-
Doosia odsłony: 4213
Zazdrość - jak nad tym panować?
Uświadomiłam sobie, że jestem potworną zazdrośnicą. Jestem zazdrosna o mojego faceta.Jako student ma wiele koleżanek. Jak tylko usłyszę kobiece imię to włącza mi się radar...Na jego liście gg jest sporo kobiet - i jak tylko jakaś cośtam napisze to mnie skręca po prostu.Zwłaszcza jedna G. która pisze do niego niemal co drugi dzień.Idziemy sobie przez park i jak tylko któraś na niego zerknie to mam ochotę oczy wydrapać.Dzisiaj znów mnie złapała zazdrość. Mój P. pojechał gdzieś "do sklepu" i przepadł na kilka godzin...Nie robię mu wymówek. Wiem że to tylko chora wyobraźnia. Ale naprawdę czasami jest mi trudno.Kurcze czy wy też miewacie takie napady zazdrości czy tylko ja fiśnięta jestem?
Doosia napisał(a):rozmowa wykazuje, że spacerek był jeden
nie rozgryzłam jeszcze wszystkiego - ale chyba jednak przesadzam z podejrzliwością i na podstawie poszlak wysuwam błędne opinie...
ach ta zazdrośćNo widzisz! :D Cieszę się, że te "czarne scenariusze" okazały się przesadą. Nie ma to jednak jak szczerze wyjaśnić sobie pewne sprawy. Pozdrawiam i trzymam kciuki za dalsze dobre porozumienie! :D
sofia napisał(a):Doosia a może po prostu zmień faceta na bardziej lojalnego wobec Ciebie i zazdrość przestanie Cię męczyć ;)
No bez przesady dziewczyny! :D Ta "rada" to już trochę skrajna, tak samo jak ocenianie faceta Doosi jako nielojalnego na podstawie tak wycinkowych informacji.
Nie zapominajmy, że to co pisze Doosia to efekt jej
"śledztwa". Nie wiem jakimi metodami prowadziła "śledztwo", czy jej źródła informacji są całkowicie wiarygodne...?
Sama pisze, że "zdaje się na jednym spacerku się nie skończyło" - więc też nie jest pewna.
Myślę, że przede wszystkim Doosia powinna zasięgnąć informacji "u źródła", czyli szczerze porozmawiać ze swoim facetem o całej tej sytuacji. O tym dlaczego on chce się umawiać z koleżanką na spacer, co ona wtedy czuje, dlaczego dla niej jest ważne, żeby on nie chodził na spacer z koleżanką, a może skoro ta koleżanka taka fajna, to ona też by mogła ją poznać...itd. itp.
Jeszcze nie wynaleziono lepszego sposobu komunikowania sobie wzajemnie swoich myśli, potrzeb, odczuć niż rozmowa.
Rozmowa, a nie śledztwa, domysły, podchody...
Doosia, trochę dziwnie zachowuje się Twój facet... Nie zdecydował jeszcze, czy jest z Tobą, czy z kimś innym? Bo nie rozumiem tego spotykania się na spacerach i herbatkach z koleżanką, udawania, że nie jest z Tobą... Coś tu nie gra i tu nie chodzi o Twoją zazdrość, tylko o jego dziwne zachowanie.
My się z mężem świetnie dobraliśmy. Nie jesteśmy o siebie jakoś bardzo zazdrośni, może dlatego, że mamy podobne "standardy", jeśli chodzi o pewne zachowania. Nie wyobrażam sobie mojego męża idącego na spacer z inną kobietą. Ani tego, że ma na tapecie w telefonie/komputerze zdjęcie koleżanki/przyjaciółki :o Na szczęście on myśli podobnie, uff 8)
Kasia_G napisał(a):Wylacznosc na zasadzie "spotykam sie/jestem w zwiazku z jedna tylko osoba na raz" (tlumaczenie z angielskiego: to be exclusive), moze sie zle wyrazilam..
A no to tak :D Ja zrozumiałam z tego wyżej, że wyłączność na zasadzie z nikim innym się nie widuję, nie mam żadnych znajomych prócz wspólnych itd. ;)
Carrie napisał(a):Carrie, zaufanie jest podstawa zwiazku. Ale rzeczywistosc pisze rozne scenariusze. Naprawde mysle, ze jest latwiej, jesli zna sie ludzi, z ktorymi druga strona sie spotyka (i nie mowie o kontaktach sluzbowych).
Znajomość, znajomością, ale kurczę, żeby zaraz wyłączność
Nie wiem, ja to chyba z innej bajki jestem.
Wylacznosc na zasadzie "spotykam sie/jestem w zwiazku z jedna tylko osoba na raz" (tlumaczenie z angielskiego: to be exclusive), moze sie zle wyrazilam.. ale to, co opisala Doosia wygladalo tak, jakby on pytal sie, czy moze sie umawiac z innymi dziewczynami. Tak jak i ukrywanie tego, ze jest w zwiazku.
Ja przyznaje się ze wstydem,że zazdrosna jestem tak,że aż mnie wściekłośc bierze.
wiem,że to chore,ale pozbyć się tego nie umiem.
W telefonie mojego męża połowa kontaktów to kobiety, lista gg połowa to kobiety, lista znajomych na Nk połowa to kobiety...na uczelni ma koleżanki, w pracy koleżanki...
Nic by nie bylo złego i dziwnego, gdyby nie to,że owe szkolne i pracowe kolezanki moim zdaniem wrecz sie narzucają mu.
Wieczorne rozmowy na gg, a to,że spac ktoras nie może, a to wypytywanie czy byłby w stanie zdradzić żonę( przyznał mi sie do tego pytania w tym tygodniu), a to jak ja wyglądam i czy ma mnie wsianą w Nk, bo by chetnie sobie mnie zbaczyła ta lub ta druga...
ufam mu,ale im nie.
Carrie, zaufanie jest podstawa zwiazku. Ale rzeczywistosc pisze rozne scenariusze. Naprawde mysle, ze jest latwiej, jesli zna sie ludzi, z ktorymi druga strona sie spotyka (i nie mowie o kontaktach sluzbowych).
Znajomość, znajomością, ale kurczę, żeby zaraz wyłączność
Nie wiem, ja to chyba z innej bajki jestem.
Carrie napisał(a):Kasia_G napisał(a):Wiesz, ja bym mojemu J nie pozwolila na zadne herbatki z kolezanka z uczelni, chyba ze ta kolezanke bardzo dobrze znam, wiem, ze ma faceta, ktorego znam, kumplujemy sie wszyscy razem od dawna, i wiem, ze nie bedzie miala zadnych podejrzanych intencji co do J..
No bez przesady. Ty też żadnych kolegów nie masz?
Mam. :) Chcialabym, zeby J ich wszystkich poznal (jesli by chcial), bo
1. jestem z niego dumna
2. mysle, ze dogadaliby sie calkiem niezle
3. niczego przed J nie ukrywam
Carrie, zaufanie jest podstawa zwiazku. Ale rzeczywistosc pisze rozne scenariusze. Naprawde mysle, ze jest latwiej, jesli zna sie ludzi, z ktorymi druga strona sie spotyka (i nie mowie o kontaktach sluzbowych).
W szczegolnosci jesli ma sie sklonnosci do zazdrosci.
Kasia_G napisał(a):Wiesz, ja bym mojemu J nie pozwolila na zadne herbatki z kolezanka z uczelni, chyba ze ta kolezanke bardzo dobrze znam, wiem, ze ma faceta, ktorego znam, kumplujemy sie wszyscy razem od dawna, i wiem, ze nie bedzie miala zadnych podejrzanych intencji co do J..
?
:o :o :o
Kasia_G napisał(a):Wiesz, ja bym mojemu J nie pozwolila na zadne herbatki z kolezanka z uczelni, chyba ze ta kolezanke bardzo dobrze znam, wiem, ze ma faceta, ktorego znam, kumplujemy sie wszyscy razem od dawna, i wiem, ze nie bedzie miala zadnych podejrzanych intencji co do J..
No bez przesady. Ty też żadnych kolegów nie masz?
Doosia, to w Waszym zwiazku nie ma wylacznosci???!!!
Wiesz, ja bym mojemu J nie pozwolila na zadne herbatki z kolezanka z uczelni, chyba ze ta kolezanke bardzo dobrze znam, wiem, ze ma faceta, ktorego znam, kumplujemy sie wszyscy razem od dawna, i wiem, ze nie bedzie miala zadnych podejrzanych intencji co do J..
Doosia, tak jak Upta1 napisala, ta zazdrosc Cie zje, to nie ma sensu.
Moze faktycznie zapytaj jak bylo na spacerze, i czy na jednym sie skonczylo. Jesli sklamie, ze tak (a Ty wiesz, ze nie), to cos jest bardzo nie tak.. moze zaproponuj, ze spotkacie sie razem, w trojke? Bo Ty chcialabys ja poznac. Hmm?
Doosia napisał(a):
pocieszam się tym że to Ja z nimi jadę na ten wyjazd a nie ona...
może to niewiele, ale zawsze coś
Ja chyba jestem niedzisiejsza i nie rozumiem o co Ci chodzi...
Doosia napisał(a):jedziemy zaraz z nim i jego rodziną na kilka dni na Mazury
pocieszam się tym że toJa z nimi jadę na ten wyjazd a nie ona...może to niewiele, ale zawsze coś
rynce i nogi opadajom
z takim podejściem dziewczyno to Ciebie ta zazdrośc zeżre.
Gartulejszyn zdroworosądkowego podejścia do tematu związku
No i co z tego, że miesiąc temu? :D Jakiś sposób zagadania, bez atakowania (jeszcze 8) ) zawsze się znajdzie!
OdpowiedzTo może zapytaj - niewinnie i bez złości - co tam u jego koleżanki z uczelni, tej z którą był wtedy na spacerku? Sama już nie wiem... (ja bym na pewno tak zrobiła, bo ciekawska ze mnie baba ;) )
OdpowiedzA o istnieniu "pindzi" wiesz od niego? I o tych spacerkach - herbatkach?
Odpowiedz
upta1 napisał(a):Doosia napisał(a):jak spędza czas u mnie to jej kłamie że jest na uczelni...
że co? :o :oNo właśnie - że co???
I jaka jest "oficjalna" wersja powodu ukrywania przed dobrą koleżanką faktu bycia w stałym związku z Tobą...?
mój facet umawia się na herbatki i spacerki z jedną pindzią ze studiów... dodam że ani razu nie wspomniał jej że jest z kimś w związku... jak spędza czas u mnie to jej kłamie że jest na uczelni...
A to juz dla mnie lekko dziwne jest .... przeciez to Ty jestes jego dziewczyną więc dlaczego miałby się tłumaczyc przed kolezanka ze szkoły ?? i jeszcze nie móc Jej powiedziec że jest z Tobą ?? hm...to tak jak by nie chciał żeby sie o Was dowiedziała.... dla mnie to podejrzane 8)
Doosia napisał(a):a mnie znów dopadła dziś taka zazdrość że aż mnie skręca...
mój facet umawia się na herbatki i spacerki z jedną pindzią ze studiów... dodam że ani razu nie wspomniał jej że jest z kimś w związku... jak spędza czas u mnie to jej kłamie że jest na uczelni...
może to tylko koleżanka ze studiów i wymieniają się notatkami...
może...
tak i siedza w przepisowej odleglosci metra od siebie i nawet na siebie nie patrza pijac te herbatki...
zazdrosc zazdroscia...ale w tej sytuacji jakies kroki wyjasniajace sie by przydaly...
niestety nie potrafie wyjasnic jakiegokolwiek racjonalnego powodu dla ktorego mialby klamac i cie ukrywac przed inna dziewczyna..
trzymam kciuki
Pozdrawim
upta1 napisał(a):Doosia napisał(a):jak spędza czas u mnie to jej kłamie że jest na uczelni...
że co? :o :o
I co się dziwisz? 8) Życia się uczy to i na uczelni jest lol
Doosia napisał(a):jak spędza czas u mnie to jej kłamie że jest na uczelni...
że co? :o :o
a mnie znów dopadła dziś taka zazdrość że aż mnie skręca...
mój facet umawia się na herbatki i spacerki z jedną pindzią ze studiów... dodam że ani razu nie wspomniał jej że jest z kimś w związku... jak spędza czas u mnie to jej kłamie że jest na uczelni...
może to tylko koleżanka ze studiów i wymieniają się notatkami...
może...
uffff.....
to bardzo dobrze
naprawde krępowałam się zadać Ci wprost to pytanie
ale to dobrze, że tak sie stało
na pewno Wam się uda, w obecnym składzie, ze się tak wyraże :)
ufffff :D :D
madziula 22 napisał(a):
Nie, tamtemu panu podziękowałam natychmiast
Madziula... Uffff... już się wystraszyłam, ze jednak wyszłaś za tamtego.
Ja również raz w życiu oberwałam od faceta, ale nie z zazdrości. Zezłościł się na mnie, kiedy po tym, jak mnie w dość niefajny sposób zostawił, powiedziałam mu, ze jego rozwój emocjonalny zatrzymał sie na przedszkolu.
wróbelka napisał(a):madziula 22 napisał(a):Mój dwa dni po oświadczynach uderzył mnie, bo zobaczył, jak rozmawiam z sąsiadem na klatce :o Także teraz przeczulona jestem na tym punkcie
Madziula 22, długo myślałam jak zareagować na to co napisałaś, nie rozumiem, po prostu przyszły mąż Cie walnął? tak po prostu i został mężem?
Smutne :(
Nie, tamtemu panu podziękowałam natychmiast, chociaż ciężko było- wspólne plany na przyszłość , mieszkanie razem, uczucie...
Dużo czasu zajęło mi wymazanie go ze swojego życia,przekonanie go, że to koniec. Nie chciał uwierzyć, że tym jednym razem przekreślił wszystko...
Książkę mogłabym napisać, co przeszłam, aby się go pozbyć...
Mój mąż ( inny mężczyzna, poznałam go niedługo po rozstaniu z tamtym) w zasadzie nie jest zazdrosny 8) , jak już wspominałam, jestem przeczulona teraz na tym punkcie.
Kasia_G napisał(a):
Oleta, to nie fair.. jak juz zaczynasz opowiesc, to nalezy ja skonczyc! ;) Poradzili sobie z ta zazdroscia, czy nie?
Nie bardzo sobie poradzili... Bywa gorzej i lepiej, ale daleko im do tego, co możnaby nazwać udanym małżeństwem...
I mam wrażenie, że byłoby zupełnie inaczej gdyby ona zareagowała od razu na te drobne oznaki zazdrości, które to na początku tak mile łechały jej próżność.
A ona dała sobie "wejść na głowę". Przez kilka lat narzeczeństwa z zadowolonym uśmiechem opowiadała jak to "On się wścieka gdy ja za długo rozmawiam z kolegą, bo wiecie - on mnie tak kocha" albo "Wiecie, ja nie tańczę z innymi niż on , bo on mi nie pozwala, bo on taki zazdrosny, zależy mu na mnie" itp.
Gdyby na kilka pierwszych "niewinnych" akcji powiedziała "Nie toleruję takich zachowań - jeśli chcemy być razem, to musimy mieć do siebie zaufanie" pewnie byłobyy łatwiej...
A tak - są nadal razem, ale różowo to nie wygląda niestety...
madziula 22 napisał(a):Mój dwa dni po oświadczynach uderzył mnie, bo zobaczył, jak rozmawiam z sąsiadem na klatce :o Także teraz przeczulona jestem na tym punkcie
Madziula 22, długo myślałam jak zareagować na to co napisałaś, nie rozumiem, po prostu przyszły mąż Cie walnął? tak po prostu i został mężem?
Smutne :(
Oleta napisał(a):Princesska napisał(a):[
A z drugiej strony, to ja lubię, jak on jest o mnie zazdrosny :) Tylko chyba cały limit zazdrości w związku wyczerpuję ja, bo jemu to się chyba tylko raz i to dość delikatnie zdarzyło.
Jak złapię kiedyś złotą rybkę, to ją poproszę, żeby proporcje się odwróciły: żeby on był w koncu trochę zazdrosny o mnie, a ja żebym umiała wyluzować jak on :) Ale by cudnie było ;)
Moja koleżanka też twierdziła na początku związku, że ona lubi jak jej facet jest o nią zazdrosny, bo to znaczy że mu zależy, a w ogóle to nie ma miłości bez zazdrości itd. itp.
Tylko że po kilku latach to już nie było zabawne, a każda kolejna awantura o to, że wymieniła z sąsiadem kilka uwag o pogodzie, wspomniała w rozmowie imię kolegi z pracy albo zaśmiała się z kawału opowiedzianego na imprezie przez jakiegoś faceta była coraz bardziej męcząca... :(
Kiedy na rodzinnym weselu jej - już wtedy mąż rzucił się z pięściami na kuzyna z którym ona śmaiła zatańczyć, wtedy zaczęła się poważnie zastanawiać, czy aby na pewno zazdrość w związku jest potrzebna i świadczy o prawdziwiści uczuć...
Oleta, to nie fair.. jak juz zaczynasz opowiesc, to nalezy ja skonczyc! ;) Nie zebym tu siedziala i sie zastanawiala, jaki byl tego final.. :)
Poradzili sobie z ta zazdroscia, czy nie?
Princesska napisał(a):[
A z drugiej strony, to ja lubię, jak on jest o mnie zazdrosny :) Tylko chyba cały limit zazdrości w związku wyczerpuję ja, bo jemu to się chyba tylko raz i to dość delikatnie zdarzyło.
Jak złapię kiedyś złotą rybkę, to ją poproszę, żeby proporcje się odwróciły: żeby on był w koncu trochę zazdrosny o mnie, a ja żebym umiała wyluzować jak on :) Ale by cudnie było ;)
Moja koleżanka też twierdziła na początku związku, że ona lubi jak jej facet jest o nią zazdrosny, bo to znaczy że mu zależy, a w ogóle to nie ma miłości bez zazdrości itd. itp.
Tylko że po kilku latach to już nie było zabawne, a każda kolejna awantura o to, że wymieniła z sąsiadem kilka uwag o pogodzie, wspomniała w rozmowie imię kolegi z pracy albo zaśmiała się z kawału opowiedzianego na imprezie przez jakiegoś faceta była coraz bardziej męcząca... :(
Kiedy na rodzinnym weselu jej - już wtedy mąż rzucił się z pięściami na kuzyna z którym ona śmaiła zatańczyć, wtedy zaczęła się poważnie zastanawiać, czy aby na pewno zazdrość w związku jest potrzebna i świadczy o prawdziwiści uczuć...
Doosia napisał(a):
Kurcze czy wy też miewacie takie napady zazdrości czy tylko ja fiśnięta jestem?
Uffff..... nie jesteś sama w tym fiśnięciu :)
Kobiety (przynajmniej większość tych, które znam) już chyba tak będą mieć po wieki wieków, że do każdej sytuacji stwarzają miliony scenariuszy, oczywiscie pesymistycznych, z zakończeniem na niekorzyść dla nich, etc...
Ja osobiście jestem zazdrosna o byłe mojego M. Toć to jakaś masakra!
Niby mu ufam, ale zawsze we wszystkim się drugiego dna dopatruję. Póki co, nie ma to u mnie stadium choroby, ale jeśli czegoś nie zrobię z tym, to może to koniec końców truć nasz związek. A tego bym nie chciała, oj nie...
A z drugiej strony, to ja lubię, jak on jest o mnie zazdrosny :) Tylko chyba cały limit zazdrości w związku wyczerpuję ja, bo jemu to się chyba tylko raz i to dość delikatnie zdarzyło.
Jak złapię kiedyś złotą rybkę, to ją poproszę, żeby proporcje się odwróciły: żeby on był w koncu trochę zazdrosny o mnie, a ja żebym umiała wyluzować jak on :) Ale by cudnie było ;)
Jo76 napisał(a):alguna napisał(a):Hmm, ja raczej na zdjęcie przyjaciółki na tapecie telefonu baaaardzo krzywo bym patrzyła.
:|
Ja tez
I ja też, baaaardzo krzywo
A na zazdrość ponad miarę najlepszy jest prywatny adorator, tak rzecz jasna bez ekscesów, tylko żeby odebrać wyrazy uznania dla kobiecości i mieć z kim pójść na prywatne piwo :)
Alma_ napisał(a):To, co JA wolę, to zupełnie inna sprawa.
Na JEGO telefonie jest to, co ON woli tam widzieć ;)
I naprawdę zupełnie nie budzi to we mnie negatywnych uczuć.
Każde z nas ma prawo do wolności i nie ma obowiązku interesować się wyłącznie drugim. Inni ludzie istnieją ;) i bywają dla nas ważni.
Są granice, jasno wyznaczone, i ile ich nie przekraczamy, nie ma problemu.
Alma, grunt żebyś Ty się tez dobrze z tym czuła :) , jeśli nie masz z tym problemu, to chyba nie masz co wszystkim tłumaczyc dlaczego Ci z tym dobrze.
Ja tylko wyraziłam zdanie w kontekscie mojego męża, że jakby on zamieścił fotę kolezanki to chyyba, ba na pewno bym sie na niego pogniewała. 8) 8)
ludolfina napisał(a): Uważam, że jeśli jest miłość to jest i zazdrość.
Ja bym to uściśliła tak : Jeśli jest miłość i są powody do zazdrości, to jest i zazdrość.
Nie zgadzam się, że jeśli jest miłość, to musi być zazdrość, choćby była całkowicie bezpodstawna i bez powodu!
Zazdrość to uczucie jak każde inne. Uważam, że jeśli jest miłość to jest i zazdrość. Najważniejsze, żeby nie wychodziła ona poza ramy zdrowego rozsądku. Gdy już kobieta znajdzie "tego JEDYNEGO" to zazdrość (choć nie wiem jak chorobliwą) powinna schować w sercu. Wiecie chyba ile jesteśmy sobie w stanie wytłumaczyć i o ilu bolesnych rzeczach nie myśleć, byleby tylko się nie zadręczyć :(
Odpowiedz
To, co JA wolę, to zupełnie inna sprawa.
Na JEGO telefonie jest to, co ON woli tam widzieć ;)
I naprawdę zupełnie nie budzi to we mnie negatywnych uczuć.
Każde z nas ma prawo do wolności i nie ma obowiązku interesować się wyłącznie drugim. Inni ludzie istnieją ;) i bywają dla nas ważni.
Są granice, jasno wyznaczone, i ile ich nie przekraczamy, nie ma problemu.
Alma_ napisał(a):Kasia_G napisał(a):Alma_ napisał(a):alguna napisał(a):Hmm, ja raczej na zdjęcie przyjaciółki na tapecie telefonu baaaardzo krzywo bym patrzyła.
:|
Sama to zdjęcie zrobiłam i sama je umieściłam na tapecie telefonu męża ;)
Ja wiem, ze to tak naprawde nie moja sprawa, ale czy moge spytac, dlaczego? Ze zwyklej babskiej ciekawosci.. ;)
Bo to fajne zdjęcie ;)
A przyjaciółka jest też moja (choć moja od paru lat, a męża od... dwudziestu pięciu! :o :D ).
Więc dlaczego nie? ;)
No widzisz, skoro to wspolna przyjaciolka, to juz rozumiem, ze to nie jest dla Ciebie problem.. :)
(ale i tak bym wolala na tapecie u J widziec swoje lub nasze zdjecie.. chyba dlatego, ze patrze na to z innej strony.. tzn. ja lubie widziec 'nas' na mojej tapecie.. od razu sie usmiecham.. :))
Kasia_G napisał(a):Alma_ napisał(a):alguna napisał(a):Hmm, ja raczej na zdjęcie przyjaciółki na tapecie telefonu baaaardzo krzywo bym patrzyła.
:|
Sama to zdjęcie zrobiłam i sama je umieściłam na tapecie telefonu męża ;)
Ja wiem, ze to tak naprawde nie moja sprawa, ale czy moge spytac, dlaczego? Ze zwyklej babskiej ciekawosci.. ;)
Bo to fajne zdjęcie ;)
A przyjaciółka jest też moja (choć moja od paru lat, a męża od... dwudziestu pięciu! :o :D ).
Więc dlaczego nie? ;)
Alma_ napisał(a):
Zero zazdrości.
Jak będzie chciał zdradzić, to i na przerwie na lunch się da, jak nie, to go wołami nie zaciągnie.
Ufam mu.
A jeśli się przejadę na tym zaufaniu - znaczy, że nie był go wart i lepiej się stało, że się dowiedziałam wcześniej ;)
podpisuję się pod tym obiema łapkami lol
Ani ja o męża, ani mąż o mnei nie jesteśmy zazdrosni, nie mamy powodów. I dobrze nam z tym ;)
Alma_ napisał(a):alguna napisał(a):Hmm, ja raczej na zdjęcie przyjaciółki na tapecie telefonu baaaardzo krzywo bym patrzyła.
:|
Sama to zdjęcie zrobiłam i sama je umieściłam na tapecie telefonu męża ;)
Ja wiem, ze to tak naprawde nie moja sprawa, ale czy moge spytac, dlaczego? Ze zwyklej babskiej ciekawosci.. ;)
Alma_ napisał(a):alguna napisał(a):Hmm, ja raczej na zdjęcie przyjaciółki na tapecie telefonu baaaardzo krzywo bym patrzyła.
:|
Sama to zdjęcie zrobiłam i sama je umieściłam na tapecie telefonu męża ;)
to zmienia postac rzeczy :)
alguna napisał(a):Hmm, ja raczej na zdjęcie przyjaciółki na tapecie telefonu baaaardzo krzywo bym patrzyła.
:|
Ja rozumiem jako identyfikacja dzwoniacego, ale na tapecie??? Przyjaciolka?! Mam nadzieje, ze J ma na tyle zdrowego rozsadku, zeby nawet o tym nie pomyslec..
Hmm, ja raczej na zdjęcie przyjaciółki na tapecie telefonu baaaardzo krzywo bym patrzyła.
:|
Mój mąż spotyka się sam na sam z kobietami, ma przyjaciółki (zdjecie jednej z nich miał przez rok na tapecie telefonu lol ), ostatnio oprowadzał koleżankę z pracy, która przyleciała z Pragi, po Warszawie do 2 w nocy... ;)
Zero zazdrości.
Jak będzie chciał zdradzić, to i na przerwie na lunch się da, jak nie, to go wołami nie zaciągnie.
Ufam mu.
A jeśli się przejadę na tym zaufaniu - znaczy, że nie był go wart i lepiej się stało, że się dowiedziałam wcześniej ;)
Carrie napisał(a):Mi to wisi (jak wszystko ostatnio). Dopóki wraca do domu na noc jest ok. 8)
I byle by na chleb i kredyt zarabiał 8) ;)
ulla napisał(a):
ps skad wiesz z kim twoj chlopak rozmawia na gg?
to bylo do Doosi
Mysiunia napisał(a):wale takze w pewnym sensie duzej miłości...
Nie ma w tym nic złego.
no ale jak laska chce innym dziewczynom oczy wydrapac bo patrza na jej chlopaka...to ja wspolczuje temu chlopakowi z calego serca
ps skad wiesz z kim twoj chlopak rozmawia na gg?
Czy ja wiem...? Słyszy sie takie poglądy, że "nie ma miłości bez zazdrości" itp. ale właściwie ja nie bardzo rozumiem do czego ta zazdrość ma być potrzebna i czemu jej odrobina jest wskazana...? (Oczywiście cały czas mam na myśli zazdrość nieuzasadnioną, do której nie ma prawdziwych podstaw.)
Odpowiedz
Dla mnie odrobina zazdrosci jest wskazana....Wrecz czula bym sie zaniepokojona gdyby oprocz pelnego zaufania (P. to taki typ człowieka i wiem,ze moge mu ufac) nie bylo tej odrobiny...Nie sprawdzam go...ani jego gg itp...ale ...
Moze to po czesci jak pisza dziewczyny ma cos wspolnego z poczucie wartosci (jaj czuje sie dobrze-wygladam swietnie ;) to mniej sie przejmuje konkurencja), ale ja lubie kiedy P. bywa troszke zazdrosny i on czuje sie lepiej wiedzac,ze to nie jest mi calkowicie obojetne z kim sie widuje...
wydaje mi sie ze zazdrośc jest w dużym stopniu oznaką zakompleksienia, ale takze w pewnym sensie duzej miłości...
Nie ma w tym nic złego. Ale oczywiście jak wszystko takze zazdrość musi mieć swoje granice lol
Musicie o tym oboje porozmawiać. Powiedz mu co czujesz i dlaczego np czyjesz sie niepewnie i wszedzie doszukujesz sie "konkurencji".
Sama wiem z doświadczenia ze nie ma nic lepszego niz PRAWDZIWA ROZMOWA .
Moge sie załozyc ze jak powiesz swojej miłości o tych obawach to on je szybko rozwieje.
Pamietaj ze gdyby nie chciał z Toba być to najzyczjniej nie był by z Toba :) .
Wiec głowa do góry Mała Zazdrośnico lol .
Oleta napisał(a):No tak - praca nad własnym poczuciem wartości czasem nie jest łatwa. Ale przecież właśnie od tego (między innymi) mamy naszych partnerów/mężów, żeby nas dowartościowywali nieustannie! :D
Pewnie, że to trzeba sobie samemu w sobie wyrobić, ale takie ciągłe dowody uznania, jakie dostaje się w udanym związku baaardzo pomagają. Wiem to po sobie i po moim małżonie :D
ja tez wiem, bo od kiedy jestem z D., to moja samoocena z krytycznie niskiej jednak troszke wzrosła ^_^ ale nie znaczy to, ze tak hop siup...bo jeszcze sporo roboty przede mna...
No tak - praca nad własnym poczuciem wartości czasem nie jest łatwa. Ale przecież właśnie od tego (między innymi) mamy naszych partnerów/mężów, żeby nas dowartościowywali nieustannie! :D
Pewnie, że to trzeba sobie samemu w sobie wyrobić, ale takie ciągłe dowody uznania, jakie dostaje się w udanym związku baaardzo pomagają. Wiem to po sobie i po moim małżonie :D
Oleta napisał(a):Doosia napisał(a):Oleta napisał(a):A co do zazdrości o mężula/żonkę - wydaje mi się, że to objaw braku zaufania albo (chyba częściej) braku pewności siebie tej zazdrosnej strony związku...
u mnie chyba właśnie o brak pewności siebie chodzi... Mój P. jest kochany, dobry i nie daje mi sam jako taki powodów do zazdrości. Bardziej denerwują mnie kobiety... Kurcze... Chyba muszę nad sobą popracować...Powtarzaj sobie z pełnym przekonaniem, że żadna z tych kobiet nie umywa się do Ciebie, bo to Ty jesteś dla niego wyjątkowa, jedyna i Ciebie wybrał, a inne nie mają w ogóle startu :D Bo to przecież prawda! :D
jak ktos nie jest pewny siebie, to trudno w to uwierzyc tak mocno mocno, mimo, ze sie o czyms takim wie. Wiem po sobie, tez jestem bardzo zakompleksiona. Chociaz u mnie to sie na zazdrosc na szczescie nie przeklada:) Ale np. o pretensje, kiedy sie dlugo spoznia, to tak:(
Doosia napisał(a):Oleta napisał(a):A co do zazdrości o mężula/żonkę - wydaje mi się, że to objaw braku zaufania albo (chyba częściej) braku pewności siebie tej zazdrosnej strony związku...
u mnie chyba właśnie o brak pewności siebie chodzi... Mój P. jest kochany, dobry i nie daje mi sam jako taki powodów do zazdrości. Bardziej denerwują mnie kobiety... Kurcze... Chyba muszę nad sobą popracować...Powtarzaj sobie z pełnym przekonaniem, że żadna z tych kobiet nie umywa się do Ciebie, bo to Ty jesteś dla niego wyjątkowa, jedyna i Ciebie wybrał, a inne nie mają w ogóle startu :D Bo to przecież prawda! :D
Oleta napisał(a):A co do zazdrości o mężula/żonkę - wydaje mi się, że to objaw braku zaufania albo (chyba częściej) braku pewności siebie tej zazdrosnej strony związku...
u mnie chyba właśnie o brak pewności siebie chodzi... Mój P. jest kochany, dobry i nie daje mi sam jako taki powodów do zazdrości. Bardziej denerwują mnie kobiety... Kurcze... Chyba muszę nad sobą popracować...
Blutka napisał(a):Chociaż, może to ja jestem dziwna - bo jak mój mąż pojechał ze współpracownikami (kobity tyż ;) ) na kilka dni za granicę, to zazdrosna byłam tylko o fondue w restauracji, bo też miałam ochotę. ;)Blutka, nie jestes dziwna! Ja - choć zazdrość na ogół jest mi obca - o founde w restauracji też bym zazdrosna była! :D
A co do zazdrości o mężula/żonkę - wydaje mi się, że to objaw braku zaufania albo (chyba częściej) braku pewności siebie tej zazdrosnej strony związku...
Mój ma listę na gg , w telefonie......w pracy baby, na wyjazdach baby.Hm......?..... czy jestem zazdrosna? Jestem ale tak "normalnnie".Gdyby nie historia z moim poprzednim narzeczonym- zazdrosnikiem pewnie byłoby gorzej ale wiem jak bolą niesłuszne podejrzenia i na dłuższą mete tak sie nie da żyć.(choć ja wytrzymałam 8 lat).
Odpowiedz
Doosia napisał(a):znaczy się fiśnięta jestem
Tak. 8)
I coś Wam wzajemne zaufanie szwankuje.
Chociaż, może to ja jestem dziwna - bo jak mój mąż pojechał ze współpracownikami (kobity tyż ;) ) na kilka dni za granicę, to zazdrosna byłam tylko o fondue w restauracji, bo też miałam ochotę. ;)
Mi to wisi (jak wszystko ostatnio). Dopóki wraca do domu na noc jest ok. 8)
Odpowiedz
Doosia napisał(a):
Jako student ma wiele koleżanek. Jak tylko usłyszę kobiece imię to włącza mi się radar...
Doosia napisał(a):Na jego liście gg jest sporo kobiet - i jak tylko jakaś cośtam napisze to mnie skręca po prostu.
Zwłaszcza jedna G. która pisze do niego niemal co drugi dzień.
Ty pewnie też masz sporo kolegów. A że słyszysz kobiece imiona? To dobrze, gorzej jakby nic nie mówił ;)
Dopóki nie czuję się zaniedbywana przez faceta i dopóki on nie wykazuje jakiegoś szczególnego zainteresowania którąś z koleżanek to mnie to nie rusza.
Doosia napisał(a):Idziemy sobie przez park i jak tylko któraś na niego zerknie to mam ochotę oczy wydrapać.
Hmm...może dziwna jestem ale ja tam lubie jak jakas zerknie na mojego faceta. Miło wiedzieć, że nie tylko mnie się podoba ;)
Ja tylko na jednym punkcie dostaje cholery. Jak jedzie na weekend do domu i idzie z kolegami do knajpy, gdzie jest duże prawdopodobieństwo, że będzie jego była. Tylko, że to nie kwestia zazdrości, po prostu panna mi krwi napsula i dziala na mnie jak płachta na byka
Ogólnie nie jestem zazdrosna, bo M. nigdy mi nie dał powodów.
Doosia napisał(a):chyba mam kompleksy po prostu - i widzę w innych dziewczynach konkurencję... i mam świadomość że mogłabym przegrać...
Doosia, to sie trzeba wyleczyc z kompleksow. Skoro on wybral Ciebie, to znaczy, ze jednak wygralas z konkurencja. Poza tym musisz sobie uswiadomic, ze on tez nie jest jedynym facetem na ziemi, i moze tego nie zauwazasz, ale za toba sie tez pewnie nie jeden obejrzy. ;)
Troszeczke zazdrosci to nie jest zla rzecz.. przynajmniej nas wyczula na otoczenie i pewne 'czerwone flagi' (jesli takowe sa). Moj ex, co do ktorego nigdy nie mialam zadnych watpliwosci jesli chodzi o wiernosc, i o ktorego nigdy nie bylam zazdrosna, flirtowal - jak sie potem okazalo - na prawo i lewo.. fuj..
Ale nic do przesady, bo to sie glownie msci na nas.. trzeba sie cieszyc z tego, kim sie jest, przede wszystkim.. a dopiero potem, z kim sie jest.. :)
takie coś, jak piszesz, miałam na poczatku swojego związku z D., konkretnie o jedną dziewczynę, która się koło niego kręciła. Raz miałam taki atak zazdrości, że normalnie złościłam się na cały świat tylko po to, żeby on zauważył, że coś jest na rzeczy.;) On oczywiście nie zauważył, bo z jego strony nie było ku temu powodów (wszak to ona się kręciła koło niego, a nie on kolo niej), nie mówiąc już o fakcie, że, jak to mówi moja koleżanka, faceci są prości i aluzji nie łapią ;)
Teraz to hmm pewnie troche i jestem zazdrosna, ale na razie nie mam powodow, bo D. obraca sie w zdecydowanie meskim towarzystwie;) poza tym najzwyczajniej w swiecie ufam mu i tyle:)
Ale za to inne schizy mam...
wogole nie jestem zazdrosna, mojemu mezowi ufam bez zastrzezen, jestem o niego bardziej pewna niz o siebie, taki typ czlowieka z niego..
Odpowiedz
Doosia, może tak leciutko fiśnięta ;)
Porozmawiaj poprostu sama ze soba, czemu to robisz tak naprawde? Napewno sama to sobie wytłumaczysz i zrozumiesz gdzie jest problem.
Poza tym wg mnie uciemiężony chorą zazdrością mężczyzna / kobieta prędzej czy później się zbuntują. Oczywiście nie jestem za jakimiś totalnie luźnymi związkami, ale mówię porostu o zdrowym związku.
Doosia napisał(a):znaczy się fiśnięta jestem
nie, mnie też by skręcało...ale mój już nie student, a jedyna babeczka na gg to jego siostra lol
Nie, kompletnie nie mam takich objawów. Mój mąż nie jest więźniem własnej żony ani jej zazdrości, ma w pewnym sensie swoje życie, swoją prywatność, przez co tworzymy świetne małżeństwo i mam w moim mężu przyjaciela.
Poza tym nie mam ochoty spalać się na bezsenowną zazdrość.
Ja tez jestem zazdrosna, ale to chyba normalne:)
Staram się trzymać zielonookiego potwora na krótkiej smyczy, miałam kiedyś bardzo zazdrosnego chłopaka, i wiem, jakie to może być chore
Mój dwa dni po oświadczynach uderzył mnie, bo zobaczył, jak rozmawiam z sąsiadem na klatce :o Także teraz przeczulona jestem na tym punkcie
Podobne tematy