Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
lideq 2010-07-09 o godz. 21:14
0

K2 napisał(a):
lideq, tak mi sie nasunelo, ze osoby wierzace - mowie o chrzescijanach, musza bys optymistami, czyli zyc nadzieja na bardzo szeroko rozumiane lepsze jutro (raj, milosc, wybaczenie, etc). optymizm i depresja raczej w parze nie chodza. (???)
K2 napisał(a):na chemie mozgu czy hormony, to my mamy raczej maly wplyw,
i o to mi w moim poscie chodzilo. Niezaleznie od wiary i jej silnego wplywu na ksztaltowanie jednostki sa czynniki, na ktore wplywu nie mamy

Odpowiedz
Gość 2010-07-09 o godz. 19:17
0

na chemie mozgu czy hormony, to my mamy raczej maly wplyw, w sensie swiadomego rozregulowywania. zas presja spoleczna jest 100% wynikiem naszych dzialan, sadow, systemu wartosci. kobieta musi lubic dzieci, inaczej jest "dziwna". musi byc genialna matka, super pracownikiem, wieczorami figlowac w lozku, a w miedzyczasie wychuchac dom. w przeciwnym wypadku, jest zla zona lub/ i obibokiem lub/ i zwykla porazka zyciowa. ile razy zdarza sie nam porownywac do Iksinskiej, ktora sprawia wrazenie, ze jej wszystko przychodzi bez wiekszego trudu? ile razy dodajemy sobie kolejne wyzwanie, zeby sprostac wyobrazeniom o samej sobie? i kolejne pytanie na dzis ;) - zupelnie nie umniejszajac zycia naszych mam, babc i prababc - czy nasze zycie jest trudniejsze czy tez my jestesmy slabsze?

lideq, tak mi sie nasunelo, ze osoby wierzace - mowie o chrzescijanach, musza bys optymistami, czyli zyc nadzieja na bardzo szeroko rozumiane lepsze jutro (raj, milosc, wybaczenie, etc). optymizm i depresja raczej w parze nie chodza. (???)

Odpowiedz
lideq 2010-07-09 o godz. 15:20
0

K2 napisał(a): i tak mnie wzielo na przemyslenia... czy wiara faktycznie ma wplyw na nasza odpornosc na depresje?
czy ma wplyw na odpornosc, to pewnie trudno zbadac, tak jak trudno zbadac poziom wiary ;)
Pokusilabym sie o stwierdzenie, ze wiara w jakas sile wyzsza moze pomoc w wyjsciu z depresji, bo moze dac pozytywna motywacje, czy podbudowac duchowo. Przypuszczam tez, ze jest pare osob na tym swiecie, ktore nie posunely sie do ostatecznych rozwiazan i nie poddaly sie namolnym myslom ze wzgledu na doktryne, w ktora wierza. Nie wiem jednak, czy wiara moze uchronic przed depresja, bo jest wiele odmian tej choroby i czesto sa one psycho- somatyczne, tzn. pierwszym alarmem, ze cos jest nie tak moze byc to, ze organizm nie daje rady. To samo pytanie dotyczy depresji na tle nerwicowym, o ktora nie trudno, bo wystarczy miec wrazliwa dusze i brak twardego tylka ;)

ciekawe pytanie zadalas K2

Odpowiedz
Gość 2010-07-09 o godz. 12:37
0

Ania napisał(a):Przecież kobieta już do dziecka "przywykła", dziecko już się uśmiecha i jest samą rozkoszą, więc powodów do depresji nie ma.
i tu jest chyba pies pogrzebany. dzieci sa sama radoscia, wszystkie matki kochaja swoje dzieci, w przeciwnym wypadku jest sie wyrodna matka.

Odpowiedz
Gość 2010-07-09 o godz. 12:24
0

Ale nawet w "naszym" pokoleniu kwestia postrzegania depresji poporodowej nie jest prosta. Raczej uznaje się, że owszem, zdarza się, może nawet i często, ale dotyczy kobiet niedługo po porodzie. Takich, które boją się nowych obowiązków, obawiają się, że dziecku zrobią krzywdę (w uproszczeniu tych, których dotknął syndrom baby blues). Natomiast gdy depresja pojawia się w późniejszym okresie, gdy dziecko już lekko podrosło, to rzadziej nazywa się to depresją poporodową i rzadziej się tak traktuje. Przecież kobieta już do dziecka "przywykła", dziecko już się uśmiecha i jest samą rozkoszą, więc powodów do depresji nie ma.

Odpowiedz
Reklama
Gość 2010-07-09 o godz. 12:23
0

ja tylko z doskoku - temat 'czy chrześcijanin może mieć depresję' był dość mocno wałkowany w którymś momencie na forum gazetowym 'Wychowanie w Wierze'.

Odpowiedz
Gość 2010-07-09 o godz. 11:59
0

naprawde? nawet za moich czasow ;) mi pielegniary perorowaly o depresji poporodowej :/ az mi sie nie chce wierzyc :( ignorancja jest okropna. depresja poporodowa potrafi sciagnac najdrozsze zniwo :( i ciolkom ja bagatelizujacym, najchetniej bym po lbie dala.

dzisiaj w czasie kazania ksiadz przeczytal kawalek homilii przeslanej mu przez innego ksiedza. rzecz dotyczyla depresji w ogole; kiedys potrafiono sama wiara depresje zwalczac, a teraz prozak jest potrzebny. oczywiscie nie chodzi o to, zeby nie uzywac medykamentow, szczegolnie tych przepisanych, ale o wszelkie inne ulepszacze zycia. padly slowa o Madaleine, zaginionej w Portugalii i jak jej rodzice potrafia znalezc oparcie w wierze, ktora przyniesie im spokoj w dluzszym rozrachunku, w porownaniu do tabletek dzialajacych na krotka mete. i tak mnie wzielo na przemyslenia... czy wiara faktycznie ma wplyw na nasza odpornosc na depresje?

depresja jest nasza choroba cywilizacyjna, a jeszcze 20 lat temu byl to atak serca. co sie przez ten czas tak diametralnie zmienilo? tempo zycia - na pewno, zachwianie wiary - takze, styl zycia - oczywiscie.

sama mam dzisiaj dola, egzystencjalnego jak zwykle. jak sie bronic przed dolami?

Odpowiedz
becja 2010-07-09 o godz. 11:51
0

zgadzam się z Melbą i Anirrak... niestety :( panie dzieju ;)
(podobnie z ADHD i dysleksją na przykład... spotkałam się ze stwierdzeniem, że to taki wymysł naszych czasów)

Odpowiedz
Gość 2010-07-09 o godz. 11:37
0

K2 napisał(a):a kto madry, powiedzial, ze to fochy?
Tak mi sie wydaje, że większość osób w pokoleniu naszych rodziców i wyżej uważa, że depresja poprodowa,
to taki nowoczesny wynalazek - ładniej nazwane fochy
No bo przecież matki rodziły, babki rodziły, prababki też - i nic takiego im nie było 8)
A teraz nagle, panie dzieju ;) , "depresja poporodowa" :|

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie