"Zmarła mama kolegi z pracy. Nasz dział ma iść na pogrzeb, a ja zupełnie nie mam na to ochoty!"

"Zmarła mama kolegi z pracy. Nasz dział ma iść na pogrzeb, a ja zupełnie nie mam na to ochoty!"

"Zmarła mama kolegi z pracy. Nasz dział ma iść na pogrzeb, a ja zupełnie nie mam na to ochoty!"

canva.com

"W zeszłym tygodniu zmarła mama mojego kolegi z pracy. Ciężko chorowała od dawna, więc nie było to zaskoczenie. Andrzej wziął kilka dni wolnego, ale przekazał naszemu kierownikowi informację o dacie pogrzebu. A szef, bez żadnych konsultacji, oznajmił nam, że cały nasz dział ma stawić się na cmentarzu! Oczywiście jest mi przykro, że Andrzej stracił mamę, ale nie czuję się z nim aż tak związana, żeby uczestniczyć w tak osobistym wydarzeniu. Szczerze mówiąc, to nawet go niespecjalnie lubię..."

Reklama

*publikujemy list naszej czytelniczki

Nie znoszę chodzić na pogrzeby, unikam ich, kiedy tylko mogę

Nie przepadam za pogrzebami. Wiem, dziwnie to brzmi, chyba nikt przy zdrowych zmysłach nie bierze udziału w takich wydarzeniach dla przyjemności. Ale ja naprawdę nieswojo czuję się na cmentarzu, na rodzinne pogrzeby przychodzę w ostatniej chwili i pierwsza z nich uciekam, żeby spędzić wśród tych wszystkich grobów jak najmniej czasu. Bliscy kiedyś krzywo na to patrzyli, ale już się przyzwyczaili i nikt złego słowa mi nie powie.

Nigdy nie chodziłam też na pogrzeby bliskich moich znajomych. Wiem, że niektórzy to praktykują i pojawiają się na uroczystościach pożegnania chociażby rodziców swoich koleżanek czy kolegów. Ja tego nigdy nie robiłam, zawsze ograniczałam się do telefonu z kondolencjami. Uważam, że pojawienie się osobiście na pogrzebie nie oznacza, że jestem lepszą koleżanką – ważna jest realna pomoc w sytuacji, kiedyś ktoś jej potrzebuje, a nie takie rytuały na pokaz.

Szef zmusza nas do pójścia na pogrzeb w godzinach pracy

No a teraz jestem w kropce. Zmarła mama Andrzeja, mojego kolegi z pracy. Jest mi przykro, wiadomo. Ale kiedy usłyszałam od mojego przełożonego, że cały nasz dział ma pójść na jej pogrzeb, coś się we mnie zagotowało. Nie znałam mamy Andrzeja, a on sam nawet nie jest moim bliskim kolegą! Ba, jest osobą, przez którą nie przepadam za moją pracą – jest złośliwy, ciągle się czegoś czepia i kwestionuje moje umiejętności.

Kiedy zapytałam szefa, dlaczego mamy iść na ten pogrzeb, popatrzył na mnie niemal z obrzydzeniem:

Co to w ogóle za pytanie? Jesteśmy zespołem! Musimy się wspierać! Jak to sobie w ogóle wyobrażasz? Mam pójść sam? Gdzie solidarność, gdzie sympatia? Musimy pokazać Andrzejowi, że może na nas liczyć!

I tyle było z dyskusji. Nie rozumiem, o jakie wsparcie chodzi. Może liczyć, że przyjdziemy na każdy pogrzeb, jaki zorganizuje? Po co mam się tam pokazywać? Nazwijmy rzeczy po imieniu: nie lubię Andrzeja, jak pójdę na pogrzeb jego mamy, poczuję się jak hipokrytka! Tylko jak z tego wybrnąć? Szef nie przyjmie logicznych argumentów, zresztą nie muszę wtajemniczać go w moje przemyślenia na temat Andrzeja.

Próbowałam rozmawiać na ten temat z koleżankami z pracy. Też nie rozumieją, o co mi chodzi. Nie reagują tak niemiło jak kierownik, ale po prostu nie mieści im się w głowie, że nie chcę brać w tym udziału. Bo wszyscy tak robią, bo zawsze tak było. Lubię je, ale poza wykonywaną pracą nie mamy ze sobą zbyt wiele wspólnego. Pochodzą ze środowisk, gdzie celebruje się wszystkie tradycje i zwyczaje, nawet te niemające większego sensu.

Pogrzeb już za trzy dni, w godzinach pracy, a ja naprawdę nie wiem, jak wybrnąć z tej sytuacji...

K.

Ostatnie pożegnanie Vivienne Westwood. Victoria Beckham, Kate Moss i Helena Bonham Carter oddały hołd projektantce.
Źródło: SplashNews.com/East News
Reklama
Reklama