-
Gość odsłony: 6348
Książki, na których się "zawiodłyście"
Czasem kupuję książkę, bo zostala mi polecona, albo czytalam o niej bardzo przychylne opinie. Niejednokrotnie jest nagrodzona i zekranizowana. Ale mimo wszystko okazuje się jakąś dziwnym, smętnym bądź niezrozumialym czytadlem...
Mialam tak z "Buszującym w zbożu"-chyba mi okres krytyczny minąl na takie pozycje albo bluźnię :roll: a ostatnio też z książką pod tytulem "Zabić drozda".
Macie tak czasem?
Zadie Smith "O pięknie"- pożyczyłam od koleżanki,znalazłam czas w weekend i :/ nie dałam rady,coś nie ma klimatu jak dla mnie.
Odpowiedz
poohatka napisał(a):sofia napisał(a):
Z klasyki wykończyła mnie "Mistrz i Małgorzata" i wciąż wykańcza Gombrowicz. Czynię liczne podejścia, ponieważ wiem na pewno, że kiedyś dojrzeję do jego twórczości. No, ale jeszcze nie teraz... za to "Dzienniki" tegoż autora uwielbiam.
No i "Cień wiatru" lol totalny knot :O :O a co gorsze, zakamuflowany, pretendujący do miana dobrej literatury.
:o Mistrza i Małgorzatę, tak samo jak Cień wiatru (ale ten drugi parę lat później) połknęłam swojego czasu i byłam pod ogromnym wrażeniem obu - nie mogłam się od nich oderwać, czytałam właściwie z zapartym tchem i dziwne że spać chodziłam ;)
mistrza i małgorzatę przeczytałam 47674487 razy. absolutnie zachwycająca. nie mam słów nawet :)
sofia napisał(a):
Z klasyki wykończyła mnie "Mistrz i Małgorzata" i wciąż wykańcza Gombrowicz. Czynię liczne podejścia, ponieważ wiem na pewno, że kiedyś dojrzeję do jego twórczości. No, ale jeszcze nie teraz... za to "Dzienniki" tegoż autora uwielbiam.
No i "Cień wiatru" lol totalny knot :O :O a co gorsze, zakamuflowany, pretendujący do miana dobrej literatury.
:o Mistrza i Małgorzatę, tak samo jak Cień wiatru (ale ten drugi parę lat później) połknęłam swojego czasu i byłam pod ogromnym wrażeniem obu - nie mogłam się od nich oderwać, czytałam właściwie z zapartym tchem i dziwne że spać chodziłam ;)
myszowata napisał(a):"Miłość w czasach zarazy" Marqueza :|
Spodziewałam sie czegoś innego, a dostałam zatwardzenie, lewatywy, jakieś chore mrzonki o urojonej (moim- zdroworozsądkowym- zdaniem) miłości i jakąś pedofilie na deser, pretensjonalne opisy. Ledwo przebrnęłam...tylko dlatego że jak już zacznę czytać to zawsze czytam do końca.
Może film był lepszy na podstawie tej książki ale wole nie ryzykować, bo książka mnie zniesmaczyła po prostu. :|
ufff, a już myślałam, że to tylko ja mam takie niestosowne wrażenie i kalam Mistrza swoją ignoracją lol Aczkolwiek trzeba przyznać, że Marquez mistrzowsko posługuje się językiem..
Z klasyki wykończyła mnie "Mistrz i Małgorzata" i wciąż wykańcza Gombrowicz. Czynię liczne podejścia, ponieważ wiem na pewno, że kiedyś dojrzeję do jego twórczości. No, ale jeszcze nie teraz... za to "Dzienniki" tegoż autora uwielbiam.
No i "Cień wiatru" lol totalny knot :O :O a co gorsze, zakamuflowany, pretendujący do miana dobrej literatury.
BlueVelvet napisał(a):myszowata napisał(a):"Miłość w czasach zarazy" Marqueza :|
Spodziewałam sie czegoś innego, a dostałam zatwardzenie, lewatywy, jakieś chore mrzonki o urojonej (moim- zdroworozsądkowym- zdaniem) miłości i jakąś pedofilie na deser, pretensjonalne opisy. Ledwo przebrnęłam...tylko dlatego że jak już zacznę czytać to zawsze czytam do końca.
Może film był lepszy na podstawie tej książki ale wole nie ryzykować, bo książka mnie zniesmaczyła po prostu. :|
Ksiązke przeczytałam, chociaż także z trudem. Film obejrzałam i nie polecam!! - cieżko dotrwać do końca.
ksiazka baaardzo mi sie podobala - za to film katastrofa, jakich malo :O
ja z kolei nie moglam skonczyc Zahir Coelho oraz Gry w Klasy Cortazara
madziula 22 napisał(a):"Merde! Rok w Paryżu"
no idzie mi jak po grudzie, spodziewałam się czegoś dużo śmieszniejszego po waszym zachwalaniu w "Co teraz czytacie".
Też nie dałam rady. Zaczynałam chyba z 6 razy...
myszowata napisał(a):"Miłość w czasach zarazy" Marqueza :|
Spodziewałam sie czegoś innego, a dostałam zatwardzenie, lewatywy, jakieś chore mrzonki o urojonej (moim- zdroworozsądkowym- zdaniem) miłości i jakąś pedofilie na deser, pretensjonalne opisy. Ledwo przebrnęłam...tylko dlatego że jak już zacznę czytać to zawsze czytam do końca.
Może film był lepszy na podstawie tej książki ale wole nie ryzykować, bo książka mnie zniesmaczyła po prostu. :|
Ksiązke przeczytałam, chociaż także z trudem. Film obejrzałam i nie polecam!! - cieżko dotrwać do końca.
"Merde! Rok w Paryżu"
no idzie mi jak po grudzie, spodziewałam się czegoś dużo śmieszniejszego po waszym zachwalaniu w "Co teraz czytacie".
Sill napisał(a):maggie.kotka napisał(a):Silmarilla napisał(a):Coelho i Wharton - błeee. Jakoś nie mogę przebrnąć. A tak poza tym, to zaczynam czytać tylko książki co do których jestem pewna, ze mi sie spodobają. To mi oszczędza rozczarowywań...
Sil, mam dokładnie takie same odczucia :D
dlatego przez parę lat nie próbowałam łapać się za Harry'ego P., z powodu szumu medialnego lol
A w końcu przeczytałaś? Bo mnie książki sie o niebo bardziej podobają niż film. :)
jakoś mi ten wątek uciekł
tak Sill, przeczytałam wszystkie, też uważam, że książki lepsze :love:
Mika_ napisał(a):Akunin. Wiele sobie po nim obiecywałam. Naszukałam się, naczekałam w bibliotece ( coś mnie chyba tknęło, żeby nie kupować ) i kicha.
Zaczęłam od Kochanki śmierci i nie mogę przebranąć. Stylistyka jakaś dziwna, słownictwo. Czasem nie wiem czy on pisze na serio czy to takie s-f ( w przypadku niektórych wydarzeń książkowych)
A może zaczęłam nie od tej książki ?
Mika_, ja czytałam "Azazela" i mi się podobał, ale może trzeba wziąć pod uwagę, że czytając leżałam już jakiś czas w szpitalu :yawinkle:
Aguus napisał(a):Ledwo zmeczylam "Samotnosc w sieci".Nie rozumiem czym sie moje kolezanki zachwycaly.Bo to one mi polecily te ksiazke :/
Też tak miałam i jest beznadziejna
Co do Coelho podobał mi się Alchemik i 11 minut, czytałam wszystko do Zairu, przez ostatnie mimo że dostaję od męża niedam rady przebrnąć. Zahir próbowałam już 5 razy i nic. Chyba rzeczywiście przereklamowany autor.
Mercedes-Benz. Z listów do Hrabala - Paweł Huelle - duuuże rozczarowanie. Po Ostatniej wieczerzy tego autora liczyłam, że i tą (notabene tak chwaloną książkę) pochłonę a tu nuda...
Odpowiedz
fjona napisał(a):ale generalnie jak już coś zaczną to męczę do końca. czasami po pierwszych niezbyt dobrych wrażeniach ksiązka się rozkręca. tak miałam np. z "Życie Pi"
a moja przygoda z tą książką to wzloty i upadki. najpierw - WOW! potem spadek i sam koniec... po prostu mnie rozłożył na łopatki.
poleciłabym, ale na pewno nie na wakacyjny wyjazd.
przyznam się do czegoś... mnie się nie podobała "zbrodnia i kara". chyba trochę dziwne, bo wszyscy zaskoczeni, ale... cóż.
Sylia napisał(a):"Pachnidło" - flaki z olejem
to kolejna pozycja ,która w ogóle mi się nie podoabała.
Nattka napisał(a):ostryga napisał(a):Mowisz, Kerala, ze warto zrobic czwarte podejscie do "Boga rzeczy malych"...?
No wlasnie, moze i ja sie skusze? Tylko nie pamietam, ktore to z moich podejsc...
a mi się ta książka bardzo nie podobała więc nie polecam. może tematyka mnie drażni i już nie byłam w stanie przełamać swojej niechęci do książki...
ale generalnie jak już coś zaczną to męczę do końca. czasami po pierwszych niezbyt dobrych wrażeniach ksiązka się rozkręca. tak miałam np. z "Życie Pi"
"Miłość w czasach zarazy" Marqueza :|
Spodziewałam sie czegoś innego, a dostałam zatwardzenie, lewatywy, jakieś chore mrzonki o urojonej (moim- zdroworozsądkowym- zdaniem) miłości i jakąś pedofilie na deser, pretensjonalne opisy. Ledwo przebrnęłam...tylko dlatego że jak już zacznę czytać to zawsze czytam do końca.
Może film był lepszy na podstawie tej książki ale wole nie ryzykować, bo książka mnie zniesmaczyła po prostu. :|
saskiia napisał(a):Nattka napisał(a):saskiia napisał(a):
Cohello, Wharton i Caroll to dla mnie zupelnie nietrafiona trojca. Za to PR, szczegolnie w Polsce, maja imponujacy ;)
a ja kiedyś uwielbiałam carolla. mam nawet sporo jego książek. tylko że w pewnym momencie zajął się nie pisaniem, a mieszaniem kawałków swoich starych książek. nic nowego, same bzdety. spadł w rankingu.
p.s. wybaczcie tego "alHemika" wyżej. literówka obrzydliwa. fuj.
ja też Carollem się zaczytywałam - do upadłego - zaślubiny patyków czytałąm chyba 4 razy :o a jak na empiku wysmarowałam recenzję to mi z wrażenia w nagrodę książkę przysłali lol - potem mi przeszło, potem parę książke pożyczyłam koleżance koleżanki i nie odzyskałam... ale trochę żałuję, jego wczesne pozycje są jednak całkiem niezłe
Nattka napisał(a):saskiia napisał(a):
Cohello, Wharton i Caroll to dla mnie zupelnie nietrafiona trojca. Za to PR, szczegolnie w Polsce, maja imponujacy ;)
a ja kiedyś uwielbiałam carolla. mam nawet sporo jego książek. tylko że w pewnym momencie zajął się nie pisaniem, a mieszaniem kawałków swoich starych książek. nic nowego, same bzdety. spadł w rankingu.
p.s. wybaczcie tego "alHemika" wyżej. literówka obrzydliwa. fuj.
saskiia napisał(a):
do tego dopisuje: orhan pamuk "śnieg". absolutnie nietrafione. mam wrażenie, że pan też nie do końca czuje, o czym pisze. chociaż może to po prostu niemożność zrozumienia innej kultury. dla mnie grafomania i przejechanie się po powierzchni wyłącznie.
Nie dalam rady przeczytac tej ksiazki - nie mialam wrazenia, ze wiem dokad autor zmierza, wiec ja za nim nie pojde.
Cohello, Wharton i Caroll to dla mnie zupelnie nietrafiona trojca. Za to PR, szczegolnie w Polsce, maja imponujacy ;)
ostryga napisał(a):Mowisz, Kerala, ze warto zrobic czwarte podejscie do "Boga rzeczy malych"...?
zrobić, zrobić! dla mnie rewelacja, chociaż na początku trzeba się przedzierać. książka z serii "musisz się wczuć".
Kerala - Twoja lista grafomanii zgadza się z moją, tylko u mnie inna kolejność (chyba że Twoja przypadkowa :) ). Na początku byłam zachwycona "alhemikiem", ale po przeczytaniu kolejnych "dzieł" doszłam do wniosku, że... w sumie to chyba ten pan ma jakiś program do pisania książek :) wpisujesz hasło np. "miłość" i wyskakuje seria banalnych "złotych myśli". zbierasz je do kupy - bestseller murowany!
do tego dopisuje: orhan pamuk "śnieg". absolutnie nietrafione. mam wrażenie, że pan też nie do końca czuje, o czym pisze. chociaż może to po prostu niemożność zrozumienia innej kultury. dla mnie grafomania i przejechanie się po powierzchni wyłącznie.
lian hearn "krzyk czapli". czwarta część trylogii (!!!, tak, tak) rodu otori. o ile pierwsze trzy pochłonęłam jak pelikan, to przy tej książce po prostu widać, że kobiecie skończyły się pomysły. nie wiadomo, o co chodzi, kto jest kto i po co to wszystko w ogóle się ciągnie. no ale wiadomo - trzy części dobrze się sprzedawały (zaplanowana była trylogia), to można walnąć sobie czwartą i piątą, czytelnicy przecież i tak kupią. koszmar.
ostryga napisał(a):Mowisz, Kerala, ze warto zrobic czwarte podejscie do "Boga rzeczy malych"...?
No wlasnie, moze i ja sie skusze? Tylko nie pamietam, ktore to z moich podejsc...
Kerala, dzieki za sugestie :)
Zawiodlam sie na Tonym Parsonsie i jego "Mojej ulubionej zonie" - nie spodziewalam sie literatury wielkiej, ale tez nie sadzilam, ze bedzie to tak rzewna opowiastka
Jessssu, Chiara, dzieki za post, bo walnęłam byczuna jak cię mogę: jaki "Zapach miłości" w ogole, jak chodziło mi o "cień wiatru"?
Dopiero Twój wpis mi uświadomił, że pomyliłam dwa tytuły, Freud się kłania 8)
No więc oczywiście, że "Cien wiatru"- grafomania zawoalowana. Big Mac na płóciennej serwetce dla zwiększenia wrażenia wykwintności. Dwie godziny na żołądku i tyle tego kulinarnego orgazmu.
kerala
Kirka napisał(a):Kerala napisał(a):Nie przekonałam sie natomiast do żadnego z grafomanów: coelho- grafoman pierwszej wody, Wharton- grafoman drugiej wody, Wisniewski- grafoman trzeciej wody.
Rozczarowałam sie "Zapachem miłości", nad ktorym wszyscy piali (tyż grafomania, tyle że bardziej umiejętna niż w przypadku dziadunia Whartona).
uf, uf, moja guru ;) bo juz myslalam, ze ze mna cos nie tak, panow wyzej wymienionych nie trawie i mocno zastanawialam sie czym sie ludziska zachwycaja ;) a ja tego nie widze?!
Ja raczej skłaniam się do konkluzji, ze ze społeczeństwem jest coś nie tak, skoro ma takie preferencje czytelnicze. Mogę w jakimś stopniu zrozumieć labilne emocjonalnie gimnazjalistki, ale 30- letnia dama mówiąca z ogniem w oczach, jaka to piękna i poruszająca książka i jak odmieniła jej życie, mocno mnie konfuduje. Mowa o dziele Wiśniewskiego J.L.
"Cień wiatru", dowód na to, ze nie wystarczy bohaterem uczynić książkę, żeby nadać powieści intelektualnego sznytu.
Mój 19- letni kuzyn był natomiast zachwycony, szczególnie urzekły go motywy inicjacji seksualnej, temat szczególnie mu bliski w tamtym okresie.
"Dom Augusty", fuj. Powinnam zarzucać recenzentkę "Przekroju" żądaniami zwrotu 39,90 zł.
"Dom nad rozlewiskiem". Możnaby pomylić z felietonem Kofty w "Twoim stylu", gdyby nie miało jakichś 500 stron.
Jako bonus liczne francuskie zwroty i żaden nie napisany poprawnie.
Wszystkie Huellebecq'i po "Cząstkach elementarnych", w każdym to samo, więc na "Cząstkach" można poprzestać. Zresztą one same też bez zachłystów.
Wszystkie Musierowicz po mniej więcej 1995 roku.
Kerala napisał(a):Nie przekonałam sie natomiast do żadnego z grafomanów: coelho- grafoman pierwszej wody, Wharton- grafoman drugiej wody, Wisniewski- grafoman trzeciej wody.
Rozczarowałam sie "Zapachem miłości", nad ktorym wszyscy piali (tyż grafomania, tyle że bardziej umiejętna niż w przypadku dziadunia Whartona).
uf, uf, moja guru ;) bo juz myslalam, ze ze mna cos nie tak, panow wyzej wymienionych nie trawie i mocno zastanawialam sie czym sie ludziska zachwycaja ;) a ja tego nie widze?! Czyli nie jest ze mna tak zle.
niestety nic nie dodam nowego do listy, bo kiepskie ksiazki wylatuja mi z pamieci.
A i od miesiaca nic nowego nie czytalam, wiec nie ma sie czym chwalic. Glod i katusze cierpie straszne. Oby do sieprnia ;) Jak na razie sledze watek jako przyklad "czego w zyciu nie kupowac".
Zastanawiałam sie długo i wychodzi mi na to, że tzw. literatura przyzwoita (formalnie i intelektualnie) nigdy mnie nie zawodzi, choćby były to ksiązki tak odmienne od siebie jak "wojna polsko ruska" i "zabić drozda".
Bo to są po prostu kawałki dobrej literatury i nawet jeśli coś się cięzko czyta (mnie się przez pierwsze trzy rozdziały cięzko czytało "Boga rzeczy malych" Roy z uwagi na rwaną chronologię- kiedy skończyłam to od razu ustawiłam tę pozycję na liście "dziesięciu ksiązek zycia" i od wielu lat ta ksiązka pozostaje na tej liście) to na końcu odczuwam satysfakcję, czasem nawet głęboką satysfakcję.
Nie zawsze łatwość czytania idzie w parze z głębią książki. Czasem wgryzam się w coś miesiącami, ale finalnie okazuje się, że warto, bo pojawiają sie pytania, refleksje, wątpliwości. Czasem forma jest zaskoczeniem, czasem nawet szokiem (wojna polsko ruska), ale za formą coś się jednak kryje i warto zadać sobie trud przełamania przyzwyczajenia.
Nie przekonałam sie natomiast do żadnego z grafomanów: coelho- grafoman pierwszej wody, Wharton- grafoman drugiej wody, Wisniewski- grafoman trzeciej wody.
Rozczarowałam sie "Zapachem miłości", nad ktorym wszyscy piali (tyż grafomania, tyle że bardziej umiejętna niż w przypadku dziadunia Whartona).
Z literatury wysokiej jest za to jedna pozycja, przez ktora nigdy nie przebrnęłam i trudno mi nawet powiedzieć, czemu, bo obiektywnie rzecz biorąc jest to niezły kawałek prozy.
Jest to Homo Faber Frischa. Od 12 lat go czytam i to jest mój czytelniczy rekord.
kerala
zdecydowanie "samotność w sieci" jak dla mnie gniot, ewidentne manipulowanie czytelnikiem i jego emocjami, tu trochę śmiechu a tu za chwilę rozpacz i łzy... bleee, jak skończyłam czytać (późno wieczoram) to byłam tak rozdrażniona na tą książkę, że aż usnąć nie mogłam :o
no i "Pachnidło" może zbyt wiele się spodziewałam... i czar prysł
Anu napisał(a):Agusiek napisał(a):focia napisał(a):Agusiek napisał(a):ewasia napisał:
ja kupuje bo to Chmielewska i ...
w "Zapalniczce" znow strony przewracalam nie czytajac
podobno " Rzeź bezkręgowców" jest lepsza
Mam i "czytam" ale jakiś bełkot niestety do tej pory się tylko z tych stron wydobywa
No niestety :( Mimo całej mojej sympatii do tej pani, chyba już powinna przejść na emeryturę...
Niestety już z jakieś 10 pozycji temu albo i więcej... To chyba pójdę koszyk w merlinie zaktualizować I w takim razie, jak Mika, skorzystam z biblioteki.
Szkoda :( obie mnie rozczarowały...ne to, vo :wszystko czerwone" i lesio czy dzikie białko...ehh
Mam tak. Często. O wiele częściej niż jestem w stanie sobie przypomnieć.
Cobena, którego zmęczyłam jedną książkę i mam opory przed dalszym czytaniem (mimo, że wiele osób mówi, że akurat na badziew trafiłam)...
Cortazar`a, którego mój małż uwielbia pasjami, a ja w ogóle nie kumam i czuję się głupia 8)
Coelho... podobają mi się jego felietony. 11 minut mnie wzruszyło z powodów innych niż powiedzmy - literackie, a reszty... nie zdzierżyłam.
Tolkien... normalnie nie umiem. Chcę, ale po 30 stronach zaczyam przerzucać kartki. Dziwne ze mnie stworzenie.
trochę już chyba z zasady mam problem z czytaniem polskich twórców - ilekroć po coś sięgnę okazuje się, że wybrałam jakiś gniot na maksa mimo, że milion "znawców" mi go poleciło I tak padły wszelkie Grochole, Terakowskie i inne. O masłowskiej to nawet szkoda pisać.
Wyjątek stanowią Cejrowski, jego kobieta (chyba już była ;)) i generalnie książki, które nie są powieściami jako tako (wywiady z Bartoszewskim, poezja Herberta, ostatnio Kołodko nawet mądrze coś sklecił itd).
PS. Często mam też w drugą stronę - uwielbiam książki, których inni nie umieją zdzierżyć ;)
Agusiek napisał(a):focia napisał(a):Agusiek napisał(a):ewasia napisał:
ja kupuje bo to Chmielewska i ...
w "Zapalniczce" znow strony przewracalam nie czytajac
podobno " Rzeź bezkręgowców" jest lepsza
Mam i "czytam" ale jakiś bełkot niestety do tej pory się tylko z tych stron wydobywa
No niestety :( Mimo całej mojej sympatii do tej pani, chyba już powinna przejść na emeryturę...
Niestety już z jakieś 10 pozycji temu albo i więcej... To chyba pójdę koszyk w merlinie zaktualizować I w takim razie, jak Mika, skorzystam z biblioteki.
Szkoda :(
focia napisał(a):Agusiek napisał(a):ewasia napisał:
ja kupuje bo to Chmielewska i ...
w "Zapalniczce" znow strony przewracalam nie czytajac
podobno " Rzeź bezkręgowców" jest lepsza
Mam i "czytam" ale jakiś bełkot niestety do tej pory się tylko z tych stron wydobywa
No niestety :( Mimo całej mojej sympatii do tej pani, chyba już powinna przejść na emeryturę...
Niestety już z jakieś 10 pozycji temu albo i więcej...
Agusiek napisał(a):ewasia napisał:
ja kupuje bo to Chmielewska i ...
w "Zapalniczce" znow strony przewracalam nie czytajac
podobno " Rzeź bezkręgowców" jest lepsza
Mam i "czytam" ale jakiś bełkot niestety do tej pory się tylko z tych stron wydobywa
No niestety :( Mimo całej mojej sympatii do tej pani, chyba już powinna przejść na emeryturę...
ewasia napisał(a):ja kupuje bo to Chmielewska i ...
w "Zapalniczce" znow strony przewracalam nie czytajac
podobno " Rzeź bezkręgowców" jest lepsza
Mam i "czytam" ale jakiś bełkot niestety do tej pory się tylko z tych stron wydobywa
ja kupuje bo to Chmielewska i ...
w "Zapalniczce" znow strony przewracalam nie czytajac
podobno " Rzeź bezkręgowców" jest lepsza
ja już nawet nie kupuję tylko pokornie czekam na swoją kolej w bibliotece
Odpowiedz
focia napisał(a):Mika_ napisał(a):Bułgarski bloczek Chmielewskiej. Tym trudniej mi to napisać, iż sposo się na nią naczekałam więc nadzieje były duże. Kicha
Mika_, niestety jak większość nowych pozycji autorski :( Kupuję już tylko z sentymentu, za każdym razem od nowa się rozczarowując
Me too :(
Mika_ napisał(a):Bułgarski bloczek Chmielewskiej. Tym trudniej mi to napisać, iż sposo się na nią naczekałam więc nadzieje były duże. Kicha
Mika_, niestety jak większość nowych pozycji autorski :( Kupuję już tylko z sentymentu, za każdym razem od nowa się rozczarowując
Utknęłam w 1/3 "Kobiety z wydm" nie mogę się zmusić do dalszego czytania, jakoś mi nie podeszła książka...
Odpowiedz
dokladam swoje:
1. Alchemika piekny-ksiazka troche inna ale Pielgrzym lezy odlogiem. probowalam 2razy(za drugim tlumaczylam sobie, ze trzeba wiedziec co sie krytykuje)
2. Spoznieni kochankowie bardzo mi sie podobala, wiec zaraz kupilam nastepna tego autora ale ten styl pisania o kazdym wlosie podzielonym na czworo tylko przy kochankach pasuje.
3. Pachnidlo czytalam kiedy jeszcze trzeba go bylo mocno poszukac w bibliotece-bardzo mi sie podobalo, ale film nie powala
4. Samotnosc w sieci odrzucalam tak jak Grochole. w koncu Luby przekonal-przeczytalam w 3 dni(robocze), bo mielismy na film isc. dobrze ze przeczytalam-wiedzialam o co w filmie chodzi-taka piekna ksiazke skrzanic
5. i na koniec najgorsze: Pilch i Miasto utrapienia ==> zlepek felietonow i nazw wlasnych. tak to jest jak sie zaufa kampanii reklamowej. probowala oddawac, nikt nie chce...
A ja bylam zachwycona proza magiczna Giny B. Nahai. Polecam jej ksiazki... Jednak nie wiedziec czemu, czy to z przyzwyczajenia do troche innej tematyki nie potrafilam przelknac "niedzielnej ciszy"...
W sumie troche mnie to zasmucilo, bo "pawi krzyk" i "ksiezyc i aniol" byly dla mnie ksiazkami strasznie, przeokropnie wciagajacymi i dotykajacymi bezposrednio kobiecosci.
Moze w takim razie... nie zawiodlam sie na autorce, a moich wlasnych ograniczeniach czytelnika?
Z przykrością to stwierdzam
- nie podołałam-
zaczynałam i odkładałam-nie jestem w stanie tego przeczytać pomimo zachwytów mojej młodszej siostry.
"Regulamin Tłoczni Win" Johna Irvinga-pokonał mnie
Chyba nie dorosłam do tematyki,
niby wszystko ok ale narracja wydała mi się zbyt ciężka,
tematyka totalnie mnie przygniotła- robiąc mi w głowie emocjonalny młynek.
Odłożyłam, może kiedyś dojrzeje do tego by przeczytać ten Tytuł bez takich emocji
Bułgarski bloczek Chmielewskiej. Tym trudniej mi to napisać, iż sposo się na nią naczekałam więc nadzieje były duże. Kicha
Odpowiedz
"Pachnidła" nie zmogłam, ale to dawno było, nie wiem, jak teraz bym do książki podeszła
Za "Buszującego w zbożu się wzięłam" niedawno, bo w sumie wstyd mi było, że kultowej amerykańskiej książki nie przeczytałam.
Mój Boże :o
Nie dałam rady. Koszmar.
Zdecydowanie "Wojna..." Masłowskiej. Przeczytałam jakies 30% i ani strony więcej...Nie wiem o co było tyle hałasu - może o ilość wulgaryzmów na jednym centymetrze kwadratowym, bo wśród znanych mi osób nie ma ani jednej która przeczytałaby tą książkę do końca.
Marquez - wspaniały:D
Marcia82 napisał(a):Dla mnie największym rozczarowaniem była "Wojna polsko..." Masłowskiej
Tego się nie da przeczytać! Oczy bolą od tych wulgaryzmów! No i trudno znaleźć wśród tych rozmaitych przekleństwa głębszy sens. Nie zmogłam do końca...choć nie cierpię nie kończyć czytania tego, co już zaczęłam...
po wszystkich ochach i achach, probuje przejsc przez "diable ubiera sie u prady" - wyjatkowa nuda i infantylizm. :/
Odpowiedz
Akunin. Wiele sobie po nim obiecywałam. Naszukałam się, naczekałam w bibliotece ( coś mnie chyba tknęło, żeby nie kupować ) i kicha.
Zaczęłam od Kochanki śmierci i nie mogę przebranąć. Stylistyka jakaś dziwna, słownictwo. Czasem nie wiem czy on pisze na serio czy to takie s-f ( w przypadku niektórych wydarzeń książkowych)
A może zaczęłam nie od tej książki ?
"Samotnośc w sieci" znudziła mnie do bólu, to juz ciekwsza była historia czekolady.
Coehlo przegrał z Mikołajkiem. :)
MiuMiu zgodzę się z tobą z tymi 30-latkami :vom:
Dla mnie największym rozczarowaniem była "Wojna polsko..." Masłowskiej
Natomiast Coelho i Wharton :supz:
a mnie irytuje traźniejsza moda na książki o 30 latce która zaczyna nowe życie, takie to wszystko robione na Pamietnik B. Jones
normalnie mi się odechciewa czytać, wszystko takie na jedno kopyto ...
Na Coelho się nie poznałam Przebrnęłam przez "Alchemika" i ani rusz dalej. Grocholi też nie trawię.
W ogóle nie przepadam za książkami, które wszyscy czytają i wszyscy się nimi zachwycają, mam jakiś wypaczony gust chyba lol
Za to Marqueza i Cortazara czczę i wielbię 8)
swego czasu napaliłam sie strasznei na "sto lat samotności" - wielu moich znajomych zachwycało się tą książką. po jej przeczytaniu byłam na maxarozczarowana- chyba spodziewałam sie zbyt wiele, albo nie zrozumiałam jej głębi. dla mnie była poprostu nudna.
Kolejna to "czytając lolitę w teheranie" - nigdy jej nie skończyłam, ba nie doszłam nawet do połowy - nie lubie takiego typu narracji, szkoda mi na nią czasu.
"ominąć paryż" - książka podobała mi się, ale podobnie jak Mika_ uważam, że zakończenie psuje wszystko, jest niedopracowane, takie ucięte nożem.
hihi - kolejna sę dopisuję - coelho - przeczytałam tylko "weronikę..." ale to chyba z braku laku wtedy było ;) więcej nie dałam rady - bełkocze facet. whartona przeczytalam "szrapnel" i "w księżycową jasną noc" - swietne. I jeszcze ptaśkowa seria (chyba cała?). więcej się nie da! błe :|
carrolla połykałam hurtem jeszcze w LO. teraz nowszych nie próowałam czytać, a i prze te stare ciężko mi było przemęczyć :( a swojego czasu jedną z nich przeczytałam CZTERY razy :|
od mamy dostałam na urodziny Historyka - zapowiadał się ciekawie, wampiry i te sprawy ;) ale akcja się strasznie rozmyła i jeszcze nie udało mi się skończyć. :(
Zawody książkowe zdarzają mi się tak często, że większości teraz nei pamiętam. W naszym starym mieszkaniu cały duży pokój i nasze pokoiki zastawione były książkami, więc były dziesiątki pozycji, które zaczęłam i odłozyłam :)
maggie.kotka napisał(a):Silmarilla napisał(a):Coelho i Wharton - błeee. Jakoś nie mogę przebrnąć. A tak poza tym, to zaczynam czytać tylko książki co do których jestem pewna, ze mi sie spodobają. To mi oszczędza rozczarowywań...
Sil, mam dokładnie takie same odczucia :D
dlatego przez parę lat nie próbowałam łapać się za Harry'ego P., z powodu szumu medialnego lol
A w końcu przeczytałaś? Bo mnie książki sie o niebo bardziej podobają niż film. :)
Silmarilla napisał(a):Coelho i Wharton - błeee. Jakoś nie mogę przebrnąć. A tak poza tym, to zaczynam czytać tylko książki co do których jestem pewna, ze mi sie spodobają. To mi oszczędza rozczarowywań...
Sil, mam dokładnie takie same odczucia :D
dlatego przez parę lat nie próbowałam łapać się za Harry'ego P., z powodu szumu medialnego lol
Coelho i Wharton - błeee. Jakoś nie mogę przebrnąć. A tak poza tym, to zaczynam czytać tylko książki co do których jestem pewna, ze mi sie spodobają. To mi oszczędza rozczarowywań...
Odpowiedz
Oj zgadzam sie z Wami!
Carollem zachwycalam sie jako nastolatka,teraz nie moge przebrnac.
Coello- przereklamowany a i zadnej glebi sie tam doczytac nie jestem w stanie.
Ciekawe, ze rozczarowania ksiazkowe przezywam czesto, ai teraz nie moge sobie nic przypomniec
Nie zdzierzylam "Historii milosci", a wszedzie trabili, jaka to fajna ksiazka...
ja Carrolla lubilam kiedys, jak jeszcze ie byl MODNY u nas, natomiast za nic nie jestem w stanie przejsc przez sztucznosc Coelho, jak dla mnie to nic innego jak grafomania
Odpowiedz
Mam. Tylko nie wiem czy to aby nie jest moja wina gdyż nieodpowiednio dobrałam książkę do mojego nastroju.
Ostatnio zwiodłam się na " Ominąć Paryż " o tam zwykłe babskie czytadło ale z sensem i dobrze się zapowiadało. Tymczasem kończy się tak jakby ktoś uciął nożem - koniec i tyle. Wiele jeszcze można było dopisać, snuć dalej by było inaczej.
Nie rozumiem zachwytu Marquezem - do Sto lat samotności już podchodziłam raz ale jeszcze spróbuję. Zawiodłam się na Grze w klasy Cortazara.
Z wychwalanych pod niebiosa kompletnie nie podchodzą mi Coelho i Carroll. Ale to zdecydowanie twory sztucznie wypromowane tylko w naszym kraju.
Niestety zdarza sie - i myślę, czy to ze mną coś nie tak, że nie potrafię dostrzec głębi?
Ostatnio - "Szkarłatny płatek i biały". Bardzo się na tę pozycję napaliłam, ale sposób narracji doprowadza mnie do furii, więc książka leży odłogiem.
Podobne tematy
- książki "Uśnij Kochanie" i "Język dwulatka&qu 0
- Czy są rzeczy których nie powinno się jeść w ciąży ? 18
- czy sa mamy ktorych dzieci urodzily sie jesienia rok? 14
- Czy są tabletki antykoncepcyjne po których się chudnie? 47
- Watek dla starajacych sie - pytania, ktorych masz dosc 214
- Czy są jakieś standardowe, podstawowe rzeczy, których powinniśmy się dowiedzieć od stolarza po pierwszej rozmowie? 11