"Konrad nalegał, żebym po ślubie zmieniła nazwisko na jego! Już ja mu zmienię, ale nie to, czego się spodziewał"

Canva

"Muszę się komuś zwierzyć, bo nie wytrzymam! Pokłóciłam się z narzeczonym o nazwisko. Konrad nalega, żebym przyjęła to jego obciachowe nazwisko zamiast własnego... Mówi, że to tradycja i powinność małżeńska! Bo niby jak potem wyobrażam sobie tworzyć rodzinę, kiedy nie wiadomo będzie, po kim nazwać nasze dzieci. Serio? Nalegał i nalegał, aż w końcu doszłam do wniosku, że zmienię, ale nie to, czego się spodziewał..."

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: historie@styl.fm. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Posprzeczałam się z narzeczonym o nazwisko

Dopiero co się zaręczyłam, a ten czas gna jak szalony... Ślub z Konradem już za parę miesięcy. Zostało nam do dogrania jeszcze kilka ważnych rzeczy organizacyjnych. Akurat sporu o nazwisko na tej liście nie było...

Dla mnie od początku było jasne, że zostaję przy swoim nazwisku. Brzmi ładnie i pasuje do mojego imienia. Poza tym mam już pewnie dorobek zawodowy na swoim koncie i nie chciałabym, żeby zmiana nazwiska spowodowała, że te pierwsze sukcesy pójdą w niepamięć i nie będą ze mną kojarzone. W dodatku mój Konrad był nosicielem wyjątkowo śmiesznego nazwiska i naprawdę, lepiej było go nie przejmować.

Myślałam, że Konrad to rozumie, bo kiedyś tam rozmawialiśmy na ten temat. Nie miał obiekcji. W zasadzie wcale nie odniósł się do tego tematu, więc uznałam to za oznakę akceptacji.

Dopiero tydzień temu oglądaliśmy wieczorem film i Konrad szarmancko podał mi popcorn, mówiąc, że przyniósł zamówienie dla przyszłej pani Pierwąch.

Ty tak na poważnie?

- zapytałam.

Przecież mówiłam, że zostaję przy swoim nazwisku...

A wtedy on się obraził, że chcę być żoną, a nie chcę zgodnie z tradycją przyjąć nazwiska męża! To mój obowiązek - rzekomo... Nalegał na milion sposobów, nawet szczerość moich uczuć w to zaangażował. Posądzał mnie nawet o to, że się go wstydzę! A mi coraz bardziej rosło ciśnienie.

canva.com

Zaproponowałam inne rozwiązanie

W końcu, żeby uciąć ten bezproduktywny spór, stwierdziłam, że nie chcę kontynuować tej dyskusji, idę spać. Jutro po pracy pogadamy.

Nie mogłam zasnąć, ale za to przemyślałam sprawę i doszłam do wniosku, że w tej sytuacji mam trzy wyjścia - zmienić swoje nazwisko na Pierwąch (masakra), zmienić narzeczonego (słabe), albo... niech on pokaże, czy mnie naprawdę kocha, skoro już o miłości mowa, a zmiana nazwiska ma być jej wyrazem!

Niech on zmieni nazwisko na moje. Wtedy pozbędziemy się tego śmiesznego Pierwącha z dokumentów, a dzieci będą miały to samo nazwisku, co my - czyli moje. A już za niedługo także jego. Genialne!

Ciekawe, co on na to, jak wróci z pracy i usłyszy mój plan...

Karolina

Porażająca metamorfoza Szymona Hołowni Zobacz galerię!
Źródło: AKPA
Zobacz galerię 12 zdjęć

Popularne

Najnowsze