W piątek 21 lipca odbył się pogrzeb syna Sylwii Peretti. Podczas ceremonii przejmujące przemówienie jego kolegi. Mówił o jego największej pasji, jaką była motoryzacja.
Pogrzeb syna Sylwii Peretti
Pogrzeb syna Sylwii Peretti odbył się w piątek 21 lipca na Cmentarzu Grębałowskim w Krakowie. Ceremonia rozpoczęła się o godz. 9:40. Przypomnijmy, że Syn Sylwii Peretti zginął w tragicznym wypadku samochodowym w nocy z 15 na 16 lipca. Jak podała policja, kierowcą był syn celebrytki znanej z "Królowych życia". Na miejscu zginęło czterech mężczyzn w wieku 20-24 lata.
W czwartek wyciekły wyniki badań trzeźwości uczestników wypadku w Krakowie. Byli bardzo pijani! 23-letni kierowca we krwi miał 2,3 promila, a w moczu 2,6 promila.
Podczas pogrzebu Patryka P. przemówienie księdza wyciskało łzy.
O czym mówił kolega syna Sylwii Peretti na pogrzebie?
Poruszające przemówienie na pogrzebie Patryka P. wygłosił także jego kolega. Tuż przed złożeniem urny z ciałem Patryka do grobu, kolega 24-latka mówił o jego największej życiowej pasji, czyli motoryzacji.
Chłopak, kochał życie i marzył o wielu rzeczach, które w przyszłości miały na niego czekać. Jego największą pasją była motoryzacja. Już od najmłodszych lat marzył o motosporcie. Jego głowę wypełniały marzenia o samochodach. Wejście w dorosłość nie było dla niego łatwe. Przekonał się, że życie, to nie bajka, a marzenia same się nie skrystalizują. Nie mógł znaleźć balansu pomiędzy pasją, pracą i marzeniami. Jednak dzięki najbliższym przez ten ostatni czas, udało mu się tego dokonać. Zaczął zdobywać nowe umiejętności i racjonalnie planować przyszłość. Oddzielił zabawę od pracy, a pasję od zabawy
– powiedział, a jego słowa przytacza Fakt.pl.
Kolega Patryka wrócił wspomnieniami także do tragicznego wypadku, do którego doszło.
Niektórzy ludzie chcą po prostu od życia czegoś więcej, niż tylko je przeżyć. Patryk właśnie taki był. Tej nocy, podczas której wydarzyła się ta tragedia, stało się coś, czego nigdy nie zrozumiemy. Jednak nie możemy tego oceniać. Czasem jest tak, że popełniasz błędy, które wielokrotnie uchodzą ci na sucho, a potem wkraczasz na prawidłową ścieżkę i jedno na niej potknięcie, kosztuje życie. Tak właśnie było w tym przypadku. Patryk kiedyś błądził, ale to właśnie dzięki rodzinie wkroczył na właściwą drogę
– mówił łamiącym się głosem, jak informuje w Fakt.pl.