„Ostatnio robiłam szybkie zakupy w markecie koło domu. Akurat była promocja na kawę, ale żeby z niej skorzystać, trzeba było zeskanować kartę. Pech chciał, że zostawiłam ją w domu w innej torebce i musiałam podyktować kasjerce mój numer telefonu. Nie spodziewałam się, że po powrocie do domu dostanę TAKĄ wiadomość. Szok!”
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Dalej ciężko mi w to uwierzyć
Piszę ten list, bo dalej ciężko mi uwierzyć w to, co się wydarzyło. Być może osoby, które poznają moją historię, zrezygnują z podawania swojego numeru telefonu przy kasie w marketach. Znacznie bezpieczniej jest zeskanować kartę. Przekonałam się o tym na własnej skórze, gdy ostatnio robiłam szybkie zakupy w dyskoncie koło domu.
Akurat była promocja na kawę. Żeby móc z niej skorzystać, trzeba było okazać kartę lojalnościową. Pech chciał, że zostawiłam ją w domu w innej torebce, podobnie jak mój telefon, na którym miałam zainstalowaną aplikację z kartą i musiałam podyktować kasjerce mój numer.
Szok i niedowierzanie
Wyobraźcie sobie, że obcy facet, który prawdopodobnie stał gdzieś za mną w kolejce, zapamiętał mój numer telefonu. Po powrocie do domu czekała na mnie wiadomość. Sami przeczytajcie.
Na początku myślałam, że to jakieś żarty. Kto by mógł pisać w taki sposób, kalecząc polszczyznę tak, że aż oczy bolą? Okazało się, że to jakiś Czesław, który zapamiętał mój numer przy kasie. Kiedy przeczytałam, że widział, co dokładnie kupiłam, zrobiło mi się niedobrze. Poczułam się jak bohaterka takiego serialu, którą stalkuje jakiś typ tylko po to, żeby skraść jej serce, a na koniec zniszczyć jej życie.
Nie chcę tak skończyć, jestem jeszcze młoda! Niedawno skończyłam 30 lat i zaczęłam układać życie po swojemu. Dostałam dobrze płatną pracę zdalną i zaadoptowałam ze schroniska uroczego pieska. Jeszcze tylko książę na białym koniu, dzieci i będę żyć długo i szczęśliwie!
Byłam zniesmaczona i przerażona
Ze wszystkich sił chciałam sobie przypomnieć, kto stał za mną w kolejce do kasy. Jedyne, co pamiętam, to grupka nastolatków, mających na oko po 15 lat. Mam nadzieję, że to oni zrobili sobie ze mnie żarty. Patrząc na ortografię w tych wiadomościach, jest to bardzo możliwe. Nie wyglądali na intelektualistów.
Jednak jedno wiem już na pewno... Nigdy więcej, choćby miała mi uciec sprzed nosa najlepsza promocja, nie podam mojego numeru na głos w kolejce przy ludziach. Kto wie, kto go zapamięta i później wykorzysta do jakichś nieuczciwych celów. Dostałam niezłą nauczkę!
Klara z Polkowic