"Pańcia w pociągu nie ustąpiła mojemu dziecku miejsca przy oknie! Szła w zaparte, że to miejsce się jej należy"

"Pańcia w pociągu nie ustąpiła mojemu dziecku miejsca przy oknie! Szła w zaparte, że to miejsce się jej należy"

"Pańcia w pociągu nie ustąpiła mojemu dziecku miejsca przy oknie! Szła w zaparte, że to miejsce się jej należy"

Canva

"Córka ma chorobę lokomocyjną i każda podróż jest dla nas dużym wyzwaniem... Ze wszystkich środków lokomocji najlepiej czuje się w pociągu, a i to tylko pod pewnymi warunkami doboru miejsca. Dlatego w wagonie wybieramy wyłącznie takie miejsce, które pozwala jej dojechać bez wątpliwych atrakcji po drodze... Tym razem zrobiliśmy jak zwykle, ale niestety, przez jedną upartą panią tę podróż zapamiętam do końca życia. Zwłaszcza że takiego finału kompletnie się nie spodziewałam!"

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Pojechałam z córką pociągiem, żeby uniknąć kłopotów

Kilka razy w roku muszę pojechać z córką pociągiem... Zacznę od tego, że po to kupujemy zawsze bilety z miejscówką, żeby tę miejscówkę zająć! Nie oszczędzam i odpowiednio wcześnie robię rezerwację, żeby mieć pewność, że będą jeszcze takie wolne miejsca, które spełniają nasze wymagania.

Moja córka ma 6 lat i chorobę lokomocyjną. Podróż autem w naszym przypadku zupełnie odpada, bo kończyła się zawsze kłopotami z żołądkiem... Próbowaliśmy różnych opcji i w końcu okazało się, że względnie najlepiej Basia czuje się w pociągu. I to wyłącznie na miejscu przy oknie tyłem do kierunku jazdy.

Tak, właśnie tyłem! W samochodzie musieliśmy dwa lata temu zmienić nasz cudowny, bezpieczny fotelik RWF na taki umiejscowiony przodem i wtedy nastąpiła kumulacja mdłości podróżnych...

Póki co musimy przeczekać i na każdą podróż do babci (czyli 300 km w jedną stronę) dzielimy się - ja z Basią wsiadamy w szybki pociąg, a mąż z młodszą córką jadą autem i odbierają nas z dworca dopiero na miejscu, na ostatnie 15 km. Serio, to najlepsze rozwiązanie dla wszystkich, które nie zabiera nam całego dnia z życiorysu.

Canva

W pociągu podsiadła nas paniusia, która zajęła miejsce mojej córki!

Oczywiście, wszystko gra, dopóki nie napatoczy się jakiś roszczeniowy, wredny pasażer... albo pasażerka, jak w tym przypadku. W dodatku z jakimś rachitycznym piesopodobnym stworem o wyłupiastych oczach, którego trzymała pod pachą.

Kiedy weszłam z córką do przedziału, od razu zauważyłam, że na naszym miejscu przy oknie, tyłem do kierunku jazdy, siedzi taka właśnie persona! I jeszcze udaje, że nie słyszy, gdy poprosiłam ją grzecznie o ustąpienie miejsca, ponieważ mamy na nie rezerwację.

Aż sprawdziłam drugi raz numer na bilecie, ale nie, to było tamto miejsce! Tylko zamiast mojej Basi siedziała tam damessa pachnąca jak cała perfumeria. W dodatku oburzona, że śmiałam wystosować do niej taką prośbę, bo przecież to miejsce należy do niej. Puściła nam taką wiązankę, że zaniemówiłam... Pff.

Córka była zmuszona usiąść przy oknie po drugiej stronie, przodem do kierunku jazdy, ale to tylko połowicznie rozwiązało sprawę... Jakiś uprzejmy pan przesiadł się do wagonu bez przedziałów, bo inaczej ja musiałabym stać całą drogę. Jeszcze zanim przyszedł konduktor, córka spłakana, z emocji, dostała ataku mdłości i w ruch poszła papierowa torba. Podróż masakra...

Kobieta nie chciała ustąpić i zepsuła nam podróż

Pańcia tylko się skrzywiła i dalej siedziała w zaparte. Pół godziny później przyszedł konduktor i sprawdził bilety... i na jego twarzy odmalowała się konsternacja, bo uznał, że musiał wystąpić jakiś błąd systemu i na obu biletach figuruje ten sam numer miejsca!

W takim razie on nie może zmusić żadnej z uprawnionych osób do opuszczenia miejsca... Przeprosił i powiedział, że musimy się dogadać między sobą, a bilet ewentualnie zareklamować. Ręce mi opadły...

A wiecie, co się okazało na koniec? Pańcia przed wyjściem poczerwieniała, ostentacyjnie podarła bilet i wyrzuciła do kosza. Wysiadła 20 min przed naszą stacją... Chwyciłam ten bilet i w szoku spostrzegłam, że ta dystyngowana i kulturalna dama... pomyliła datę odjazdu pociągu!

Owszem, miała bilet na nasze miejsce, ale dopiero na następny dzień! Ale to moja córka musiała za to wycierpieć...

Ale karma szybko wróciła! Obawiam się, że pańcia się mocno zdziwi, jak pojedzie do hotelu i okaże się, że rezerwację też ma na jutro.

Nie wiem, co takie osoby mają w głowie, bo mi to się nie mieści, żeby tak potraktować niewinne dziecko... A skargę na obsługę pociągu i tak napiszę...

Wkurzona mama

Chuck Norris - tego o nim nie wiecie! Przerwał karierę, aby ratować ciężko chorą żonę. Zobacz galerię!
Źródło: instagram.com/chucknorris
Reklama
Reklama