„Jeden dobry uczynek zamienił się w wymuszany obowiązek, a ja nie potrafię odmówić”

„Jeden dobry uczynek zamienił się w wymuszany obowiązek, a ja nie potrafię odmówić”

„Jeden dobry uczynek zamienił się w wymuszany obowiązek, a ja nie potrafię odmówić”

Midjourne

„Pomaganie płynie w moich żyłach od najmłodszych lat i z tego, co pamiętam, to chyba nigdy nie odmówiłam komuś, kto był w pilnej potrzebie. Oczywiście mam tu na myśli najbliższe mi osoby, czyli członków mojej rodziny lub przyjaciółki, na które również zawsze mogę liczyć, gdy czegoś potrzebuję. Niestety jedna z nich dość mocno nadwyręża moje dobre serce”.

Reklama

*Publikujemy list naszej czytelniczki

Kobieta o dobrym sercu: „Nie potrafię odmówić”

Z Agnieszką znam się tak naprawdę od przedszkola. Wychowałyśmy się na tym samym placu zabaw, a później chodziłyśmy razem do podstawówki i gimnazjum. Nasze drogi rozeszły się na chwilę przez okres szkoły średniej oraz studiów, ale od kilku lat znów powróciłyśmy do praktycznie codziennego kontaktu.

Choć Aga jest już na zupełnie innym etapie życia niż ja, bo ma męża, dzieci, psa i mieszkanie z ogródkiem na kredyt, to obecnie mogłabym ją nazwać moją najbliższą przyjaciółką.

Znamy się na wylot, więc ona dobrze wie, że ja nie potrafię odmawiać, a szczególnie gdy w grę wchodzą dzieci lub pieski, które tak bardzo uwielbiam i właściwie, to zrobiłabym dla nich wszystko. O ile Agnieszka nigdy nie poprosiła mnie o opiekę nad dziećmi, ale raczej tylko dlatego, że są jeszcze zbyt małe, to o opiekę nad pieskiem już tak.

Jeden dobry uczynek zamienił się w wymuszany obowiązek, a ja nie potrafię odmówić. Mam 31 lat, a czuję się, jakbym była szesnastolatką wyprowadzającą psa sąsiada za przysłowiową tabliczkę czekolady.

młoda kobieta w białym swetrze trzymająca białego psa na kolanach canva.com

Przyjaciółka myśląca tylko o sobie

Kilka lat temu zgodziłam się na dwa tygodnie opieki nad pieskiem Agnieszki, go ona z całą rodziną wyjechała na egzotyczne wakacje. Od tamtej pory co roku w sierpniu spędzam z nieswoim psem 14 dni i sama nie mogę ruszyć się z miejsca. Oprócz tego Mika jest mi podrzucana czasem na weekend, gdy Aga jedzie do teściowej, ponieważ matka jej męża ma uczulenie na psią sierść.

Godzę się na to z dobrego serca, ale zawsze żałuję już po pierwszym dniu i przysięgam sobie, że to był ostatni raz. Niestety, gdy przyjdzie co do czego, to ja nie umiem powiedzieć nie. Agnieszka celowo rozgrywa mnie, opowiadając przed poproszeniem o pomoc jakieś dziwne historyjki, że mąż jej w ogóle nie pomaga i ze wszystkim musi radzić sobie sama, po czym pyta, co robią w tym i w tym terminie, a ja już wiem, co się świeci.

Jakby tego było mało, to ona myśli tylko o sobie i umniejsza moim problemom. Kiedyś mówiłam jej o wszystkim i nie byłam oceniana, a dziś często słyszę, że to jest nic, jak będziesz miała dzieci, to zobaczysz. Marzę o tym, aby mieć nieco twardszy charakter, ale to już raczej nie wydarzy się w tym życiu. Bądźcie asertywne i nie dajcie sobie wejść na głowę!

Natalia

Jak zrazić do siebie ludzi? Oto 10 sposobów na pozbycie się przyjaciół i znajomych! Zobacz galerię!
Źródło: Canva
Reklama
Reklama