"Kupiłam kota. Miało być tak słodko, a mam z nim same zmartwienia. Co robić?"

"Kupiłam kota. Miało być tak słodko, a mam z nim same zmartwienia. Co robić?"

"Kupiłam kota. Miało być tak słodko, a mam z nim same zmartwienia. Co robić?"

canva.com

"To była bardzo przemyślana decyzja. Taki rasowy kot nie kosztuje mało, a ja nie zarabiam tyle, żeby pozwolić sobie na jego zakup z jednej wypłaty. Przez kilka miesięcy na niego odkładałam z dodatkowych fuch i byłam przekonana, że sam jego zakup to największy koszt. Oj, jakże się myliłam. Ale nawet nie te koszta są moim największym zmartwieniem. Jest ich dużo więcej. Miało być tak pięknie i kolorowo, a ja już mam dość, a to minął dopiero miesiąc. Byłam zakochana w tym kociaku, miał być moim lekiem na całe zło, a stało się zupełnie inaczej".

Reklama

Publikujemy list naszego czytelnika. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

A miało być tak pięknie

Dużo pracuję, choć nie zarabiam wcale jakoś ponadprzeciętnie. Jednak nie mam czasu na żadne znajomości. Z koleżankami spotykam się rzadko, a dla partnera też nie miałabym życiowej przestrzeni. Jeszcze nie teraz.

Wpadłam jednak kiedyś na info, że w takim przypadku super sprawdza się kotek. Że jest lekarstwem na samotność, a jego obecność poprawia nastrój.

Skusiło mnie mocno to, że podobno koty są praktycznie samoobsługowe. To też nie miałabym przy swoim wielu obowiązków.

Wybrałam przytulaśną rasę

Tak, wiem, mogłam adoptować kota ze schroniska, albo z jakiejś fundacji, ale ja nie chciałam. Nikt nie wmówi mi, że taki kot będzie miał charakter konkretnej rasy. A ja nie chciałam łobuza. Chciałam kotka, który będzie przyjazny i będzie się do mnie tulił i ze mną spał.

Oczywiście wiem, że koty są indywidualistami i zawsze robią to, na co same mają ochotę, jednak liczyłam na to, że mój faktycznie nie będzie mnie odstępował na krok.

Wybrałam kotka, odłożyłam pieniądze i w końcu po niego pojechałam.

kot ragdoll canva.com

To była miłość od pierwszego wejrzenia

Nie mogę powiedzieć, że było inaczej, bo skłamię. Pokochałam tego kotka od pierwszego spojrzenia. Razem z nim pojechałam po wszystkie, niezbędne rzeczy. Na start miał jakieś legowisko i trochę karmy oraz zabawkę. Ale to zapas tylko na chwilę.

Gdy usłyszałam cenę tego wszystkiego, to chwyciłam się za głowę. Przecież ja będę musiała iść gdzieś dodatkowo na pół etatu, żeby na to zarabiać.

Ale gorsze jest to, że nakupiłam mu saszetek, puszek i suchej karmy, a jemu nie smakuje z tego dosłownie nic. Co ja mam teraz z tym zrobić? Przecież nie będę dokarmiać dachowców.

W dodatku kotek niekoniecznie upodobał sobie nową kuwetę i zdarza mu się nasikać czy zrobić kupkę na przykład za łóżkiem. A i wymiotuje często kłaczkami.

Na weterynarza wydałam już więcej, niż dla siebie przez rok na lekarzy.

Miało być tak pięknie i kolorowo, a na razie mam z tym kotem same zmartwienia i kupę roboty.

W dodatku podrapał mi nowe, skórzane krzesła. A przecież ma swój drapak.

Nie wiem, co ja robię nie tak? Nie ma mnie w domu długo, ale przecież kot miał spać po 18 godzin. Nie może spać właśnie wtedy, gdy mnie nie ma w domu? Jak wracam, mogłabym się z nim bawić, ale muszę tylko po nim sprzątać.

Był za drogi, żeby go komuś oddać. I mam dylemat. Bo jak wszystko przeliczam, to wychodzi mi, że nie stać mnie na kota. Nikt nie mówił, że to aż taki wydatek. Co robić?

Gabrysia

Zobacz psy znanych gwiazd!
Źródło: Instagram.com/katarzyna_dowbor_official
Reklama
Reklama