"Cóż, nie sądziłam, że będę się rozwodzić już dwa lata po ślubie, ale nie ma tego złego... A zaczęło się zupełnie niewinnie! Mieliśmy z mężem wykupiony wyjazd do Grecji, dziesięć dni, urocza miejscowość, przytulny hotel z basenem. Ale pech chciał, że trzy dni przed wyjazdem złamałam nogę. Zaczęło się nerwowe szukanie wśród znajomych osoby, która mogłaby pojechać zamiast mnie. Okazało się, że nasza wybawicielka jest pod nosem – na moje miejsce wskoczyła Renata, nasza sąsiadka. Renia pojechała z Patrykiem, ja zostałam ze złamaną nogą. Niestety po ich powrocie dowiedziałam się takich rzeczy, że nie było już czego zbierać. Uznałam moje małżeństwo za zakończone!"
*Publikujemy list naszej czytelniczki.
Nie pojechałam na wyczekiwane wakacje. A to był dopiero początek nieszczęść!
Jeśli mogę doradzić wam coś na marginesie tej sprawy, to przed urlopem zrezygnujcie z szaleństw rowerowych! Ja na trzy dni przed wyjazdem na urlop poszalałam na trudnej trasie w lesie – skończyło się małym wypadkiem i złamaną nogą. Nasz wyjazd stanął pod znakiem zapytania, ale uznaliśmy z Patrykiem, że jeśli uda nam się znaleźć dla mnie zastępstwo, to on pojedzie i przynajmniej nie stracimy pieniędzy.
Patryk wyjechał na Rodos z Renią, naszą sąsiadka z parteru. Mamy świetne relacje, od kiedy się tylko wprowadziliśmy. Zawsze możemy na siebie liczyć, no i w tym wypadku Renata nas nie zawiodła. Zawiódł zatem – i to na całej linii – Patryk.
Podczas ich wyjazdu wydawało się, że wszystko jest ok. Wysyłał mi pełne zadowolenia wiadomości, fajne zdjęcia. Cieszył się, że udało mu się pojechać, bo – jak mówił – potrzebował odpocząć. Jednak kilka dni po powrocie, kiedy Patryk był w pracy, niespodziewanie przyszła do mnie Renata. I ta wizyta wywróciła moje życie do góry nogami!
Sąsiadka wyznała mi, co zdarzyło się w Grecji
Renia nie owijała w bawełnę. Powiedziała, że na wyjeździe Patryk spotykał się z innymi kobietami! Zaczął niemal od razu po zameldowaniu się w hotelu i może na początku próbował się z tym kryć, ale w połowie urlopu już nawet nie udawał, że nic się nie dzieje. Znikał na całe noce, przy śniadaniu wymieniał czułości z różnymi paniami...
Czy muszę mówić, że byłam zszokowana? Po powrocie mojego męża z pracy powiedziałam mu wprost, że wszystko wiem. On nawet nie próbował się tłumaczyć. Przyznał, że poczuł się na wyjeździe jak kawaler, a potem odkrył, że bardzo brakowało mu takiego swobodnego randkowania.
I pomyśleć, że jeszcze dwa tygodnie temu żyliśmy przykładnie jak mąż i żona...
Sabina