"Rozpalili grilla na balkonie i kopcą na całe osiedle. Zwróciłam im uwagę, ale powiedzieli, że mogę im..."

"Rozpalili grilla na balkonie i kopcą na całe osiedle. Zwróciłam im uwagę, ale powiedzieli, że mogę im..."

"Rozpalili grilla na balkonie i kopcą na całe osiedle. Zwróciłam im uwagę, ale powiedzieli, że mogę im..."

Canva

"Nie mam już siły na tych nowych sąsiadów z dołu... Wprowadzili się pięć miesięcy temu i czują się panami osiedla, coraz głośniejsze imprezy zaczynają doprowadzać mnie do szału. Zupełnie ich nie obchodzą inni mieszkańcy. Wspólnota powinna coś z tym zrobić! W sobotę przed majówką rozpalili grilla na swoim balkonie, dym niósł się na resztę bloków, a jak tylko wiatr powiał, to smród wpadał prosto do mojego mieszkania. Zapukałam do nich i powiedziałam, że rozpalanie grilla węglowego na balkonie jest zabronione przez wspólnotę i przeszkadza innym mieszkańcom... Nie uwierzycie, co usłyszałam w odpowiedzi!"

Reklama

*Publikujemy list od czytelniczki.

Imprezy sąsiadów stawały się coraz głośniejsze i częstsze

Do mieszkania pode mną jakiś czas temu wprowadziło się młode małżeństwo. Chociaż w sumie nie wiem, czy są małżeństwem... chłopak i dziewczyna. Początkowo wymienialiśmy uprzejmości typu "dzień dobry", nawet się uśmiechali, gdy spotykaliśmy się na klatce. Wydawali się normalnymi sąsiadami.
Z biegiem czasu okazało się, że parka jest dość mocno imprezowa... Im było cieplej za oknem, tym głośniejsze i częstsze stawały się te spędy u nich. Piwo lało się chyba hektolitrami, bo nad ranem słyszałam tylko brzęk butelek wynoszonych do śmietnika. W długie weekendy to była niekończąca się impreza. W dzień odsypiali, a po południu zabawa zaczynała się od nowa. Sylwestra zaczęli świętować już na dwa dni przed, to samo powtarzało się przy kilku kolejnych okazjach.
Na szczęście mieszkam sama, pracuję w biurze, nie mam dzieci, blok jest w nowym budownictwie... Jakoś to znosiłam, inni sąsiedzi również nie interweniowali. Do czasu...

I wtedy przyszedł maj...

Nadszedł maj, a wraz z nim długi weekend. Nam jednak wcale nie "pachniała Saska Kępa zielonym, szalonym bzem"... Wręcz przeciwnie. Tak jak myślałam, zaczęło się już w sobotę. Sąsiedzi urządzili na balkonie takie bajo bongo, że klękajcie narody. Głośna muzyka, przekrzykiwanie się wzajemne, brzęk butelek — to wszystko w biały dzień. Nie ma co, fantastyczna majówka, zwłaszcza dla innych mieszkańców, którzy muszą tych imprezowiczów znosić...

Najgorsze było to, że na balkon wytargali grilla, zwykłego taniego grill na węgiel. Elektrycznego bym się nie czepiała, ale rozpalanie ognia i kopcenie na całe osiedle to już PRZEGIĘCIE! Zapach spalenizny niesie się wszędzie.

W regulaminie naszej wspólnoty mieszkaniowej jest wyraźny zakaz korzystania z takich sprzętów, żeby nie sprowadzać zagrożenia i nie zakłócać życia innym. Istnieją też chyba przepisy pożarowe... Straż pożarna na pewno by ich pogoniła za takie zachowanie, bo bardzo łatwo coś na tym balkonie może się zająć od ognia. Jeszcze przy tej ilości niezbyt trzeźwo myślących ludzi.
Sąsiadka w białęj bluzce i z warkoczem stoi przy drzwiach zdenerwowanego sąsiada Canva

Zwróciłam im uwagę, a w zamian usłyszałam... No hit!

Nie wytrzymałam, bo cały smród i dym wpadał mi do mieszkania, nawet przy zamkniętych oknach było to czuć przez nawiewniki. Tragedia. Zresztą, nie byłam jedyną osobą, której zakłócali spokój... Nie wytrzymałam i zapukałam do szanownych imprezowiczów, żeby się ogarnęli. Powiedziałam, że grillowanie na tarasach i balkonach jest surowo zabronione przez wspólnotę mieszkaniową i zwyczajnie przeszkadza.
A oni na to:

To nasz balkon i możemy na nim robić, co chcemy. Nic ci do tego.

Po czym chamsko dodali, że

mogę co najwyżej nas**ć im na wycieraczkę...

Serio?!
Pomóżcie proszę... Może jest jednak inny, bardziej cywilizowany sposób, żeby rozwiązać ten śmierdzący problem... Bo obawiam się, że do końca majówki będę miała zapach pogorzeliska w mieszkaniu.

Okopcona sąsiadka

Zobacz galerię 15 największych grillowych wpadek!

Reklama
Reklama