Blanka Lipińska właśnie przebywa na długim urlopie w Tajlandii. Świetnie bawi się, myjąc słonie i objadając się tamtejszymi specjałami. Autorka "365 dni" zdradziła, że w końcu ma czas na czytanie książek. Jej spostrzeżenia co do jednej z nich było zaskakujące!
Blanka Lipińska - broni swojej książki
Blanka Lipińska po napisaniu serii erotyków "365 dni" w ciągu dosłownie kilku chwil stała się rozpoznawalna. Kobieta przeprowadziła wspaniałą akcję promocyjną, angażując w nią swoje znane i lubiane koleżanki.
Książki autorstwa Blanki okazały się jednak zbyt odważne, jak na polskie społeczeństwo. Kobiecie zarzucane było normalizowanie gwałtu, przemocy i syndromu sztokholmskiego. Trzeba przyznać, że "365 dni" należy do wyjątkowo odważnych propozycji.
Autorka postanowiła znowu odnieść się do sprawy i informuje, że w książkach zagranicznych autorów, które obecnie czyta dzieje się o wiele więcej. Można wywnioskować, że mowa o bardzo mocnych erotykach. Przy nich "365 dni" to faktycznie opowiastka dla nastolatek.
Blanka Lipińska - poważne zarzuty
Blanka zarzuca także autorce jednej z książek, zbyt dużą inspirację jej serią o przystojnym Włochu i zalotnej Polce.
Nie podaje oczywiście nazwiska pisarki. Opowiada jednak o jej innych dziełach, które krążą wokół niepokojącej przemocy seksualnej, która przeraża nawet sama Blankę.
Pisarka dywaguje także nad tym, dlaczego jej utwory spotkały się z taką nagonką, a rzeczonej autorki nie. Być może to kwestia popularności i kraju, w jakim zostały wydane.
Czy książki Blanki naprawdę nie są takie hardcorowe?