"Moja córka ma 30 lat, a żyje jak studentka. Ja w jej wieku miałam już dom i rodzinę!"

"Moja córka ma 30 lat, a żyje jak studentka. Ja w jej wieku miałam już dom i rodzinę!"

"Moja córka ma 30 lat, a żyje jak studentka. Ja w jej wieku miałam już dom i rodzinę!"

Canva

"Moja córka, Karolina, skończyła w tym roku 30 lat. Jest mądrą i zaradną kobietą z dobrą pracą i wieloma zainteresowaniami. A do tego samotną, bez własnego kąta i dzieci. Ja w jej wieku już miałam dwójkę dzieci, które chodziły do szkoły i swój dom. I to bez niczyjej pomocy! Czy to znak czasów, czy to takie niezaradne pokolenie?"

Reklama

*Publikujemy list od czytelniczki

Spełniona mężatka

Mam 54 lata i jestem szczęśliwą mężatką i matką dwójki dorosłych dzieci – Karolinki i Damiana. Oczywiście, w moim małżeństwie bywało różnie, jak to zwykle bywa. Ale koniec końców jesteśmy nadal razem i już tak chyba zostanie. Nasze dzieci są już dorosłe – Karolinka ma 30 lat, a Damianek 34. Syn wyjechał 10 lat temu do pracy za granicę. Nie odzywa się zbyt często. Czasami przyjeżdża na święta. Podobno jest w związku z jakąś kobietą, ale nigdy jej nie poznałam. Jednak to nie o Damianie chciałam dzisiaj pisać. Bo ja od zawsze wiedziałam że syn i tak pójdzie własną drogą, a córka będzie żyła blisko matki. Ale takiego scenariusza nie przewidziałam.

Karolina pojechała na studia do Warszawy. Co weekend przyjeżdża do domu i opowiada, jak tam jej się żyje. Chociaż co prawda ostatnio przyjeżdża coraz rzadziej, co bardzo mnie smuci. Ostatnio była u nas miesiąc temu. To pewnie przez awanturę, jaką miałyśmy. Ale jak mogę się nie odzywać, kiedy widzę, że moje dziecko marnuje sobie życie?

Matka i córka siedzą na kanapie Canva

Nieporadna córka?

Karolina ma 30 lat. Po studiach znalazła sobie dobrą pracę i cały czas pracuje w jednej firmie. Ale cały czas nie ma ani męża, ani dzieci, ani nawet chłopaka. Już się zaczęłam martwić, czy wszystko z nią w porządku, ale tylko ją zdenerwowałam. Powiedziała, że poznać kogoś w dużym mieście to zupełnie inna historia. Dodała również, że czasy, kiedy ja poznałam jej ojca już dawno minęły, a teraz poznać kogoś to prawdziwa sztuka. Powiedziałam, że skoro to taki problem, to może powinna z powrotem przeprowadzić się do nas, do naszego miasteczka. Tu na pewno kogoś pozna, ale musi się pośpieszyć, bo wybór już jest coraz mniejszy, a chyba nie zamierza związać się z rozwodnikiem?

Mówiąc to miałam na myśli naprawdę same dobre intencje, ale niestety, zostały źle odebrane. Córka dostała prawdziwego szału. I wyszła. Nawet nie zdążyłam z nią poruszyć innego istotnego tematu. Otóż Karolina mimo że mieszka już w stolicy prawie 10 lat, nadal nie ma własnego kąta. W jej wieku miałam już z mężem wybudowany własny dom. Ona nie ma nawet swojego mieszkania, nawet kawalerki. Ja rozumiem, że ceny są dzisiaj zabójcze. No ale czy przez 10 lat naprawdę nie można się już czegoś dorobić? Co gorsza, ostatnio przez szalejący kryzys nie stać ją nawet na wynajem mieszkania. Pół roku temu musiała wyprowadzić się ze swojego dotychczasowego lokum bo bardzo podrożało i wynajęła pokój w mieszkaniu z innymi ludźmi. No ja rozumiem, że to dobre w czasach studenckich, ale nie jak się ma 30 lat!

Nie wiem już jak z nią rozmawiać, jestem w takim wieku,  że chciałabym bawić wnuki, a nie czekać z duszą na ramieniu, czekając czy moja córka się do mnie odezwie czy nie. Jestem załamana, co robić?

Jolanta

Jak zbudować bliskie relacje z dziećmi? 5 złotych zasad, które zmienią Twoje życie rodzinne Zobacz galerię!
Źródło: Canva
Reklama
Reklama