Jesteśmy bardzo wdzięczni mamie mojego męża za to, że regularnie pojawia się u nas w domu i pilnuje naszej dwójki dzieciaczków, ale niestety wiąże się to także z tym, że za każdym razem przynosi im jakieś drobiazg, co niestety prowadzi do tego, że maluchy są rozpieszczone.
"Traktuje nasze dzieci jak zabawki!"
Naprawdę jestem Małgosi wdzięczna za wszystko, co dla nas robi i bez jej pomocy bardzo byłoby mi ciężko w obcym mieście wychować dzieci i być dobrą mamą, ale czasem mam wrażenie, że nie dociera do niej w ogóle to, co my mówimy. Mama mojego męża jest samotną kobietą, która niedawno pochowała męża. Do tej pory prowadzili własną firmę i naprawdę mogli pochwalić się dużym majątkiem, więc jest osobą zamożną i nie ma problemu z tym, aby wspomagać swoją rodzinę.
Za każdym razem, gdy są nasze urodziny lub święta, otrzymujemy bardzo drogie prezenty, co mnie osobiście wprawia w zakłopotanie. Mój mąż już zdążył się do tego oczywiście przyzwyczaić. Niestety ja nie lubię takich sytuacji, bo czuję się w obowiązku, aby sprezentować takiej osobie również coś cennego, a nie stać nas na aż tak duże wydatki. W tym roku na urodziny dostałam od teściowej wycieczkę do Mediolanu z opłaconym hotelem i SPA, abym mogła wybrać się z mężem, a rok temu otrzymałam drogi rower. Proszę ją za każdym razem, aby nie przesadzała, ale ona i tak robi swoje...
"Nie chcę, żeby dzieci były rozpieszczone!"
Chciałabym, żeby bardziej niż dobre materialne były dla nas wszystkich ważne wartości emocjonalne i w związku z tym odbyłam z Małgosią taką rozmowę i poprosiłam ją, żeby bardziej przykładała się do tego, aby spędzać z moimi dziećmi więcej czasu. Ostatnio poczułam się bardzo niezręcznie, ponieważ nasze dzieciaczki dostały po 500 zł w kopercie w czasie zwykłej wizyty i do tego bardzo drogie lalki...
To nie zaniepokoiło męża, który machnął ręką. Oczywiście dzieci były wniebowzięte, ale nie chciałabym, żeby za chwilę poszły do szkoły i traktowały innych z góry, bo inne dziecko nie może pochwalić się tak zamożną rodziną. Ja już nie wiem, jak mam rozmawiać z Małgosią, próbowałam na wiele sposób, ale ona nie chce nawet o tym słyszeć. Ciągle tylko powtarza, że nie ma kogo rozpieszczać, a ja powinnam się cieszyć z tego powodu, bo inne dzieci nie mają tak dobrze... Czy ona jest poważna?!
Nie chcę w żaden sposób rozmawiać z nią ostro, ale jeśli dalej będzie się tak zachowywać, chyba będą zmuszona uciąć na jakiś czas kontakt... Nie chciałabym, ale nie widzę innej możliwości...