• SoniaB odsłony: 2488

    Praca i płaca

    Mam już serdecznie dosyć...
    Nie wiem, czy to tylko polska przypadłość, że starych, doświadczonych pracowników ma się za nic.
    Parę przykładów:
    Przychodzi nowa osoba do pracy w pewnej niewielkiej firmie, osoba bez doświadczenia, z gorszym wykształceniem niż starsi stażem. I co? I dostaje nie wiadomo dlaczego większą pensję
    Kolejny przykład: W pewnej firmie doświadczona dobra pracownica chciała dostać awans i podwyżkę. Nie dostała. Postanowiła więc, że zmieni pracę i udało jej się dostać posadę z pensja o 10% wyższą. W tym czasie na jej poprzednie miejsce zatrudniono nową osobę z dwukrotnie wyższym wynagrodzeniem

    Czy to tylko odosobnione przypadki, czy faktycznie świat jest postawiony na głowie i takie rzeczy jak przeszkolenie, doświadczenie już się dla nikogo nie liczą?

    Czy u Was też tak jest?
    A może są jeszcze miejsca, gdzie ceni się wykształcenie i wiedzę?

    Odpowiedzi (37)
    Ostatnia odpowiedź: 2009-07-04, 18:46:48
    Kategoria: Pozostałe
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
baskent 2009-07-04 o godz. 18:46
0

awangarda w stylu retro napisał(a):u mnie pracownicy strasi stazem maja lepsze wynagordzenie od tych mlodszych.
uroki pracy w budżetówce? ;)

Odpowiedz
damula 2009-07-04 o godz. 17:59
0

Mam wrażenie, że wysokość wynagrodzenia jest tajemnicą, przynajmniej teoretycznie. Każdy dostaje imienny, oddzielny pasek lub tym podobne. Czy się o tym rozmawia czy nie to już inna sprawa. Ale przykład, który podała Karolina i Marcin jest tego dowodem. Pani poszła rozmawiać o podwyżce argumentując, że koleżanka zarabia więcej. Obie złamały przepisy i stąd wypowiedzenie. Rozmawiać miedzy sobą można, dyskutować z szefem nie.

Odpowiedz
Gość 2009-07-03 o godz. 22:11
0

Co do dyskusji o tajności i jawności pensji. W we wszystkich miejsach w których pracowałam nie było zakazów, nakazów itp odnośnie rozmawiania o zarobkach. Ale powiem, że nie wyobrażam sobie rozmawiania z kimkolwiek o wielkości moich zarobków czy też wypytywania o pensje innych. Z prostej przyczyny. To zawsze kończy się pewenymi zawirowaniami. Ktoś się obraża bo ma mniej, ktoś jest "napastowany" bo ma więcej. Potem jest zwykle pogorszenie stosunków. Nie wpływa to dobrze na pracę.
Wychodzę z założenia : masz mało i nie podoba ci się sytuacja a satysfakcja tego nie rekompensuje, idź walcz alebo zmieniaj pracę.
Podoba ci się płaca, siedź cicho i zajmuj się pracą a nie wypytywaniem ile kto zarabia.

Odpowiedz
Gość 2009-07-03 o godz. 21:54
0

U mnie pensje tez są owiane tajemnicą, ale są widełki dla każdego stanowiska.
Rozpiętość jest duża - siłą rzeczy coś się zobaczy, usłyszy. Różnice sięgają nawet 50%

Wysokość pensji jest kwestią negocjacji.
To zależy pod jaką presją szukamy pracy.
I jak spodobamy się na rozmowie.

Ja zostawiłam poprzednią pracę i chciałam znaleźć coś jak najszybciej - niestety nie było to rozsądne.

Efekt jest taki że koleżanka która szukała pracy bez "ciśnienia" na równorzędnym stanowisku - siedzi obok mnie dostała 1000 zł więcej. Bo tyle chciała.
Mi agencja powiedziała widełki o tą kwotę niższe.
Koleżanka jest po średniej a ja skończylam studia + podyplomowe i wydawałoby się że to ja mam jaja a nie ona. A jednak nie.

Żeby teraz dostać podwyzkę - to nierealne, nie ma szans.

Pracownicy z długim stażem zarabiają lepiej - tego nie wiem ale takie mam wrażenie - coś mi się obiło o uszy - okolo 50% więcej. Mają duże staże - 10 lat i więcej.

Odpowiedz
Gość 2009-07-03 o godz. 20:04
0

Madeleine napisał(a):Agnesea, a co jest Wg Ciebie lepszym wyjściem? Albo sama weź sprawy w swoje ręce - i idź negocjować pensję (byle nie z hasłem: "bo inni mają lepiej"), albo szukaj innej pracy, gdzie Cię docenią. Nicnierobienie i narzekanie, jak to inni zarabiają więcej (choćby tak było faktycznie), naprawdę nie jest w stanie tej sytuacji zmienić.
nie napisałam, że narzekam i że nic nie robię - napisałam tylko jak to u mnie w firmie jest - suchy fakt
poprostu co firma to inne obyczaje - w jednej można coś wynegocjować w innej nie, tak samo jak w jednej pensje są tajemnicą a w innych nie
ot co

Odpowiedz
Reklama
Gość 2009-07-03 o godz. 19:36
0

Agnesea, a co jest Wg Ciebie lepszym wyjściem? Albo sama weź sprawy w swoje ręce - i idź negocjować pensję (byle nie z hasłem: "bo inni mają lepiej"), albo szukaj innej pracy, gdzie Cię docenią. Nicnierobienie i narzekanie, jak to inni zarabiają więcej (choćby tak było faktycznie), naprawdę nie jest w stanie tej sytuacji zmienić.

Odpowiedz
Gość 2009-07-03 o godz. 19:01
0

Madeleine napisał(a):A;e jeśli samemu nie umie się sprzedać i docenić, trudno oczekiwać, aby zrobił to pracodawca. Dlatego zamiast siedzieć i marudzić lepiej iść porozmawiać na temat podwyżki ;)
a ja się nie zgadzam
kiedy dwa lata temu byłam przyjmowana przez mojego obecnego pracodawcę nikt ze mną pensji nie negocjował bo nie było takiej możliwości - sprawa była postawiona jasno - albo tyle albo dziękujemy
wtedy to było dla mnie ok
przez te dwa lata wiele się jednak zmieniło - większe wydatki, lepsze wykształcenie - oprócz pensji - ta stoi w miejscu
próbowałam rozmawiać - tylko się naraziłam

Odpowiedz
Gość 2009-07-03 o godz. 17:09
0

Madeleine napisał(a):
Mój mąż ma to nawet gdzieś zapisane, że wysokość jego wynagrodzenia jest sprawą prywatną i nie wolno o tym nikomu mówić ;) (ale on jest z tego typu firm, gdzie umowa o pracę ma kilkadziesiąt stron lol ).
Sama pracuję na takim stanowisku, że wiem, ile kto zarabia w firmie. Ani mnie to ziębi, ani grzeje - ludzie robią różne rzeczy i tak, jak napisała Karina i Alma_ - mają różną wartość dla pracodawcy.
Ale jeśli samemu nie umie się sprzedać i docenić, trudno oczekiwać, aby zrobił to pracodawca. Dlatego zamiast siedzieć i marudzić lepiej iść porozmawiać na temat podwyżki ;)
Zgadzam się z Madeleine. U mojego męża jest podobnie, wysokość wynagrodzenia jest tajna. Ale jego specjalnie nie obchodzi, ile kto zarabia, chociaż zwykle widać przecież, kto jaką furą jeździ i jakie chałupy stawia ;). Ale cóż - każdy pracownik jest inny, ma inne kwalifikacje i wykonuje inne zadania. Np. programista programiście nierówny.

Nie wydaje mi się więc to wszystko takie dziwne.

Odpowiedz
Gość 2009-07-03 o godz. 17:06
0

Madeleine napisał(a):Dlatego zamiast siedzieć i marudzić lepiej iść porozmawiać na temat podwyżki ;)
lol
Może i dobra rada, ale w niektórych miejscach nierealne jest aby zakończyła się sukcesem. Rozumiem, sarabe i wiem, ze w jej przypadku negocjacje, jesli nie jest z kliki, nie mają szansy powodzenia.

Ja w mojej obecnej pracy mam właściwie najwyższe kwalifikacje i papiery do pracy w danym miejscu i... nic - ani awansu ani podwyżki. Rozmowy nic nie dały. Natomiast nosem czuję ze szykują na mnie haka, bo po zdaniu egzaminu na urzednika mianowanego automatycznie znalazałam się w krajowym kadrowym zasobie i stanowię zagrożenie dla mojej dyrekcji

Odpowiedz
sarabe 2009-07-03 o godz. 16:53
0

Karolina i Marcin napisał(a): I pomijam wynagrodzenie w placowkach urzędniczych itp. gdzie chyba, bo tego nie wiem, poziom zarobków nie jest wynikiem indywidualnych rozmów, tylko ustawy.
są "widełki" w kategoriach zaszeregowania ale rozpiętość ogromna, zresztą wszystko można tak naciągnąć że zarobki będą i tak bardzo żróżnicowane

kwestie negocjacji z pracodawcą wypadają u nas mizernie

zresztą nasz urząd jest jakiś dziwny - chociaż coraz bardziej się przekonuję że to niestety norma w małych urzędach samorządowych, opanowanych przez tzw klikę

i szans na poprawę sytuacji jest niewiele.......

Odpowiedz
Reklama
Gość 2009-07-03 o godz. 16:53
0

awangarda w stylu retro napisał(a):a to zupelnie inna kwestia. jezeli szef mowi: prosze nie rozmawiac to trzeba to potraktowac jako polecenie sluzbowe. ale jezeli nie ma na ten temat powiedzinaego slowa to coz. wtedy jest to absurd :)
No dokładnie. Mój mąż ma to nawet gdzieś zapisane, że wysokość jego wynagrodzenia jest sprawą prywatną i nie wolno o tym nikomu mówić ;) (ale on jest z tego typu firm, gdzie umowa o pracę ma kilkadziesiąt stron lol ).
Sama pracuję na takim stanowisku, że wiem, ile kto zarabia w firmie. Ani mnie to ziębi, ani grzeje - ludzie robią różne rzeczy i tak, jak napisała Karina i Alma_ - mają różną wartość dla pracodawcy.

A;e jeśli samemu nie umie się sprzedać i docenić, trudno oczekiwać, aby zrobił to pracodawca. Dlatego zamiast siedzieć i marudzić lepiej iść porozmawiać na temat podwyżki ;)

Odpowiedz
Gość 2009-07-03 o godz. 16:49
0

awangarda w stylu retro napisał(a):SkrawekNieba napisał(a):awangarda w stylu retro napisał(a):SkrawekNieba napisał(a):Mika_ napisał(a):A skąd Wy macie informacje kto ile dostaje ?
wlaśnie?
u mnie w pracy też jest to tajemnicą
moze stad, ze sie ze soba rozmowai i mowi takie rzeczy. jak ktos Cie zapyta :) to mu odpowiesz
niby dlaczego mam się komuś spowiadać ze swoich zarobków? są to moje osobiste ustalenia z szefem i tyle. Nie uważam, że zarobki są tematem tabu, ale u nas w pracy się o tym po prostu nie rozmawia
a kto Ci sie kaze spowiadac?
masz ochote to powiesz, nie masz to nie powiesz.
wszytko zalezy od ludzi, z ktorymi pracujesz.
awa ale Ty się na mnie nie denerwuj lol

uważam po prostu, że nie gadanie o pieniądzach w bardzo wielu sytuacjach uniknęloby podobnych problemów. Niesprawiedliwość byla zawsze, ale trzeba pamiętać, że kazdy przychodząc do pracy traktowany jest indywidualnie. Sam niejako musi zatroszczyć się o swoją kondycję finansową.

Odpowiedz
awangarda w stylu retro 2009-07-03 o godz. 16:42
0

Karolina i Marcin napisał(a):Dla mnie nie Dla mnie moja rozmowa z szefem o moim wynagrodzeniu, obowiązkach, drodze rwzowju itd. jest rozmową służbową. Ale to po prostu wynika z tego, czego doświadczyłam.

W pierwszej "poważnej" pracy zostałam po porstu poproszona o nierozmawianie, w kolejnej powiedziano mi, że obowiązuje nas zakaz rozmów na temat dochodów.
a to zupelnie inna kwestia. jezeli szef mowi: prosze nie rozmawiac to trzeba to potraktowac jako polecenie sluzbowe. ale jezeli nie ma na ten temat powiedzinaego slowa to coz. wtedy jest to absurd :)

Odpowiedz
awangarda w stylu retro 2009-07-03 o godz. 16:41
0

SkrawekNieba napisał(a):awangarda w stylu retro napisał(a):SkrawekNieba napisał(a):Mika_ napisał(a):A skąd Wy macie informacje kto ile dostaje ?
wlaśnie?
u mnie w pracy też jest to tajemnicą
moze stad, ze sie ze soba rozmowai i mowi takie rzeczy. jak ktos Cie zapyta :) to mu odpowiesz
niby dlaczego mam się komuś spowiadać ze swoich zarobków? są to moje osobiste ustalenia z szefem i tyle. Nie uważam, że zarobki są tematem tabu, ale u nas w pracy się o tym po prostu nie rozmawia
a kto Ci sie kaze spowiadac?
masz ochote to powiesz, nie masz to nie powiesz.
wszytko zalezy od ludzi, z ktorymi pracujesz.

Odpowiedz
Gość 2009-07-03 o godz. 16:40
0

Alma_ napisał(a):Nie zawsze jest tak, że ten stary pracownik jest wart dla firmy więcej niż nowy, a czasem trudno jest się z nim pożegnać...
Zgadzam się, niestety dostrzega się to dopiero siedząc z drugiej strony biurka.

Odpowiedz
Gość 2009-07-03 o godz. 16:39
0

Karolina i Marcin napisał(a):Dla mnie nie :) Dla mnie moja rozmowa z szefem o moim wynagrodzeniu, obowiązkach, drodze rwzowju itd. jest rozmową służbową. Ale to po prostu wynika z tego, czego doświadczyłam.

W pierwszej "poważnej" pracy zostałam po porstu poproszona o nierozmawianie, w kolejnej powiedziano mi, że obowiązuje nas zakaz rozmów na temat dochodów. Kwestia kultury organizacji i zasad obowiązujących w firmie.
To było do Awy - w odpowiedzi na absurd ;)

Odpowiedz
Gość 2009-07-03 o godz. 16:37
0

Dla mnie nie :) Dla mnie moja rozmowa z szefem o moim wynagrodzeniu, obowiązkach, drodze rwzowju itd. jest rozmową służbową. Ale to po prostu wynika z tego, czego doświadczyłam.

W pierwszej "poważnej" pracy zostałam po porstu poproszona o nierozmawianie, w kolejnej powiedziano mi, że obowiązuje nas zakaz rozmów na temat dochodów. Kwestia kultury organizacji i zasad obowiązujących w firmie.

Odpowiedz
Gość 2009-07-03 o godz. 16:36
0

u nas w firmie pensje też są tajemnicą

za to to co się dzieje jeśli chodzi o dostępność do szkoleń czy awansów to widać gołym okiem i powiedzieć mogę jedno: są równi i równiejsi

Odpowiedz
Gość 2009-07-03 o godz. 16:36
0

awangarda w stylu retro napisał(a):SkrawekNieba napisał(a):Mika_ napisał(a):A skąd Wy macie informacje kto ile dostaje ?
wlaśnie?
u mnie w pracy też jest to tajemnicą
moze stad, ze sie ze soba rozmowai i mowi takie rzeczy. jak ktos Cie zapyta :) to mu odpowiesz
niby dlaczego mam się komuś spowiadać ze swoich zarobków? są to moje osobiste ustalenia z szefem i tyle. Nie uważam, że zarobki są tematem tabu, ale u nas w pracy się o tym po prostu nie rozmawia

Odpowiedz
awangarda w stylu retro 2009-07-03 o godz. 16:31
0

Karolina i Marcin napisał(a):awangarda w stylu retro napisał(a):Karolina i Marcin napisał(a): jeszcze taka historyjka: dwie dziewczyny zatrudnione równocześnie w firmie X na tym samym stanowisku pewnego dnia zgadały się o zarobkach i okazało się, że jedna z nich ma o 150 zł więcej, niż druga, co było wynikiem negocjacji tej pierwszej. Ta co miała mniej poszła do szefa z prośbą o wyrównanie. 15 min. później obie dostały kartoniki do spakowania rzeczy ze swego biurka oraz wypowiedzenia.
a dlaczego ?
Odpowiedzi mogę się domyślać. Nie ja byłam szefem ,ale sytuacja z biurka obok nauczyła mnie zachowania tajemnicy. Taka polityka firmy.
Różnice w dochodach na równoległych stanowiskach mogą skłócić zespół, rodzą niepotrzebne antypatie i domysły. Poza tym dzielisz sie jedną informacją - podzielisz się innymi - jest obawa, że nie bedziesz potrafiła zachować dyskrecji itd.
torche absurd, co?
w koncu co innego tajemnica sluzbowa, a co innego moja wlasna pensja.

Odpowiedz
Gość 2009-07-03 o godz. 16:26
0

awangarda w stylu retro napisał(a):Karolina i Marcin napisał(a): jeszcze taka historyjka: dwie dziewczyny zatrudnione równocześnie w firmie X na tym samym stanowisku pewnego dnia zgadały się o zarobkach i okazało się, że jedna z nich ma o 150 zł więcej, niż druga, co było wynikiem negocjacji tej pierwszej. Ta co miała mniej poszła do szefa z prośbą o wyrównanie. 15 min. później obie dostały kartoniki do spakowania rzeczy ze swego biurka oraz wypowiedzenia.
a dlaczego ?
Odpowiedzi mogę się domyślać. Nie ja byłam szefem ,ale sytuacja z biurka obok nauczyła mnie zachowania tajemnicy. Taka polityka firmy.
Różnice w dochodach na równoległych stanowiskach mogą skłócić zespół, rodzą niepotrzebne antypatie i domysły. Poza tym dzielisz sie jedną informacją - podzielisz się innymi - jest obawa, że nie bedziesz potrafiła zachować dyskrecji itd.

Odpowiedz
Gość 2009-07-03 o godz. 16:22
0

I jeszcze jedno a moze zamiast narzekać zebrać się i pogadać z przełożonym o podwyżce, odpowiedno to umotywować.

Sarabe - a moze te pytania szefa nie są złośliwe, ale mają działać na ciebie mobilizująco, moze on daje ci do zrozumienia coś, że czas pogadać. Jeden szef potrafi wezwać do siebie pracownika i zaskoczyć go podwyzka i awansem a drugi będzie czekał na to, aż pracownik zrobi to sam.
W sytuacji gdy nie pójdziesz sama, i powiedzmy odejdziesz z pracy - to nie dziw się, że za jakiś czas dowiesz się, że ktoś nowy na twoim miejscu zarabia więcej.
Można smęcić a można też wziąść sprawy w swoje ręce i wybadać możliwości firmy. Tylko to musi być uzasadnione i nie wyłącznie stażem ,a raczej tym, co ma przełożenie na firmę: wyniki, lojalność itd. co szefowi będzie łatwiej ocenić.

Odpowiedz
awangarda w stylu retro 2009-07-03 o godz. 16:16
0

Karolina i Marcin napisał(a): jeszcze taka historyjka: dwie dziewczyny zatrudnione równocześnie w firmie X na tym samym stanowisku pewnego dnia zgadały się o zarobkach i okazało się, że jedna z nich ma o 150 zł więcej, niż druga, co było wynikiem negocjacji tej pierwszej. Ta co miała mniej poszła do szefa z prośbą o wyrównanie. 15 min. później obie dostały kartoniki do spakowania rzeczy ze swego biurka oraz wypowiedzenia.
a dlaczego ?

Odpowiedz
Gość 2009-07-03 o godz. 16:10
0

A mnie to nie dziwi, że ktoś młodszy stażem może więcej zarabiać :)
Dla mnie to kwestia indywidualnych negocjacji - podała tyle, uargumentowała, wywalczyła - okej, gratuluję i nie będę zła tylko dlatego, że ja nie umialam powalczyć, czy bałam się zaproponować większą kasę, nie miałam odwagi pójść po podwyżkę i uargumentować tego :)
To jedna kwestia.
A druga - to tajemnica zarobków. Sama nie pytam i pytana nie odpowiadam ile zarabiam. Takie sytuacje rodzą konflikty i zawiść. U nas jest niejawność zarobków i uważam, że to jest bardzo dobre :)

I jeszcze taka historyjka: dwie dziewczyny zatrudnione równocześnie w firmie X na tym samym stanowisku pewnego dnia zgadały się o zarobkach i okazało się, że jedna z nich ma o 150 zł więcej, niż druga, co było wynikiem negocjacji tej pierwszej. Ta co miała mniej poszła do szefa z prośbą o wyrównanie. 15 min. później obie dostały kartoniki do spakowania rzeczy ze swego biurka oraz wypowiedzenia.

Dla mnie zarobki to kwestia indywidualnych negocjacji. Do tego dochodzi sytuacja i możliwości firmy - pomijam tu zakres i rodzaj obowiązków. I pomijam wynagrodzenie w placowkach urzędniczych itp. gdzie chyba, bo tego nie wiem, poziom zarobków nie jest wynikiem indywidualnych rozmów, tylko ustawy.

Odpowiedz
sarabe 2009-07-03 o godz. 15:58
0

awangarda w stylu retro napisał(a):
u mnie pracownicy strasi stazem maja lepsze wynagordzenie od tych mlodszych.
u nas tez tak jest

mimo ze mam wyższe niż pozostali pracownicy wykształcenie i odpowiedzialność często większą, pracuję już trzeci rok a zarabiam prawie 2 razy mniej niż pani przy biurku obok (fakt, że ona przepracowała już sporo wiecej ode mnie, ale dostaje za to dodatek za wysługę lat, też niemały)

pani kierownik naszego referatu pracuje może 3 lata dłużej niż ja, zarabia ponad dwa razy więcej niż ja, a do tego dodatek funkcyjny - ok 900 zł

a najbardziej denerwują mnie pytania szefa - kiedy kupuję samochód??
na moją sugestię w odpowiedzi, że jak będzie mnie na to stać (np po jakiejs podwyżce) tylko się głupio uśmiecha i coś chrząka pod nosem

wydaje mi się ze innego sposobu na polepszenie sytuacji materialnej - jak zmiana pracy na lepszą i lepiej płatną nie ma - a gdy zaczynałam - roztaczano przede mną świetlaną przyszłość, ehh

naprawde przykro mi jak pomyslę sobie ile wyrzeczen kosztowało mnie dzienne studiowanie, a tutaj w pracy osób z mgr jest jak na lekarstwo, reszta zdobywa je zaocznie, do tego dostają z pracy zwrot za dojazdy, jakies nagrody za zaliczenie roku itp

zarobki u nas są baaardzo zróżnicowane, jednakże ich wysokośc niestety nie zalezy od stopnia kompetencji, doświadczenia, wykształcenia, odpowiedzialności....., a szkoda

Odpowiedz
darksmile 2009-07-03 o godz. 15:46
0

to chyba nie o staż pracy tak do końca chodzi...

Pracuje w firmie na równorzędnym stanowiskach z 3 koleżankami. Mam krótszy staż od koleżanki z biurka obok o rok, a mimo tego dostałam ostatnio sporą podwyżkę, bo zarząd firmy stwierdził, że podobno efekty mojej pracy są lepsze i szybsze :D Z kolei dziewczyna która pracuje w firmie 6 rok, też na równorzędnym stanowisku ma jeszcze wyższą pensję.

Wszystko chyba zależy od polityki firmy i indywidualnej oceny pracownika przez szefostwo. Takie jest moje zdanie, aczkolwiek może ono być wypaczone, bo pracuje w ogromnej korporacji, a w takich firmach stosunki zarząd - pracownik są dosyć specyficzne.

Odpowiedz
awangarda w stylu retro 2009-07-03 o godz. 15:42
0

SkrawekNieba napisał(a):Mika_ napisał(a):A skąd Wy macie informacje kto ile dostaje ?
wlaśnie?
u mnie w pracy też jest to tajemnicą
moze stad, ze sie ze soba rozmowai i mowi takie rzeczy. jak ktos Cie zapyta :) to mu odpowiesz

Odpowiedz
Gość 2009-07-03 o godz. 15:37
0

Mika_ napisał(a):A skąd Wy macie informacje kto ile dostaje ?
wlaśnie?
u mnie w pracy też jest to tajemnicą

Odpowiedz
awangarda w stylu retro 2009-07-03 o godz. 15:05
0

SoniaB napisał(a):Nie wiem, czy to tylko polska przypadłość, że starych, doświadczonych pracowników ma się za nic.
nie to nie polska przypadlosc. tylko ogolnieludzka.
u mnie pracownicy strasi stazem maja lepsze wynagordzenie od tych mlodszych.

Odpowiedz
Gość 2009-07-03 o godz. 15:02
0

pracuje w swoej firmie od 3 lat... i zarabiam mniej niz czlowiek ktory pracuje na tym samym stanowisku 1,5 roku..
latwiej by bylo mi sie zwolnic i jeszcze raz zatrudnic na tym samym stanowisku niz odsac podwyzke :(((
o podwyzki w naszej firmiec holernie ciezko... tak wiec najlpiej bic sie o pensje jak sie podpisuje umowe - niestety u mnie sie to troszke inaczej odbylo niz przepisy ustalaja...

Odpowiedz
Alma_ 2009-07-03 o godz. 03:51
0

Nie zawsze jest tak, że ten stary pracownik jest wart dla firmy więcej niż nowy, a czasem trudno jest się z nim pożegnać...

Odpowiedz
Gość 2009-07-03 o godz. 02:52
0

Ze mną pracuje kolega na równorzęnym stanowisku. I niby wszystko jest ok, ale on ma gorzej, bo to ja zdobywam odpowiednie uprawnienia żeby niebawem zastąpić naszego przełożonego. Co za tym idzie - to ja dostałam pieniądze i pojechałam na szkolenie, dostałam pieniądze na książki, mam kilometrówkę po mieście i zarabiam na kilometrówce w przypadku wyjazdów służbowych(on nie jeździ-szefostwo wysyła mnie). Dodatkowo firma pokrywa mi koszt aplikacji. Więc mimo, że mamy pensję zasadniczą taką samą to ja mam dużo więcej korzyści.
I oboje dobrze wiemy, że jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem to kiedyś będę jego szefem, a on nadal będzie na tym samym stanowisku.

Odpowiedz
Gość 2009-07-03 o godz. 02:31
0

A skąd Wy macie informacje kto ile dostaje ?
U nas w pracy była historia z premiami, ktoś dostał więcej, ktoś mniej. Jeden powiedział drugiemu, inni usłyszeli. Były niesnaski. Od tego czasu nikt nie mówi ile zarabia, ile ma premii. Mi taki układ podoba się bardzo.

Odpowiedz
elek 2009-07-03 o godz. 02:27
0

taka jest prawda.. że teraz rzadko kto przychodzi "z ulicy"...

Odpowiedz
krotofila 2009-07-03 o godz. 02:25
0

u mnie podobnie, może nie dwukrotne wynagrodzenie, ale premie i nagrody przydzielane są w podobny sposób...
układy, układziki...

Odpowiedz
Agunia7 2009-07-03 o godz. 02:23
0

podpisuję się pod Shady... niestety ...

Odpowiedz
Shady 2009-07-03 o godz. 02:19
0

A to Polska właśnie...

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie