"Zamiast córki do więzienia poszłam ja... Po 2 latach wyszło na jaw, jak mnie oszukała"

"Zamiast córki do więzienia poszłam ja... Po 2 latach wyszło na jaw, jak mnie oszukała"

"Zamiast córki do więzienia poszłam ja... Po 2 latach wyszło na jaw, jak mnie oszukała"

Canva

"Nigdy nie spodziewałabym się, że będę zdolna do takiego poświęcenia... Ale gdy życie postawiło nas pod ścianą, nie wahałam się ani trochę, żeby wziąć odpowiedzialność za to, co przydarzyło się mojej córce. To nie była jej wina, a miałaby przez to złamać sobie życie, bo jakiś rowerzysta myślał, że prawa fizyki go nie obowiązują?! Nie mogłam na to pozwolić... Przecież była w ciąży! Poszłam za nią do więzienia i odsiedziałam dwa lata. Gdy wyszłam, nie mogłam uwierzyć w to, jak mnie urządziła..."

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Wracałyśmy wieczorem do domu. Córce przydarzył się wypadek

Tego feralnego wieczoru wracałyśmy razem do domu. Miała mnie odwieźć po drodze. Od rana padał deszcz i ulice były mokre, a teraz wyszło słońce i świeciło nam prosto w oczy znad horyzontu. Blask był męczący, ale dało się jechać. A wtedy coś wtargnęło z dużą prędkością na pasy.

Krzyknęłam, ale było za późno. Okazało się, że zderzyłyśmy się z rowerzystą, który wyskoczył z drogi rowerowej tuż przed maskę samochodu! Kompletnie nie było go widać... Co on sobie myślał?! Że jest wyjęty spod praw fizyki?!

Nie miał szans, ale przecież miał pierwszeństwo... Córka dała po hamulcach, ale to nic nie dało. Jechała tylko o 15 km/h szybciej, niż przewidziało ograniczenie prędkości w tym miejscu. To, którego nie zauważyłyśmy, bo słońce odbijało się od mokrej jezdni.

Na Boga, to nie była jej wina! Poza tym czemu ten facet uważał, że wsiadając na rower, staje się nieśmiertelny?!

Gdy roztrzęsione wyszłyśmy z auta, on już nie oddychał. Parę minut poźniej przyjechało pogotowie, stwierdziło zgon.

Te kilka minut od wypadku do przyjazdu pogotowia zmieniło moje życie.

Córka w histerii poprosiła mnie, żebym podała się za kierowcę

Moja córka była zdruzgotana, wpadła w histerię. Bała się, że to przekreśli jej życie, a przecież za pół roku ma wziąć ślub... Co teraz z tym wszystkim?! Nagle w tej histerii wyznała mi, że jest w ciąży! Nie może sobie pozwolić na wyrok, więzienie... Nie tak ma wyglądać jej przyszłość, z czarną plamą w papierach.

Co innego ja. Ja miałam trudne dzieciństwo... Nie chciałam już do tego nigdy wracać, ale spędziłam jakiś czas w poprawczaku. Dzięki mężowi wyszłam na prostą, ale jego nie było już wśród nas, a ja od dwóch lat byłam wdową.

Córka popatrzyła na mnie z błagalnym spojrzeniem i przez łzy poprosiła, żebym zeznała, że to ja siedziałam za kierownicą... To jedyny ratunek dla niej i dla dziecka!

Nie zastanawiając się wiele, zgodziłam się. Nie było czasu do namysłu. Już było słychać syreny policji i pogotowia. Nie podejrzewałam siebie o takie poświęcenie, ale zrobiłam to. Powiedziałam, że ja byłam kierowcą. Wszyscy uwierzyli.

Canva

Odsiedziałam dwa lata. Gdy wyszłam, przeżyłam szok

Ze względu na moją przeszłość nie było zawiasów. Wyrok zapadł zaskakująco szybko! Poszłam za kratki na dwa lata. Nieumyślne spowodowanie śmierci, niedostosowanie prędkości do warunków itd.

Córka czasem mnie odwiedzała... Ale gdy miała być już w zaawansowanej ciąży i czuła się źle, tylko dzwoniła. Potem przyniosła nawet zdjęcia mojego wnuka. Miałam poczucie, że moje poświęcenie ma sens.

Gdy wyszłam, przyjechała mnie odebrać. Ze wzruszeniem weszłam znów do własnego domu... Obeszłam wszystkie kąty... Teraz mieszkała tam też moja córka z mężem. Zdziwiło mnie tylko jedno — nie było nigdzie pokoju dziecięcego ani nawet jednej zabawki.

Cóż, okazało się, że córka perfidnie mnie oszukała! Nigdy nie była w żadnej ciąży. Wymyśliła to na poczekaniu tuż po wypadku, bo bała się, że odmówię i nie wezmę odpowiedzialności za wypadek na siebie... Ona nie chciała się narażać, a ja już i tak nie miałam czystej karty.

Myślała, że zaraz naprawdę zajdzie w tę ciążę i nic się nie wyda, ale stało się inaczej. A tak "drobne kłamstewko" sprawiło, że miałam po co żyć. Albo: sprawiło, że straciłam szacunek wśród ludzi i dwa lata życia. Bo o tym nie pomyślała!

Stałam jak sparaliżowana i nie wiedziałam, co powiedzieć. Czy jej mąż wie o tym, jak urządziła swoją biedną matkę?! Mam do niej żal... Nie wiem, czy chcę ją jeszcze znać...

Oszukana matka

Wypadek syna Peretti: symulacja nie pozostawia złudzeń. Można było zrobić tylko jedno. Pokazujemy krok po kroku, co się stało. Zobacz galerię
Źródło: youtube.com/bitwydrogowe
Reklama
Reklama