• Gość odsłony: 12151

    Czy spotkaliście się z dyskryminacją w szkole?

    Powszechne jest w społeczneństwie przekonanie, że chłopcy to raczej umysły ścisłe, a dziewczynki to humanistki. Wielu naukowców jednak dowodzi, że różnice wynikają z nierównego traktowania dziewczyn i chłopców w szkole. I to już podstawowej. Bo to chłopcy są faworyzowani (często nieświadomie) przez nauczycieli matematyki, fizyki. To oni są częściej wywoływani do tablicy i ich się traktuje jako grupę docelową, do której ma dotrzeć tłumaczenie.Dziewczynom zostaje polski, historia (a to i tak nie zawsze, bo co dziewczyny mogą wiedzieć o historii wojennej ;) )Mój nauczyciel chemii w podstaówce zwykł powtarzać: "dziewczynki zapisały, chłopcy zrozumieli, możemy kończyć lekcję". A i tak na przekór jemu to ja i moja koleżanka dotarłyśmy do finału olimpiady chemicznej. Żaden z chłopców nie. Choć w czasie przygotowań, gdy któraś z nas szybciej zrobiła zadanie, wpadła na pomysł, jak je rozwiązać, słyszałyśmy, że raz do roku to i karabin sam strzela.Nauczyciele matematyki i fizyki w podstawówce to kobiety, które traktowały nas tak, jak chłopaków.W liceum fizyka i chemia - kobiety. Chemiczka faworyzowała chłopaków. Jakieś trudne zadanie? Może Paweł zrobi. Kto wie? To może Michał...Matematyk - mężczyzna. Żadnych problemów z nierównym traktowaniem. To ja się z nim wykłócałam, gdy się pomylił (i to ja mu kiedyś wmówiłam, że zrobił błąd, choć nie zrobił ;) )Co chyba istotne, w liceum byłam w klasie matemtyczno-fizycznej.Czy Wy w swojej przeszłości szkolnej spotkałyście się z nierównymtraktowaniem? Czy nauczyciele faworyzowali chłopców? A może było odwrotnie?

    Odpowiedzi (14)
    Ostatnia odpowiedź: 2011-06-06, 00:59:40
    Kategoria: Z życia
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
mia.mamma 2011-06-06 o godz. 00:59
0

Nie sądzę, żeby to było coś powszechnego w mojej szkole, ale pamiętam "jednostki", na przykład panią od biologii pod czterdziestkę, która zdecydowanie faworyzowała chłopców (w ogólniaku). Myślę, że w jakiś sposób dowartościowywało ją to, że musięli się z nią liczyć, zwracać uwagę no i nie wypadało się nie odwdzięczyć miłym podziękowaniem za dobre stoopnie.

Odpowiedz
m0niak 2010-09-13 o godz. 18:00
0

Mi z takich "przyjemniejszych" historii przypomina się pierwsze kolokwium z analizy - które machnęłam prawie na maxa, podobnie zresztą jak kolega siedzący obok (wyniki reszty grupy były słabsze), zgadnijcie kogo prowadząca głośno podejrzewała o ściąganie

byliśmy podzieleni na grupy i kolega miał inne zadania...

Odpowiedz
malfkacz 2010-09-13 o godz. 06:00
0

Ja w szkole nigdy nie spotkałam się z takimi zachowaniami ze strony nauczycieli, ale na studiach to co innego - niektórzy wykładowcy chcą nam [dz] na siłę udowodnić że jesteśmy do niczego i czego my szukamy na tych studiach [studia techniczne] ale jak do tej pory było tak że przez jakiś czas odgrywali jakieś cyrki [np. po kolei każdą dziewczynę na sali gościu pytał 'a beton pani mieszała' a na budowie pani pracowała?'] a potem się uspokajali i na kolejnych zajęciach traktowali nas tak samo jak chłopaków - teraz tez sie takie elementy [wykładowcy] trafili i zobaczymy czy schemat postępowania takich ludzi nadal aktualny :)

Odpowiedz
focia 2010-01-22 o godz. 18:29
0

Poza jednym wyjątkiem - byliśmy traktowani równo.
Wyjątkiem była geografia, gdzie dziewczyny miały dużo niższe oceny, nieprzyjemne teksty, aluzje, kpiny itp. Nauczycielką była kobieta.
Skonczyło się na tym, że zmieniłam klasę i co za tym szło nauczyciela. Baba mnie wykończyła.

Odpowiedz
Gość 2009-10-09 o godz. 06:12
0

http://kobieta.gazeta.pl/kobieta/1,66919,2780465.html

Odpowiedz
Reklama
Ofelia 2009-09-09 o godz. 05:11
0

Ja też nie zauważyłam różnicy między traktowaniem chłopaków a nas dziewczyn.Byłam w liceum na mat-fizie i to dziewczyny były mocniejsze z matmy i fizyki mimo że chłopaków interesowała fizyka to z zadań byli kiepscy 8) z matmą było podobnie...W liceum akurat tych przedmiotów uczyli mnie mężczyźni,to samo z fizyką w poprzedniej szkole.Facet jak gadał to niby do chłopaków,ale to dziewczyny na olimpiady jeździły ;P Więc odnoszę wrażenie,że to kobiety są umysłami ścisłymi...

Odpowiedz
Gość 2009-09-08 o godz. 04:55
0

Nieźle, nieźle. Ja w szkole nie zauwazyłam takiej prawidłowości, może miałam szczęście, a może po prostu moi nauczyciele jakoś tego nie akcentowali. Choć prawda taka, że ja zawsze w klasach "chómanistycznych" byłam.

Na studiach panowie byli faworyzowani, bo to takie rodzynki były. ;)

Odpowiedz
Gość 2009-09-08 o godz. 03:23
0

Wlasnie wrocilam z warsztatow w ramach mojego projektu - kurcze - powolali nam Ombudswomen :o Znaczy taka pania od rownego traktowania plci i wszystkich "gender issues". Zmienia sie cos w nauce czy to tylko znowu UE i jej procedury?

Odpowiedz
Gatka 2009-08-20 o godz. 18:01
0

Nie zauważyłam ...

Ale nie znosiłam polskiego, historii jeszcze bardziej. Matematykę w podstawówce bardzo lubiłam, tak jak i chemię, ale pani z matmy założyła że jestem matematycznym matołkiem wiec ledwo przechodziłam z klasy do klasy. W efekcie zostałam turystką ;) a w pracy najbardziej lubiłam grzebac w naszym systemie rezerwacyjnym i odkrywać jego nowe możliwości ;)

Odpowiedz
Wiol-ka 2009-08-20 o godz. 10:17
0

Przypomniał mi sie pan od informatyki z liceum: lol Wy, głupie baby, do komputerów sie pchacie? Do garów i dzieci rodzić a nie - informatyki im sie zachciewa Takich odzywek było więcej i dotyczyło około 90 % osób bo rzecz działa się w Ekonomiku ;)
Dziś mnie to bawi, wtedy informatyka była koszmarem. I nadal nie wiem dlaczego, mimo skarg, ten pan pracował w szkole.

Odpowiedz
Reklama
Wonderka 2009-08-20 o godz. 08:53
0

till, ja po czymś takim najzwyczajniej doszłam do wniosku, że BASTA! I walczę o swoję, bo znam swoją wartość i nie dam sobie wmówić, że czegoś nie wiem, że sie nie przygotowałam czy cokolwiek innego.

Pamiętam jedne zajęcia, kolowkium z dość zawiłych zagadnień, rzucone przez doktora " państwo OCZYWIŚCIE się nie uczą" no jak mnie #%#%, wstałam i mówię, że nie życzę sobie mówienia czegoś takiego i ma przy mnie sprawdzić moją pracę przecinek po przecinku i oczywiści zaliczyłam - na 5 :) Na szczęście koleś miał w sobie tyle kultury osobistej, że przeprosił mnie na forum grupy.

Nabla, oj tak, znam ten ból. Standardowe powiedzonka : " o tyle pań, tyle bezrobotnych ... " , problem rzucony na zajęciach, zgłasza się jedna koleżanka, prowadzacy " widze, że nikt nie wie" :o ; "same panie na wykładzie, nie dobrze, nie dobrze..." aluzji sexualnych pełno, propozycje randek przed ezgazminem, ale na szczęście egzamin zdany mimo, że odmówiłam.

Eh..długo by tak można.

Odpowiedz
till 2009-08-19 o godz. 10:30
0

Nabla napisał(a):W szkole bylo po rowno, nie zauwazylam innego traktowania.
Może dlatego, że w szkołach uczą głównie kobiety?

Dla mnie temat na czasie.

Dziś dostałam ocenę naszego projektu grupowego (byłam jedyną dziewczyną w grupie) i wszyscy koledzy dostali tyle samo punktów, ja jako jedyna pare punktów mniej.

Co ciekawa jako jedyna w grupie wywiązałam się w 100% z powierzonych mi zadań, na wykonanych przeze mnie częściach projektu nie straciliśmy ani jednego punktu. Dużo punktów w ocenie ogólnej projektu straciliśmy na częściach kolegów, oni jednak nie mają obniżonej oceny indywidualnej. Prowadzący nie napisał słowa wyjaśniającego dlaczego mój wkład pracy jako jedynej został oceniony niżej. Nawet już nie jestem zła, po prostu cholernie mi przykro.

A już niedaj Boże gdy z przedmiotów programistycznych przytrafiła mi się piątka. Pare razy usłyszałam, że wykładowca z ciężkim sercem wystawia mi tą ocenę, bo projekt pewnie i tak mi pisał jakiś kolega :x

Odpowiedz
Gość 2009-08-19 o godz. 04:04
0

W szkole bylo po rowno, nie zauwazylam innego traktowania.

Ale na studiach... na przedmiotach typu matematyka i fizyka wszystko bylo dobrze, jak sie pojawialo cokolwiek z elektroniki - koszmar. "O, widze ze mamy sale obsadzona jak w idealnym krysztale - spojrzenie na mnie - a nie, sa defekty". Pomylilam sie przy tablicy? "Wiwat blondynki na politechnice". Szczytem bylo, jak poszlam zapytac o tematy egzaminacyjne i uslyszalam, ze mam isc do domu rodzic dzieci bo sie tylko do tego kobiety nadaja i na egzamin mam nie przychodzic. Oczywiscie powtarzalam przedmiot.

W tej chwili tez widze rozne cuda. Kolezanka z lab. wlasnie pare dni temu miala rozmowe kwalifikacyjna na takie samo stanowisko jak moje. Rady kolegow z labu? Jak krotka ma byc spodnica i jak gleboki dekolt.

Odpowiedz
Wonderka 2009-08-19 o godz. 01:59
0

U mnie to dościgło się na studiach, gdzie trzeba było udowodnić prowadzącemu,że ten program co liczy coś tam napisałam JA SAMA a nie ktoś tam. Pomyiam fakt, że program nie był obowiązkowy, napisałam go dla ułatwienia sobie życia bo liczył mi cały projekt za jednym zamachem.

W liceum nigdy nie czułam się gorsza od facetów, wręcz przeciwnie. Na studiach politechnicznych ( u mnie przynajmniej) od facetów wymaga się mniej a od kobiety więcej i ciagle trzeba udawadniać, że nie ma się sieczki w głowie.

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie