"Zamieszkałam w domu opieki. Tego, co się potem wydarzyło całkiem się nie spodziewałam!"

"Zamieszkałam w domu opieki. Tego, co się potem wydarzyło całkiem się nie spodziewałam!"

"Zamieszkałam w domu opieki. Tego, co się potem wydarzyło całkiem się nie spodziewałam!"

Canva

"Kiedy skończyłam 80 lat, stan mojego zdrowia drastycznie się pogorszył. Coraz gorzej radziłam sobie w domu. Sprzątanie, gotowanie, zakupy, codzienne czynności – to wszystko sprawiało mi ogromny problem. Dzieci zaproponowały, żebym przeprowadziła się do domu seniora. Nie byłam wcale na to gotowa, ale nie spodziewałam się, co mnie tam spotka!"

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Najgorsza diagnoza

W dniu moich osiemdziesiątych urodzin usłyszałam od lekarza najgorszą diagnozę. To miała być zwyczajna wizyta po badaniach kontrolnych, bo od dłuższego czasu kiepsko się czułam. Potem miało być świętowanie z rodziną, szampan i tort. Nie byłam przygotowana, na to co usłyszałam. Lekarz powiedział, że to prawdopodobnie nowotwór. Kolejne miesiące wspominam jak prawdziwy koszmar. Operacja, radioterapia. Lekarze nie dawali mi nadziei.

W pani wieku trzeba się cieszyć każdym dniem. Nie możemy zrobić nic więcej.

- tłumaczyli.

A jednak udało się. Wyleczyłam się, ale choroba i leczenie spustoszyły mój organizm. Nie miałam już siły zadbać o siebie jak wcześniej. Pójść po zakupy, do fryzjera. Wcześniej bardzo o siebie dbałam. Raz w tygodniu fryzjer, raz w miesiącu kosmetyczka. Razem z córką chodziłyśmy na wyprzedaże. Tak, długo cieszyłam się życiem i dobrą formą, ale w końcu i mnie dopadła zła passa. Kiedy zrozumiałam, że nie dam rady dłużej sama mieszkać, poprosiłam dzieci o pomoc. Długo rozmawialiśmy o możliwościach. Dzieci nie mogły porzucić dla mnie wszystkiego, to oczywiste. Nie stać nas było na całodobową profesjonalną opiekę. Dlatego padło w końcu na dom opieki. Na początku się bardzo wzbraniałam. W końcu tyle się złego słyszy o tych miejscach. Córka znalazła jakiś ośrodek z polecenia. Pojechałyśmy tam razem i go obejrzałyśmy. Nawet mi się spodobał. Ładne pokoje z telewizorem, duży ogród, całodobowa opieka… Zgodziłam się.

Para staruszków obejmuje się na tarasie Canva

Nowy rozdział

Zarezerwowałyśmy pokój, spakowałam cały swój dobytek w dwie walizki i pojechałam. Pierwsze dni były ciężkie. Nie mogłam się odnaleźć. Szczególnie ciężkie były noce. Obce odgłosy, wizyty opiekunek, które sprawdzały, czy wszystko jest w porządku. Po kilku tygodniach przyzwyczaiłam się do nowego rytmu. Mimo że wcześniej byłam negatywnie nastawiona do tego pomysłu, musiałam przyznać, że był to strzał w dziesiątkę. O nic nie musiałam się już martwić. Córka i syn przyjeżdżali często w odwiedziny, zaczęłam poznawać sąsiadów…

Nigdy jednak nie przypuszczałam, że w tym wieku poznam miłość swojego życia! Okazało się, że w pokoju obok mieszkał Sławomir. Samotny pensjonariusz, który od razu skradł moje serce. Przysiadł się do mnie na stołówce i zagadał. Zaczęliśmy spędzać razem dużo czasu. Moje serce znowu mocniej zabiło. Nie spodziewałam się tego w tym wieku! Co więcej, tydzień temu Sławek oświadczył mi się.

W tym wieku każdy dzień jest na wagę złota, kochana. Weźmy ślub już jutro!

- powiedział.

Powiem wam jedno – nigdy nie spodziewałam się takiego obrotu spraw. I nigdy nie byłam tak szczęśliwa!

Barbara

Poznaj 10 sposobów, by żyć szczęśliwie. Zobacz naszą galerię!
Źródło: Canva
Reklama
Reklama