"Mój były niespodziewanie pojawił się na moim ślubie. Dlaczego mi to zrobił!?"

"Mój były niespodziewanie pojawił się na moim ślubie. Dlaczego mi to zrobił!?"

"Mój były niespodziewanie pojawił się na moim ślubie. Dlaczego mi to zrobił!?"

canva.com

"To miał być najpiękniejszy dzień w moim życiu. Wszystko było dopięte na ostatni guzik,  dopisała nawet pogoda! Ślub odbywał się w wyjątkowym miejscu – przepięknym dworku pod miastem. Tuż przed ceremonią coś mnie podkusiło i zerknęłam na salę pełną oczekujących gości. I wtedy zobaczyłam jego. Piotra. Mojego byłego chłopaka. Historia jak z komedii romantycznej, powiecie? Nie, to był raczej horror!"

Reklama

Tomek to moja wielka miłość. Wcześniej był nią Piotr

Mój ślub miał być jak z bajki. Biały dworek otoczony zadbanym ogrodem, dekoracje z moich ulubionych kwiatów, kwartet smyczkowy, dzieci mojej siostry sypiące płatki róż... I oczywiście Tomek, mój narzeczony. Miłość mojego życia! Kochający, czuły zabawny – czekałam na niego tyle lat. Moje wcześniejsze związki zawsze zaczynały się szaleńczym zakochaniem, które płynnie przechodziło w spektakularną katastrofę. Z Tomkiem było inaczej. Szybko przekonałam się, że to ten jedyny.

Zanim spotkałam Tomka, przez trzy lata byłam związana z Piotrem. Byliśmy nierozłączni! Na początku byłam tym zachwycona, kochałam go, więc chciałam, żebyśmy spędzali razem jak najwięcej czasu. Jednak z czasem okazało się, że Piotr jest chorobliwie zazdrosny i ma potrzebę ciągłej kontroli. W pewnym momencie już wiedziałam, że muszę się z tego związku wyplątać jak najszybciej. Nie było łatwo, ale dałam radę. A Piotr, trochę demonstracyjnie, rzucił wszystko i wyjechał za granicę.

Piotr pojawił się na moim ślubie. Skąd wiedział?!

Przyznam, że zdążyłam już o nim niemal całkowicie zapomnieć. A na pewno nie myślałam o nim w okresie gorących przygotowań do ślubu z Tomkiem. I w końcu nadszedł ten dzień. Za chwilę miałam zostać żoną! Minuty dzieliły nas od rozpoczęcia ceremonii, goście już zgromadzili się w sali, a ja i Tomek czekaliśmy w pomieszczeniu obok. W ostatniej chwili coś mnie podkusiło i dyskretnie wyjrzałam zza drzwi. Chciałam popatrzeć na bliskich i życzliwych nam ludzi. I wtedy zobaczyłam JEGO.

Nawet nie próbował się wmieszać w tłum! Nie usiadł jak wszyscy, tylko stanął przy ścianie. Nie dało się go nie zauważyć: wysoki, wyprostowany, z burzą ciemnych loków. Od kiedy kilka lat temu widzieliśmy się po raz ostatni, zapuścił włosy, zmężniał. Muszę przyznać, że wyglądał świetnie. A ja poczułam mocne ukłucie w sercu.

Cofnęłam się do pokoju, w którym czekaliśmy na rozpoczęcie ślubu. Tomek zauważył, że coś jest nie tak, ale uznał, że to po prostu nerwy. Próbował mnie nawet rozbawić:

Co, kochanie? Zmieniłaś zdanie? Będziesz uciekającą panną młodą?

W innej sytuacji szczerze bym się zaśmiała, ale w tamtym momencie zdobyłam się tylko na wymuszony uśmiech. A parę minut później wybiła już godzina zero...

Przez cały ślub czułam na sobie jego wzrok. Byłam pewna, że wbija we mnie swoje chmurne spojrzenie. Nie mogłam się skoncentrować, prawie pomyliłam się w trakcie przysięgi! W najgorszych snach nie przypuszczałam, że tak będzie wyglądać mój ślub. Mieliśmy być tak tylko we dwoje, ja i Tomek, a reszta świata miała przez te minuty nie istnieć. Stało się inaczej.

Po ślubie nadszedł czas na gratulacje. I znowu: nie mogłam się cieszyć pięknymi słowami, jakie kierowali do nas goście. Ciągle zerkałam na koniec kolejki, widząc, że jest tam Piotr. Kiedy w końcu nadeszła jego kolej, uśmiechnął się, pogratulował, a na odchodnym rzucił w moją stronę:

Wyglądasz pięknie. Jak zawsze!

Tomek po chwili zapytał, kim był ten wysoki mężczyzna z bukietem czerwonych róż. Co miałam mu powiedzieć?

Księżna Kate i książę William obchodzą 12. rocznicę ślubu! Zobacz ich wspólne zdjęcia!
Źródło: Chris Jackson/AFP/East News
Reklama
Reklama