"Ta diagnoza miała wpędzić mnie do grobu. A jednak doszło do fatalnej pomyłki"

"Ta diagnoza miała wpędzić mnie do grobu. A jednak doszło do fatalnej pomyłki"

"Ta diagnoza miała wpędzić mnie do grobu. A jednak doszło do fatalnej pomyłki"

Canva

"Nie sądziłam, że w życiu spotka mnie coś właśnie takiego. Nie dość, że życie mi się tak ułożyło, jak ułożyło, to jeszcze na dodatek akurat w moim przypadku musiało dojść do tak okropnej pomyłki. Nie jestem w stanie tego zrozumieć".

Reklama

*Publikujemy list naszej czytelniczki.

Opiekuję się chorym mężem

Mam 80 lat, a mój mąż ma 78 lat. Od dwóch lat mój mąż choruje na nowotwór. Rodzina się nami nie interesuje, bo mieszka za granicą, więc to ja muszę się tym wszystkim zajmować.

Choroba męża spadła na nas mnie jak grom z jasnego nieba, chociaż zdaję sobie sprawę z tego, że mogłam się tego spodziewać. Mąż palił przez niemal 50 lat papierosy, a to musiało mieć takie skutki.

Opieka nad osobą z nowotworem wiąże się z licznymi trudnościami. Ciężkie operacje, leki, ból i różne dolegliwości związane z przyjmowaniem chemii, to tylko niektóre z nich. Ale w końcu jest to mój mąż i gdyby nie ja, to nikt by się nie zatroszczył o jego zdrowie. Takie jest życie i tyle.

Najbardziej z tego wszystkiego było mi przykro, gdy widziałem, jak mąż z miesiąca na miesiąc się zmienia i zamyka w sobie, tak jakby czekając na nieuniknioną śmierć. To nie był już ten sam silny i pewny siebie mężczyzna, ale po prostu chory człowiek, który boi się o każdy kolejny dzień.

Starsza smutna kobieta Canva

Przerażająca diagnoza okazała się być zwykłym kłamstwem

Wiele osób alarmowało mnie, że ja też jakoś inaczej wyglądam i bardzo mocno schudłam. Za każdym razem wyjaśniałam, że to skutek dużego stresu i wieku. Znajomi zwracali uwagę, żebym na wszelki wypadek się przebadała, bo przy nowotworach się chudnie, a to taki wiek, że nigdy nic nie wiadomo.

Gdy stan Jana, mojego męża trochę się polepszył, wykonałam kompleksowe badania krwi. Lekarka poleciła mi też taki pakiet po 80. roku życia, tak żeby sprawdzić ogólny stan organizmu.

Po tygodniu przyszłam do kontroli, zapytać o wyniki. Już dwa lata badań nie robiłam, ale raczej się nie obawiałam. Co więcej, nie dopuszczałam myśli, że coś może być nie tak.

Badania akurat przyszły. Lekarka weszła do komputera i zbladła.

Pani Wandziu, ma Pani nowotwór krwi. Ma Pani białaczkę....

Wybuchnęłam płaczem i nie mogłam się opanować. Kto mi teraz w życiu pomoże? Kto zaopiekuje się moim mężem. Moja lekarka mnie uspokoiła i dała mi skierowanie do szpitala oraz kazała powtórzyć badania.

Wróciłam do domu. Ta wiadomość wstrząsnęła moim mężem. Widziałam strach w jego oczach. Po raz pierwszy od wielu lat też zaczął płakać. Kolejne dni były nieprzespane, a dodatkowo w efekcie stresu, stan zdrowia mojego męża zaczął się znacząco pogarszać i konieczna była hospitalizacja. Ja zrobiłam jeszcze raz badania, ale już podjęłam decyzję, że nie będę się leczyć i co będzie, to będzie — trudno.

Wkrótce potem przyszły wyniki. Pielęgniarka zadzwoniła do mnie, że wcześniej doszło do pomyłki, a ja jestem zdrowa i nic mi nie dolega.

Z jednej strony poczułam ulgę, ale z drugiej taka sytuacja absolutnie nie powinna mieć miejsca. Przecież mój mąż nie może się w tym stanie tak mocno denerwować...

Wanda 80 lat

Włodzimierz Szaranowicz już tak nie wygląda. Nieuleczalna choroba zmieniła jego wygląd Zobacz galerię!
Źródło: AKPA
Reklama
Reklama