-
Kajusieczka odsłony: 2336
Śmierć w rodzinie
W sobotę zgineła w wypadku samochodowym 22-letnia siostra mojego męża i jej narzeczony. Jechali w odwiedziny do jego rodziców, podobno pędził na jednoposmówce 160 km/h stracił przyczepność w trakcie wyprzedzania i zderzył się czołowo z nadjeżdzającym samochodem terenowym. Zgineli na miejscu..
Młoda dziewczyna, studiowała na 3cim roku AGH, miała fajną pracę, niedawno wprowadzili się do nowego mieszkania nawet go nie skończyli urządzać.. i wszystko przerwane jak nożem uciął...
W niedzielę wsiedliśmy z moimi rodzicami do samochodu i pojechaliśmy 300 kilometrów do rodziców męża, jego mama jest w strasznym stanie... Była dużo bliżej z córką niż z moim mężem, ona mieszkała niedaleko, odwiedzała rodziców prawie co tydzień a my daleko mieszkamy no i mąż dużo wcześniej się wyprowadził z domu.
Od soboty żyjemy jak w jakimś koszmarze a moment w którym się dowiedzieliśmy był jak z najgorszych snów Oboje z mężem jesteśmy ateistami co też wcale nie pomaga z poradzeniem sobie z tą sytuacją. W dodatku za 10 dni mamy termin oddania pracy inżynierskiej, wielokrotnie już przekraczany wcześniej teraz warunkowo ustanowiony przez dziekana i nie sądze żeby byla możliwość kolejnego przesunięcia... Nie mam siły, powinniśmy siedzieć i pisać a nie moge sie kompletnie skupić .. Szwagierkę widziałam 10 może z 15 razy, nie znałyśmy się dobrze, nawet nie potrafię sobie wyobrazić co to jest dla mojego męża, byli ze sobą bardzo blisko, całe dzieciństwo mieszkali razem w pokoju.. ech..
['] dla mojej szwagierki, mam tylko nadzieję, że nie cierpiała za bardzo
bardzo przykro jak giną tak młodzi ludzie, z czystej głupoty, z brawury, zabijają pasażerów, lub osoby z którymi się zderzają, przepraszam za OT ale musiałam, bo właśnie przez takeich młodych rozpędzonych wyprzedzających zginęła bliska mi osoba
Odpowiedz
Dziękuję wam wszystkim za odpowiedź. Tu nie trzeba wiele mówić.. Po waszym tłumnym odzewie zrobiło nam się cieplej na sercu.
Jutro pogrzeb..
Młodzi ludzie, tyle planów, tyle marzeń...
...dla mnie niewyobrażalne :(
[']
NIe ma chyba odpowiednich słów.... zwłaszcza dla Matki :usciski:
Odpowiedz
mówią, że czas leczy rany... ale wiem, że to nie pociesza, sama kilka razy przeżywałam śmierć bliskich mi osób.
Kilka lat temu w wypadku samochodowym zginął mój przyjaciel. Człowiek wtedy po prostu musi wierzyć, że to się nie kończy, dla ateisty musi być to wyjątkowo trudne.
Bardzo mi przykro :goodman:
Podobne tematy