uważam, że jest surową, oschłą kobietą. W życiu bym jej nie powierzyła nawet psa pod opiekę, nie mówiąc o dziecku. Mąż cały czas biadoli, że nie mamy za co żyć i grozi, że niedługo pójdziemy pod most, jak nie zacznę zarabiać. Sama już nie wiem, co robić. 

Bezrobotna mama

Poznaj 5 sposobów na to, żeby żyć dobrze z teściową. Zobacz galerię!
Źródło: Canva
Reklama
Reklama