-
Gość odsłony: 3032
Lubicie samotność?
Posiedzieć sobie gdzieś w oddali od ludzi? zaszyć się na kilka dni same bez rodziny, przyjaciól?
ja np.: boje się być sama w domu, rozpalam światla (ah te moje slynne fobie) i nie lubię samotności. Zawsze lepiej się czuję jak jest ktoś w domu ze mną. A Wy?
lubicie uciekać w samotność?
pinkivi napisał(a):Atir napisał(a):Lubię.. bardzo.
POniewaz ciagle pracuję z ludzmi , gadam godzinami , wkurzam sie często na wszystko dookoła[...].
ooooooo wyjęłas mi to z ust je też! też! też!
To ja też się do tego przyłączam.
Uwielbiam siedzieć sama nad stawem, czytac książki, słuchać tylko szumu wiatru, wyłączyć się zupełnie i nie myśleć o żadnych problemach.
Lubię być sama, kiedy muszę się nad czymś ważnym zastanowić, przemyśleć, kiedy muszę rozwiązać problem, który dotyczy bezpośrednio mnie.W takich chwilach potrzebuję ciszy i spokoju.
Samotność natomiast jest mi zupełnie obca...zawsze ktoś bliski przy mnie jest, na kogoś mogę liczyć.
Lubię, czasami myślę, że nawet za bardzo. Lubię być sama czytać książki, nic nie robić, oglądać tv itp. rzeczy. A najbardziej lubię popijać sobie wtedy drinki. Mój brat twierdzi, że w samotności to grozi mi alkoholizm ;)
Ostatnio zauważam że, gdy wyjedziemy z mężem na dłuższy urlop (powiedzmy 2 tygodnie) to ja pod koniec urlopu mam już dość ciągłej jego obecności.
czasami jak mam ochotę sobie poczytać, pooglądać filmy w spokoju, to lubę być sama...wybieram tę samotność świadomie.
ale generalnie wolę mieć wielki ruch i masę ludzi wokół siebie :) sama należę do tych co na miejscu usiedzieć nie mogą...
kiedys po prostu nie umialam byc sama, nudzilam sie. dopiero kiedy dlugo bylam bez faceta nauczylam sie sama soba zajmowac, chodzic do kina, sluchac muzyki, odwiedzac galerie...zaczelam sie cieszyc byciem sama ze soba, czasem potrzebowalam jednak wyjsc do ludzi i swietnie sie bawilam.
teraz jestem ponad 2 lata po slubie i rzadko jestem sama, ale potrzebuje czasem bycie tylko sama ze soba 8) i sprawia mi to wielka przyjemnosc lol
kropka** napisał(a):Lubię samotność, lubię ją odkąd pamiętam. Już w podstawówce bardzo lubiłam dni, kiedy wracałam ze szkoły do domu zanim pojawiła się reszta rodziny. Zostało mi tak do dziś, jestem domatorem-samotnikiem... i gdybym pewnego pięknego dnia nie poznała mojego męża to pewnie zaszyłabym się gdzieś na dobre ;)
Jako dziecko byłam bardzo towarzyska, ale potem to się zmieniło i teraz jestem właśnie takim samotnikiem ;) Mam nadzieję, że też poznam kogoś, kto mnie uchroni przed całkowitym odcięciem się od wszystkiego. Bo już niestety jestem na etapie, że ludzie mnie denerwują - nawet ci najbliżsi :(
1.Sama- tak.
2.Samotna- nie.
Ad. 1
Lubię czasem, a nawet często, sama posiedzieć w domu, czytać książki, obejrzeć jakiś film. potrzebuje tego rodzaju samotności. Pobyć sama ze swoimi myślami.
Ad. 2
Samotną nie chciałabym być. Dla mnie to znaczy nie mieć nikogo bliskiego, jakiejś swojej bratniej duszy z kim można porozmawiać, bawić się, milczeć itd. Nikogo na kim mi zależy i komu zależy na mnie.
Nie wiem, czy lubie samotność, bo nigdy nie czułam się samotna. Za to chyba lubię być czasem sama, odciąć się na chwilę, zamknąć w domu, z nikim nie rozmawiać 8) Wtedy czuję, że naprawdę mam czas dla siebie i po prostu sobie _jestem_.
OdpowiedzCZasami tak, ale nie za często. Samotnośc pozwalająca złapać oddech i odpocząć. Wyspać się tyle ile się chce, leniwie zjeśc śniadanie, nie myślec o zagłych porządkach irz eczach do zrobienia, najlepiej by ich nie było lol Włączyć ulubioną muzykę i po prostu słuchać, wsłuchiwac się i trwać...albo oglądnąc coś co lubię w tv...a najchętniej by w tej samotności pobyć z kimś bliskim, by nasze samotności się spotkały i wzajemnie uzupełniały. Taka prawdziwa samotnośc tak, ale na godzinę, dwie i nie dłużej.
OdpowiedzCzasem bardzo lubie być sama - jak sprzątam, jak uczę się...czasem lubie po prostu posiedzieć sama :) Natomiast uczucie samotności jest mi obce.
Odpowiedz
Lubię samotnośc w ciągu dnia, wieczorem zatem ani trochę. Podobnie jak Skrawek rozpalam światło w całym domu i siedze w jednym pokoju.
Najgorzej było jak mieszkałam z rodzicami, mają duży dom ze strychem i garażem - na szczęście bardzo rzadko wtedy byłam sama.
Musialam polubic swoja samotnosc, bo inaczej bym zwariowala... Luby ma prace jaka ma... Nie chcelismy mieszkac z zadnymi rodzicami ;), wiec mieszkanie we dwoje oznacza dla mnie mieszkanie samej przez te kilka miesiecy w roku...
Lubie mieszkac sama... Z Nim... Lubie miec czas dla siebie... Niedlugo On wyjedzie :( a ja bede sie poswiecac zawodowo... Taki okres
Ale nie jestem samotna... Bo gdy jest mi zle, mam rodzine, przyjaciol i Jego, po drugiej stronie swiatlowodu...
Taka dluzsza samotnosc pozwala dostrzec caaala mase rzeczy, pozwala przyjrzec sie innym zwiazkom... ani lepszym, ani gorszym... innym... Pozwala zrobic wszystkie te rzeczy (a mialam i mam ich sporo), na ktore nie ma czasu, czy okazji, gdy jest sie z kims... Moge zmyc naczynia pozniej, spac przed telewizorem 8) , miec kilkugodzinne spa w wannie kazdego wieczoru... Ach :love: .
Jednak gdybym mogla wybrac, oddalabym troche tej samotnosci w zamian za wiecej czasu z Prawie_Mezem... Nie dlatego, ze mi zle... Dlatego, ze we dwoje lepiej ;)
Niektorych rzeczy nie potrafie robic, gdy ktos jest ze mna. Dzien dla urody potrafie sobie zafundowac tylko w samotnosci, niecierpie chodzic z kims na zakupy, ucze sie w ciszy, sprzatam, gdy nikogo nie ma. Czasem robie prowizorke, moj maz sie zamyka w serwerowni ze sluchawkami na uszach i strzela do roznych takich albo pilotuje samolot godzinami i w zasadzie go nie ma a ja mam dom dla siebie.
Ale nie lubie byc sama. I. niestety wlasnie wyjechal, gdyby nie radio, internet i kot to bym chyba sie zaplakala na smierc. Na razie mam nawal pracy i nie ma mnie w domu od 7.00 do 22.00, ale w przyszlym tygodniu bedzie mi bardzo smutno (ale dom bedzie bardzo czysty :) )
Byłam wychowywana w domu pełnym ludzi.
Nie lubię być sama. Taką potrzebę odczuwam jedynie kiedy się uczę.
ile ja bym dała za 2 dni sama ze sobą :love:
a jak bym się wyspała :love:
och, cudni jest czasem pomarzyć...
a tak na poważnie, to czasamipotrzebuję totalnego odizolowania sięod wszystkich i wszystkiego, niestety praktycznie nigdy nie mam takiej możliwości.
ale jak to się mówi: wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma...
Lubię.. bardzo.
POniewaz ciagle pracuję z ludzmi , gadam godzinami , wkurzam sie często na wszystko dookoła, więc chwile kiedy nie muszę oglądac innej gęby są jak balsam dla mej duszy.
ja kiedyś bardzo lubiłam samotność. Jako jedynaczka zresztą musiałam do niej przywyknąć... do dzisiaj lubie być sama, zwłaszcza wieczorami, co zdarza się baaaardzo rzadko - prawie nigdy. Lubię sobie wtedy porobić coś dla przyjemności - kąpiel, maseczka i te sprawy. Lubię też samotne spacery z psem...
Ale zdecydowanie wolę od samotności obecność małżonka, nawet jak się uczę albo jestem czymś zajęta lubię czuć ze jest blisko...
Zupełnie "samotna" nie jestem- mam męża rodziców wspaniałych i przyjaciół z resztą chyba nikt tak zupełnie nie jest. Moje najlepsze przyjaciółki ze studiów niestety wyjechały jedna do Warszawy, druga do Szczytna, gdzie zamieszkała z mężem. Kiedyś nigdy nie byłam sama dłużej niż 2 godziny, na studiach się wyszalałm i to bardzo, a potem gdy rok po znalazłam pracę częściej bywam sama. Szczerze, to bardzo lubię siedzieć sama nieraz spędzam tak np. sobotę lub piątek. lubię się wyciszyć, pomysleć, przemysleć, lubię być sama ze sobą. Uwielbiam moich znajomych, mam z nimi kontakt i wiem, że w każdej chwili moge zadzwonić i będą, ale nie muszę tego robić.
Odpowiedz
Lubię, ale tylko do pewnego momentu - źle mi gdy jestem sama za długo. Gdy z. co drugi weekend spędza z dala od domu to jest mi dobrze (co nie znaczy że nie tęsknię), robię wtedy masę rzeczy na które nie mam czasu "normalnie". Ale nie chciałabym zeby wyjeżdżał częściej lub na dłużej.
Kiedy mieszkałam u rodziców, uwielbiałam samotne wyprawy nad morze - wyłączałam telefon, wyciszałam się i nabierałam energii. Teraz czasem zabieram psa na dłuuugi spacer nad rzekę - rzadko zdarza się to w samotności, bo na długie spacery reflektuje też z.
I tak i nie. Wszystko z odpowiednich granicach, wszystko z umiarem i zdrowych proporcjach. Czasem miło jest pobyć samej, zatopić się w myślach. Nie jest to samotność strike, bo zawsze pamiętam, że gdzieś tam jest mój M. i tak naprawdę SAMA to już nigdy nie będę.
OStatnie tygodnie są nieciekawe bo toleruję tylko i wyłącznie mojego męża a nikogo innego nie chęcę, niemogę, nie umiem oglądać, rozmawiać a co tu wogóle mówić o spotykaniu się. Cenię sobie teraz moją z moim mężem "samotność". Bardzo aspołeczna jestem ostatnimi dniami...
ja lubie byc sama czasami, jak wczesniej pisalyscie potrzebuje czasem przestrzeniu dla siebue. na szczescie moj maz mi to zapewnia :). nie lubie byc sama w nocy, wtedy mimo tego ze dobrze sie czuje w naszym mieszkaniu, w nocy czuje sie nieswojo, kazdy dzwiek mnie przeraza...
nigdy natomiast nie mialam potrzeby zeby gdzies wyjechac samotnie i sama siedziec np. tydzien...moze kiedys bede i tego potrzebowac
Kiedys nie znosilam samotnosci, teraz nie moglabym funkcjonowac bez niej lol
nauczylam sie tego, kiedy wyprowadzilam sie z akademika do mojej cudnej klitki. na poczatku cztery sciany i cisza przerazaly mnie tak bardzo,ze wracalam do domu o jakis kosmicznych porach nocnych, tylko po to, zeby od razu zasnac z czasem mi przeszlo i mysle,ze jest to zwiazane(przynajmniej u mnie) z wieksza harmonia wewnetrzna..
teraz mecze sie strasznie, jezeli nie mam dla siebie choc dziesieciu minut nawet w pociagu, zeby pobujac troche w oblokach lol
Lubię być sama ale w ciągu dnia, bo wieczorem (a nie daj Boże w nocy) to tak trochę się obawiam i któż to wie czego, bo w ludzi to ja wierzę w tą pozytywną stronę. No ale przecierz jeszcze są duchy, takie coś co siedzi na suficie i mi znienacka na kark runie i wiele, wiele tym podobnych. A by się mogło wydawać, że dorosła baba jestem.....
Co do bycia samą to perfekcyjnie natomiast opanowałam się odcinanie od świata zewnętrznego, dlatego 1 osobowe wypady na miasto to czas wielkiej samotności. Inni na ulicy są dla mnie nieobecni, nie istnieją.
A w domu to chyba jednak wolę jak małż też jest :D
Dużo jestem sama. Ale nie jest mi z tym źle dopóty, dopóki wiem, że ten stan minie za kilka godzin, gdy do domu wróci mój mąż. Uwielbiałam samotność w czasie studiów, kiedy nie miałam jej pod dostatkiem. Jednak samotność - tylko chwilowa. Ludzie są mi potrzebni, ludzie przyjaźni.
Odpowiedz
ampa napisał(a): sama w domu wtedy się relaksuję, odpoczywam i robię rózne dziwne rzeczy których nie robie gdy jest ktoś w domu...
a jak mi sie wtedy sprzata genialnie !
normalnie strateg ze mnie na miare napoleona lol
becja napisał(a):Nie mialam szansy spróbowac samotności o jakiej piszesz. Od zawsze był obecny mój mąż, każda chwila razem najcenniejsza... teraz on dużo pracuje ale ja mam Jagodę. Nigdy nie jestem sama dlużej niz przez chwilę. No i chyba jest mi tak dobrze :D
zazdroszcze :)
Ja nienawidze byc sama, a najgorsze z uczuć, jak dla mnie- to poczucie samotnosci. Z tego tez powodu obawiam się zamieszkac sama. Na szczescie sa znajomi, a przede wszytkim moji rodzice, na ktorych zawsze mogę liczyc.
Lubię samotność, lubię ją odkąd pamiętam. Już w podstawówce bardzo lubiłam dni, kiedy wracałam ze szkoły do domu zanim pojawiła się reszta rodziny. Zostało mi tak do dziś, jestem domatorem-samotnikiem... i gdybym pewnego pięknego dnia nie poznała mojego męża to pewnie zaszyłabym się gdzieś na dobre ;)
Odpowiedz
bardzo lubie samotnosc.musze czasami uciec od ludzi bo mnie zaczynaja przytlaczac. czasami to trwa krotko, a czasami ten stan sie utrzymuje.
ale dzieki Bogu przed bliskimi uciekam na krotko ;)
Czasami, na chwilę, ale ostatnio mam tego dosyć. W tygodniu ciągle jestem sama w ciągu dnia, więc jak mąż wraca z pracy, to się nie mogę nacieszyć ;) Zwykle nie musimy rozmawiać, wystarcza mi to, że jest obok. Ja chyba oduczyłam się być sama.
OdpowiedzLubie od czasu do czasu, znacznie mi jednak lepiej kiedy mam napiety grafik i duzo kontaktow z ludzmi niz za duzo wolnego czasu tylko dla siebie. Lubie celebrowac swoj czas, ale brakuje mi interakcji, reakcji :)
OdpowiedzI tak, i nie. :D Z jednej strony mam bardzo rozwiniętą potrzebę "odpoczywania" od ludzi, czyli czasu i przestrzeni tylko dla siebie. Z drugiej - do tego stopnia nie lubię tej obrzydliwej ciszy czterech ścian, że ktoś zawsze powinien być pod ręką (w razie czego 8) ). Podsumowując - jestem permanetnym typem na uboczu ;), potrzebna mi obecność innych osób, ale bez interakcji.
Odpowiedz
Czasmi - b.rzadko i na b.krótko - tak, lubię...
Ale takie samotne chwile są dla mnie wyjątkiem - bo ja straszna "przylepa" jestem
i czasami nawet siekając mięso na kotlety chcę, żeby P. posiedział obok ;)
Lubię być sama ale nigdy nie jestem. Nawet nie pamiętam kiedy byłam chociaż przez chwilę solo.
Odpowiedz
czasem tak mam...
zabieram wtedy psa na spacer, ze sluchawkami w uszach, wtopiona w tracy chapman albo inna jopek.
albo gdy wracam do domu a w torbie wlasnie kupiona, calkiem nowa ksiazka fajna, oj wtedy chetnie chcialabym wrocic do pustego domku ;)
ale generalnie - nawet jesli ciesze sie na samotny wieczor bo K. w delegacji - wydzwaniam do niego i..... tesknie... w samotnosci...
Ogolnie: lubie byc sama. Czasami. Samotna - nie.
Podobne tematy