"Urabiam partnera na dziecko. Mam nadzieję, że bobasek uleczy nasz związek"

"Urabiam partnera na dziecko. Mam nadzieję, że bobasek uleczy nasz związek"

"Urabiam partnera na dziecko. Mam nadzieję, że bobasek uleczy nasz związek"

Canva

"Nasz związek z Markiem przechodzi ostatnio ciężkie chwile. Więcej mamy cichych dni, niż tych normalnych. Ostatnio zaczęłam się zastanawiać, co mogłoby nas wyrwać z tego impasu, bo skończyły mi się już pomysły. W końcu wymodliłam sobie odpowiedź - to bobasek!"

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Problemy w związku

Jesteśmy z Markiem parą od kilku lat. Mieliśmy swoje wzloty i upadki, ale zawsze jakoś wszystko się dobrze kończyło. Niestety od kilku miesięcy dzieje się coraz gorzej. Kłócimy się więcej niż normalnie rozmawiamy, cały czas krąży nad nami jakiś zły duch. Bardzo to przeżywam, bo od początku wiązałam z Markiem wielkie nadzieje i myślałam, że to właśnie ten jedyny. Marzyłam o tym, że staniemy kiedyś na ślubnym kobiercu i założymy rodzinę, potem wspólnie się zestarzejemy, będziemy podróżować na emeryturze po ciepłych krajach i chodzić za rękę po mieście, nawet jak będziemy już staruszkami.

Niestety, moja utopijna wizja coraz bardziej się oddala, a nawet jeszcze nie wzięliśmy ślubu. Co prawda jesteśmy od roku zaręczeni, ale zaraz po tym wzniosłym wydarzeniu, kiedy Marek przy stole wigilijnym wręczył mi pierścionek zaręczynowy, zaczęliśmy się kłócić. Próbowałam już wszystkiego - byłam miła, byłam oschła, nie odzywałam się tygodniami licząc na to, że sam przyjdzie i przeprosi. Nawet przez chwilę rozważałam rozstanie, ale w moim przypadku nie jest to opcją. Mam już 35 lat i z trudem przychodzi mi nawiązywanie nowych znajomości. Jeśli zostawię Marka (albo on zostawi mnie, ale do tej pory przecież tego nie zrobił, a miał ze 100 okazji), to moje marzenia o szczęśliwej rodzinie i drineczkach na emeryturze na zawsze odejdą w niepamięć, a mi pozostanie samotne oglądanie seriali w telewizji w towarzystwie kotów.

W desperacji zaproponowałam już nawet Markowi wizytę u specjalisty, ale on nawet nie chciał o tym słyszeć.

Nie będę opowiadał jakiemuś bałwanowi o moich problemach z babami i jeszcze za to płacił. Po moim trupie!

- powiedział.

Niezadowolona para siedzi na kanapie Canva

Wymodlone rozwiązanie

W swojej bezradności pewnego wieczoru weszłam do pustego kościoła. Padłam na kolana i modliłam się o to, aby Bóg zesłał mi rozwiązanie tej trudnej sytuacji. I oto spłynęło na mnie iluminati! To dziecko! Ono uleczy wszystkie nasze bolączki. Już widziałam oczyma wyobraźni, jak wręczam Markowi pozytywny test ciążowy i najpierw patrzy na mnie z niedowierzaniem, a potem bierze mnie na ręce i przeprasza za wszystko, co do tej pory powiedział. Jak trzyma mnie za rękę na każdym badaniu USG. Jak głaszcze mój brzuch przy wieczornym serialu. Jak bierze nasze dzieciątko w ramiona.

Jak też zaplanowałam, tak zrobiłam. Wróciłam do domu, sprawdziłam, kiedy będę miała dni płodne. Wystroiłam się, umalowałam, zrobiłam romantyczną kolację i czekałam, aż Marek wróci z pracy. Był zaskoczony i od razu zrobił się odrobinę milszy. Kilka kieliszków wina podczas kolacji załatwiło sprawę. Teraz czekam z niecierpliwością, kiedy będę mogła zrobić test. Mam tylko nadzieję, że Marek zareaguje tak, jak sobie wymarzyłam...

Karolina

7 taktyk, które pomogą naprawić małżeństwo. To działa! Zobacz w naszej galerii!
Źródło: Canva
Reklama
Reklama