• Gość odsłony: 10172

    Jak pokonać strach?

    Jak niektóre z Was wiedzą ostatni rok miałam dość ciężki.. Bolesne rozstanie po długim związku, potem wiele rozterek, wzajemne męczenie się, podpuszczanie z byłym.. które powodowało tylko ból i powrót wspomnień..Później czas samotności, samotna jesień, samotna zima i próby ułożenia sobie uczuciowego życia na nowo.Kilku poznanych nowych facetów, tyle samo porażek..Szczególnie jeden dał mi w kość..poznany w necie, zaczęliśmy się spotykać, w prawdzie krótko to trwało, ale dał mi nadzieję.. i ją zabrał, okłamując mnie.Pisał miłe smsy, dzwonił, spotkania były miłe.. jak pytałam, czy wszytsko ok to potwierdzał.. I mnie olał.. Trudno się mówi..ale..po czasie poznałam wspaniałego chłopaka. "Sprawdzonego" ;) bo to stary, dobry przyjaciel mojej kuzynki..Zaczęlismy sie spotykac, trwa to juz prawie 4 miesiące ;) Jest cudownie, myślę, że w koncu pozbyłam sie bolu po poprzednim związku..I boję się.. że w końcu mam to na co tak czekałam, a zaraz go stracę, że się zaangażuję (albo już) a potem kolejne cierpienie, że on mnie zapewnia i zachowaniem i słowami, a ja się zawiodę :(Mam uraz, nie do niego, ale po poprzednich doświadczeniach.. :(Jak to zmienić?Rozmawiałam z Nim. Nie mówiłam w prawdzie o tych moich doświadczeniach z przeszłości, ale po prostu szukam zapewnień.Z drugiej strony boję się, żeby nie przesadzić, nie osaczyć chłopaka, nie chce by poczuł się "przytłoczony", by pomyślał, że jestem w desperacji..

    Odpowiedzi (17)
    Ostatnia odpowiedź: 2012-07-21, 06:02:45
    Kategoria: Z życia
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
soniaewa 2012-07-21 o godz. 06:02
0

Myślę że po każdym związku który był trudny należy dać sobie czas na zbudowanie poczucia własnej wartości i zastanowienie się czego pragne w związku dać sobie poprostu czas .

Odpowiedz
namaah 2011-04-06 o godz. 13:17
0

eh.
mam wrazenie ze im mocniej zostalo sie przez kogos skrzywdzonym, tym strach jest wiekszy.. i bardziej paralizujacy..
najgorsze sa wlasnie te rozchwiania emocjonalne.. z jednej strony chcialoby sie znow zaangazowac w nowy zwiazek, zaufac tej drugiej osobie a z drugiej strony buduje sie wokol siebie mur ;/

i im wiecej jest niepowodzen na polu uczuciowym, tym mur jest wiekszy..

I to mnie przeraza.. bo sama jestem po dlugoletnim zwiazku.. nie bede opisywac w jaki sposob zostalam potraktowana przez kogos, z kim lada chwila mialam byc "na zawsze i na wiecznosc.."..
Na dzien dzisiejszy nie mam ochoty angazowac sie w cokolwiek nowego, a jesli juz napotkam na swojej drodze ciekawego faceta, to uciekam od tego jak najdalej..

i to wszystko ze strachu..zeby nikt mnie znow nie zranil..

ale wierze ze z czasem to minie.. ze w momencie jak spotka sie na swojej drodze "TEGO" jedynego.. to wszystko wroci do normalnosci..i nie bede sie zastanawiac czy znow zostane skrzywdzona czy nie..

Odpowiedz
Gość 2011-04-06 o godz. 10:59
0

Gatka napisał(a):Marcik napisał(a):Czasem sie zastanawiam co sie stalo z tym calkiem normalnym, nie zamartwiajacym sie i rozsadnym Marcikiem. Niecaly rok temu cos sie we mnie 'popsulo' i od tego czasu jestem rozchwiana emocjonalnie, nie panuje nad emocjami, strachem glownie. Co jakis czas strach bierze gore...im bardziej kocham tym bardziej sie boje ze go strace... a przeciez milosc i strach tak zle do siebie pasuja.
Może to kolejny etap w życiu? Ten strach? Ja za każdym razem kiedy sobie przypomnę, że można stracić boję się mocniej ... a przecież nie mam złych przeżyć ani powodów do obaw... Marcik - głowa do góry!

Ale jak sobie z nim radzic - z tym strachem ? Zeby nie zepsuc tego co jest, tego czego tak bardzo nie chce sie stracic ?
Jak pisala Ulik w pierwszym poscie... szukam zapewnien w ramach zmniejszenia strachu, i jesli uslysze co chce uslyszec to jest ok, jesli nie - to lapie dola. Do tego zdaje sobie sprawe z tego, ze powoli doprowadze M do szalu tymi poszukiwaniami... ehh... Wiem, ze powinnam dac na luz, ale ten strach i potrzeba zapewnien jest czasem silniejsza...

Odpowiedz
Gość 2011-04-06 o godz. 10:59
0

z tego, co wiem, to Ulik za mąż wychodzi w przyszłym roku :)

Odpowiedz
Gatka 2011-04-06 o godz. 10:47
0

Marcik napisał(a):Czasem sie zastanawiam co sie stalo z tym calkiem normalnym, nie zamartwiajacym sie i rozsadnym Marcikiem. Niecaly rok temu cos sie we mnie 'popsulo' i od tego czasu jestem rozchwiana emocjonalnie, nie panuje nad emocjami, strachem glownie. Co jakis czas strach bierze gore...im bardziej kocham tym bardziej sie boje ze go strace... a przeciez milosc i strach tak zle do siebie pasuja.
Może to kolejny etap w życiu? Ten strach? Ja za każdym razem kiedy sobie przypomnę, że można stracić boję się mocniej ... a przecież nie mam złych przeżyć ani powodów do obaw... Marcik - głowa do góry!

Ulik - co u Ciebie?

Odpowiedz
Reklama
Gość 2011-04-06 o godz. 10:43
0

Czasem sie zastanawiam co sie stalo z tym calkiem normalnym, nie zamartwiajacym sie i rozsadnym Marcikiem. Niecaly rok temu cos sie we mnie 'popsulo' i od tego czasu jestem rozchwiana emocjonalnie, nie panuje nad emocjami, strachem glownie. Co jakis czas strach bierze gore...im bardziej kocham tym bardziej sie boje ze go strace... a przeciez milosc i strach tak zle do siebie pasuja.

Odpowiedz
Gość 2010-12-28 o godz. 13:30
0

Marcik mogę podpisać się pod każdym Twoim słowem ;)
U mnie podobnie, też się staram, Jemu też tłumaczę - czasem nie jasno, to co czuję, czemu mam obawy..
I strach się pogłębia jak się nie widzimy.. ale z czasem się sytuacja polepsza..

Odpowiedz
Gość 2010-12-28 o godz. 12:56
0

Tez mam za soba bardzo ciezkie rozstanie...krotko po rozstaniu poznalam chlopaka (a raczej zostalam "zesfatana" ;) ), jestesmy razem juz kilka miesiecy i jest wrecz cudownie, ale rowniez przylapuje sie na niepewnosci, czarnych myslach i ogolnie zlym podejsciu...Zakochalam sie, zaangazowalam sie i teraz boje sie strasznie, ze go strace. Ale mowie mu o tym, moze czasem niejasno, ale staram sie mu mowic, gdy cos mnie meczy...a on wie o mojej przeszlosci i jest bardzo cierpliwy...
Chcialabym to zmienic, chcialabym nie porownywac, nie zadreczac sie tym co bedzie dalej, ale nie jest latwo. Odganiam od siebie mysli o przyszlosci (i przeszlosci), a przynajmniej sie staram...zyje dniem i ciesze sie kazda chwila, ktora spedzam razem z nim...
Gdy jest przy mnie, wiem, ze jest dla mnie i reszta swiata moglaby nie istniec...Teraz jest ciezko, bo dzieli nas sporo kilometrow i chwilami trace pewnosc, a strach siega poziomu najwyzszej upierdliwosci...naszczescie tylko chwilami...

Odpowiedz
Gatka 2010-12-26 o godz. 05:12
0

Na pewno nie jest łatwo po ciężkich przeżyciach zaufać znowu. Rozmawiałaś z nim o tym co przeżyłaś? Jeśli nie to koniecznie mu to powiedz, ma prawo wiedzieć czemu jesteś nieufna. Jeśli tak ... to nie męcz jego i siebie, spróbuj zaufać ... Moje przeżycia zostały za mną jakieś 6 lat wstecz i też czasem jeszcze zakłują, choć jestem szczęśliwa w obecnym związku ... wiem też - między innymi z Forumi, że los czasem pokrętną drogą prowadzi do szczęścia - więc głowa do góry! Trzymam kciuki :D

Odpowiedz
Gość 2010-12-26 o godz. 04:15
0

Wiem, że ciężko zapomnieć o przeszłości, żę krzywdy bolą baaardzo długo, wierz mi, dobrze to wiem. Ale dziewczyno, los obdarował Cię szczęściem, ciesz się tym co masz, nie wymyślaj czarnych scenariuszy, nie zadręczaj się, bo i po co? Co ma być to i będzie, czy będziesz o tym myślała czy nie. A teraz ciesz się nowym związkiem :)

Odpowiedz
Reklama
Ofelia 2010-12-26 o godz. 02:39
0

Ulik wiem co czujesz, bo ja sama po nieudanym związku mam obawy i brak zaufania do facetów. Niby jest dobrze, ale doszukujemy się podstępu, znaków ostrzegawczych, a często niepotrzebnie. Wiem, że trudno zapomnieć o przeszłości i przestać o tym myśleć. Spróbuj porozmawiać o swoich doświadczeniach z partnerem, żeby wiedział czym spowodowane są twoje obawy, żeby nie czuł się odtrącony. Powinien zrozumieć i łatwiej na pewno będzie mu przez to wszystko przejść i Tobie z resztą też. Trzymaj się :)

Odpowiedz
xandra 2010-12-24 o godz. 22:22
0

Ula, czy on to wie?
czy tylko cos mniej wiecej?
bo ja bym powiedziała o wszystkim i asekuracyjnie ;) dodała - dobrze mi z tobą, miło spedzam czas i bardzo cie lubie, co z tego bedzie - czas pokaze, ale prosze cie o uczciwosc

Odpowiedz
Gość 2010-12-24 o godz. 22:13
0

oo tak.. i te planowanie przyszlości..
U nas to w prawdzie początek związku, ale już pojawiają się pomysły typu: "zamieszkamy razem", "wyjedziemy razem".. i to wychodzi głównie z Jego strony.. a ja często w myślach (albo i słowach :/) nie wierzę, myślę: "no jasne.." :(
Wiem, że mogę tym wystarszyć go, zranić brakiem zaufania :(
Tak bym chciała już odzyskać spokój, być prawie pewną :)
Jest cudownie jak jesteśmy razem :) Wtedy wiem, ze jest blisko, wiem, że jest tylko ze mną..
a jak dłużej się nie widzimy nachodzą mnie głupie obawy i ten strach przed porzuceniem

Odpowiedz
Kasia_S 2010-12-24 o godz. 22:00
0

Chyba zawsze jest tak, że jak zostaliśmy zranieni to mamy uraz i choćby podświadomie się boimy ponownego zranienia.
Stąd daleko posunięta ostrożność, wręcz nieufność. Czasem właśnie jest to takie samonapędzające się koło: bo druga osoba widzi tą nieufność i sama robi się ostrożna.

Ulik wierz, że będzie dobrze....

Odpowiedz
xandra 2010-12-24 o godz. 21:42
0

skad i ja to znam
tez było na poczatku sprawdzanie P., obserwowanie na zimno, z ukrycia co on zrobi, powie, czego nie powie... ze strachu, z bólu - bo w koncu tamten i do tego dziecko...

mi pomogły spotkania z psychologiem, pomogło mi to poukładac emocje
wiem, ze P. jest takim czlowiekiem, ze jesli powie - zamknij oczy i idz za rekę ze mną, to to zrobie :D

nie mowie o szalenstwie, powoli - ale do przodu, nie w tył!
powodzenia!

Odpowiedz
Anca_ 2010-12-24 o godz. 12:21
0

Ulik, nawet nie wiesz jak dobrze Cię roumiem.

U mnie sytuacje była podobna, też rozstanie po długim związku, też straszny ból, kilka nieudanych prób tworzenia jakiś bliskich relacji, które tylko utwierdzały mnie w przekonaniu, że nikogo sensownego w życiu nie spotkam, a teraz nowa CUDOWNA miłośc, trwa to 7 miesięcy.

Obecny luby, jet dla mnie cudowny. Osoby postronne mówią, że jest ideałem, ja też to widzę. I ogólnie jest super, czuję się stabilnie, wiem, że mogę bez obaw planowac przyszłośc.

Ale czasami nchodzą mnie takie myśli, że przecież tamtym razem też na początku było cudownie, że to, że teraz jest fajnie nie ozancza, że się nie popsuje.

Kiedy myślę o przyszłości, że coś zrobimy za rok, pięc lat, zaraz karcę się w myślach, że przecież nigdy nic nie wiadomo...

To jest bardzo męczące.

Wiele razy rozmawiałam z Nim o tym, on wie jak były mnie ksrzywidził. Prosi mnie tylko, żebym mu zaufała, dała szansę pokazac, że on taki nie jest.

I powiem szczerze, że teraz kiedy przekonuję sie z dnia na dzień, że mój obecny nie oszukuje mnie, ma szczere intencje, jakoś mi łatwiej optymistycznie patrzec w przyszłośc.

Mam nadzieję, że obu nam i innym, które borykają się z tym prolemem uda się stowrzyc trwałe i szczęśliwe związki :).

Jakby co zapraszam na priv :).

Odpowiedz
Nezi 2010-12-24 o godz. 11:37
0

Mój mąż (wtedy jeszcze nie mąż) mówił mi, żebym nie mierzyła go tą samą miarą, bo na to nie zasługuje. To nie jego wina, że doświadczyłam to co doświadczyłam.
I to sobie powtarzałam - choć czasami nie było łatwo i długo trwało nim całkowicie poczułam się pewna... Całkowicie to złe słowo, bo zawsze z tyłu głowy mam ten 1% ostrożności.

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie