"Mąż ma pretensje, że nie dokładam się do opłat. Ale ja muszę zarabiać na to, żeby WYGLĄDAĆ"

"Mąż ma pretensje, że nie dokładam się do opłat. Ale ja muszę zarabiać na to, żeby WYGLĄDAĆ"

"Mąż ma pretensje, że nie dokładam się do opłat. Ale ja muszę zarabiać na to, żeby WYGLĄDAĆ"

canva.com

"Jestem kosmetyczką. Lubię swoją pracę i spędzam w niej dużo pracy. Dzięki temu niemało zarabiam, ale nie wyobrażam sobie, jak miałabym ze swojej wypłaty dawać pieniądze na przykład na rachunki czy zakupy spożywcze. Mąż ostatnio wiecznie narzeka, że inflacja. Ale ma tylko mnie. Ja wracam do domu, posprzątam, obiad też od czasu do czasu ugotuję i co? I jeszcze mam płacić za rachunki? Przecież to mężczyzna powinien utrzymywać kobietę, a ja sama kupuję sobie ubrania, za swoje chodzę do fryzjera i na zabiegi. Cała wypłata na to idzie, bo wszystko kosztuje i uważam, że mąż powinien się cieszyć, że nie proszę go o finansowe wsparcie, a nie jeszcze mnie cisnąć o dokładanie się".

Reklama

*publikujemy list czytelniczki

W moim domu tak właśnie było

Ojciec pracował na wszelkie wydatki i oszczędności, a jeszcze mojej mamie podrzucał "na waciki", chociaż ona też zarabiała pieniądze. Nie rozliczał jej nigdy z niczego i nie obchodziło go, co robi ze swoją wypłatą.

Kiedy poznałam mojego obecnego męża, on doskonale wiedział, że mam takie podejście. Nie zamierzam siedzieć w domu, bo chcę być niezależna, a to przecież dobra cecha.

Idę więc do pracy, którą swoją drogą uwielbiam. Ale i w pracy i dla siebie samej chcę wyglądać dobrze, a nowe ubrania, wizyty w salonach piękności zabiegi pielęgnacyjne przecież kosztują.

Czasami mam nawet za mało na wszystko, ale męża o pieniądze nie proszę, tylko czekam do następnego miesiąca, na kolejny zastrzyk gotówki.

A ten mi tu teraz z takimi zmianami wylatuje!

Nie godzę się na to!

No bo nie taka była umowa. Mąż ma dobrą pracę, na zarobki narzekać nie może. Wystarcza mu i na jego wydatki i na wszelkie opłaty.

Inna kobieta pewno za siedzenie w domu prosiłaby o wynagrodzenie, a ja mam pieniądze na swoje wydatki. Dbam o siebie, a mąż ma dzięki temu obok siebie kobietę, której zazdroszczą mu jego koledzy.

Faktycznie często jestem bardzo zmęczona, gdy wracam z pracy. Ale bywa, że jeszcze posprzątam i nawet ugotuję obiad. Zdarza mi się to ze dwa razy w tygodniu. Zazwyczaj we wtorki i czwartki, bo wtedy krócej pracuję.

W pozostałe dni mąż zamawia coś na wynos albo idziemy do restauracji. No i oczywiście, że to on płaci, ale ja zapłaciłam wcześniej za piękne sukienki i markowe kosmetyki, żeby dobrze się przy nim prezentować.

makijaż canva.com

Rachunki musi opłacać mężczyzna

Najważniejszym powodem jest choćby szacunek do kobiety. To mężczyzna jest przecież głową rodziny i on powinien o tę rodzinę dbać. A gdybyśmy tak mieli dziecko? To co? Też miałabym za swoje kupować mu wszystko, czego potrzebuje?

Ja rodzę, ewentualnie karmię, a ojciec dziecka już powinien zadbać o resztę i najlepiej też zatrudnić opiekunkę, która będzie przy tym dziecku pomagała.

A ten mi tu wyjeżdża z inflacją. Widzę przecież, jak ceny wszystkiego szybują w górę, ale bez przesady! Ja też płacę więcej za ciuchy i nie stać mnie na dokładanie do rachunków.

Kocham męża, ale jeśli będzie dalej tak wymyślał, to pomyślę o rozwodzie, bo nie tak powinno wyglądać nasze wspólne życie. Musi wziąć za mnie odpowiedzialność. Tak jak mój ojciec za moją mamę, a przypominam, że ona dostaje od niego jeszcze KIESZONKOWE. I to do dziś!

Karina

Ujawniono zarobek Maryli Rodowicz za tegorocznego Sylwestra.
Źródło: AKPA
Reklama
Reklama