-
babinka odsłony: 11155
Kiedy jesteś wściekła i nie masz się gdzie wygadać!
Cześć Dziewczyny
Tak sobie pomyślałam, że każda z nas ma czasem takie dni, kiedy jest wściekła, zła i rozczarowana niesprawiedliwością świata. Wtedy dobrze się gdzieś wygadać, wykrzyczeć swoją złość, bez rzadnych zachamowań i oporów, w miejscu gdzie nikt nie będzie chciał pocieszać, tylko po prostu wysłuchać. Proponuję, żeby to był taki kącik. Kiedyś miałyśmy podobny wątek i ... niestety cieszył się dużą popularnością. Proponuję go wznowić, zwłaszcza, że teraz jest wiele dziewczyn, które mają prawo do rozczarowania i złości.
Jesli chce zajsc w ciaze to chyba musze czekac do przyszlej wiosny!!!!!!!!!
a to dlatego, bo moj "stary"nie widzi nic poza swoim komputerkiem!!!!!!!!!!!
akurat teraz kiedy mam najbardziej plodne dni i nieujarzmiona ochote na seks on przesiaduje przy kompie do 6, 7 rano.
o jakim kolwiek przytulaniu nie ma mowy bo "jest zmeczony"!!!!!!!!!!!!!!!
przerwe robi tylko na pare godzin pracy a potem znowu zasiada!!!!!!!!
juz zapomnialam jak smakuje jego pocalunek!!!! i bynajmniej nie ten w policzek!
przez ostatnie dni chodze tak nabuzowana zloscia na tego mojego starego ze az mi sie wyc chce albo komus porzadnie przykopac. WYSIADAM!!! POPROSTU WYSIADAM!
Jesli chce zajsc w ciaze to chyba musze czekac do przyszlej wiosny!!!!!!!!! Az jakies rosliny beda pylic - moze sie zalapie!!!!!
a to dlatego, bo moj "stary"nie widzi nic poza swoim komputerkiem!!!!!!!!!!! bo dorwal jakas gre.
akurat teraz kiedy mam najbardziej plodne dni i nieujarzmiona ochote na seks on przesiaduje przy kompie do 6, 7 rano.
o jakim kolwiek przytulaniu nie ma mowy bo "jest zmeczony"!!!!!!!!!!!!!!!
przerwe robi tylko na pare godzin pracy a potem znowu zasiada!!!!!!!!
juz zapomnialam jak smakuje jego pocalunek!!!! i bynajmniej nie ten w policzek!
przez ostatnie dni chodze tak nabuzowana zloscia na tego mojego starego ze az mi sie wyc chce albo komus porzadnie przykopac. WYSIADAM!!! POPROSTU WYSIADAM!
Ja w zwiazkach nigdy nie zostalam zdradzona ( przynajmniej nic o tym nie wiem ), ale poznalam kiedys faceta spotykalismy sie i na szczescie szybko sie dowiedzialam, ze ma "uklad" z przyszywana kuzynka :o Typowa zdrada w zwiazku mnie nie dopadla i mam nadzieje, ze nigdy mnie to nie spotka, bo ja jestem osoba bardzo wrazliwa, z zasadami i przywizaje sie do ludzi i do rzeczy nawet. Rozstania przezywalam strasznie, a zdrade to ja nie wiem co to by bylo... Strach myslec, na szczescie chlop moj tez po przejsciach roznych i robi wszystko, aby Naszego zwiazku nie zmarnowac, ma takie samo podejscie jak ja wiec jestem pelna nadziei i zaufania co do tych delikatnych kwestii w zwiazku.
Odpowiedz
Ja też miałam ze swoim byłym taką sytuacje.
Zdradził mnie raz i to był pierwszy i ostatni raz.
Ja nigdy zdrady nie wybaczę bo ja nie jestem śrcierka
żeby sobie o mnie usta wycierać po innej kobiecie (i nie tylko usta)
Mój mąż też miał przejścia w poprzednim zwiazku więc mamy
podobne zapatrywanie na tego typu sprawe.
Co do zdrady to ufamy sobie w 100%.
J atez nie..raz wybaczylam kiedys takiemu mojemu bylemu i niestety mimo ze klekal i przysiegal poprawe i ze juz tego nigdy nie zrobi, za rok zrobil to samo.
Ja nie wiem jak mozna komus ufac 100% ja sobie samej w 100% nie ufam wiec jak moge zaufac innej osobie Moj maz przed slubem mial zaufanie ode mnie w 50% , tuz przed slubem 60%, po slubie 80%, a teraz jest juz 90% i tak juz zostanie do konca o ile tego zaufania nie zawiedzie.. O kazdym etapie zaufania moj maz dokladnie wie i sie smieje ale taka juz jestem. Moj maz jest strasznie kochany , ale te 10 % zsotawiam na niemile niespodzianki..tzn tu nie tylko chodzi o zdrade tylko o golne podejscie do wszystkiego.
Ale mnie nastraszyłyście :o mam nadzieje ze u nas to nie okaze sie jakims powodem do rozstania.Ufam mu w 100% tylko wkurzyl mnie tym swoim zachowaniem!W sumie to moglo mu sie zrobic od otarcia pasa bezp. w aucie.Jedno wiem na pewno,gdyby ktos mnie raz zdradzil to nie dawalabym mu 2 szansy!Napewno bardzo bym cierpiala ale nie dalabym sie ponizac i nie chcialabym zyc w wiecznej niepewnosci.
Odpowiedz
malgosiabjarki napisał(a):a przez przypadek dowiedziala sie ze jej ten najkochanszy facet, ktory tak bardzo potrzebuje zaufania z jej strony zdradza ja z jej najlepsza przyjaciolka.
Koszmar normalnie :o
Monika..ja tam Cie nie chce nakrecac ale jedank bym to po cichu sprawdzila. Pewien facet ktorego znam tez sie zarzekal i zonie robil awantury ze mu nei ufa i ze to st brak szacunku a przez przypadek dowiedziala sie ze jej ten najkochanszy facet, ktory tak bardzo potrzebuje zaufania z jej strony zdradza ja z jej najlepsza przyjaciolka.
Czasami mozna przeprowadzic male sledzctwo dla swojego swietego spokoju, i wtedy juz na 100% wiedziec ze narazie nic sie nie dzieje. :) Takie zachwanie jest lepsze niz zycie w niewiedzy ale mozna tez sie milo przekonac ze jest wszytsko dobrze. :)
monika_21, Tak to jest z facetami.
Ja się wczoraj dowiedziałam że mąż mojej dobrej koleżanki
ja zdradza. Szok normalnie. Małzeństwo z 14- letnim stażem.
A najgorsze jest to że to nie pierwszy raz sie zdarzyło.
Ja bym uciekała gdzie pieprz rosnie od takiego faceta.
Ale jestem zła!!!Faceci sa jak male dzieci!!!Najlepeij sie obrazic i miec wszystko w ...Moj K ma pod szyja cos co moze pewzypominac malinke wiec sie go zapytalam co to jest a on sie obrazil ze go podejrzewam o zdrade!To chyba ja powinnam miec obawy i sie wkurzyc!!!Paranoja!!
OdpowiedzA ja bylam raz z moim mezem na wyprawie rybakowej..i bylo calkiem fajnie.Lowilismy lososie w rzece..super! Dla mnie bylo zabawnie..moze dlatego tez ze moje umiejetnosci pozostawialy wiele do zyczenia..hehehe
Odpowiedz
sweety napisał(a):
no własnie, ale na polowanie też im sie nie chce iść
no nie do konca moj jezdzi na ryby i ostatnio cos wspomnial o polowaniu :o lol lol Powiedzialam mu, ze ja sie na to nie zgadzam i jesli on sie zdecyduje to wymysle sobie takie hobby, ze nie bede miala czasu aby gotowac obiady i niestety bedzie musial sam sobie gotowac to co upoluje lol lol lol
A ja bym wolala sobie posiedziec. Uiwlbiam gotowac i nawet sprzatanie mi sprawnie i szybko idzie jak jestem w domku caly dzien. A tak to jak sie przychodzi po pracy to juz sie nie chce i najlepiej by bylo zeby to ktos nam podal pod nos jedzonko. Tym czasem nikt mi jedzonka pod nos nie podstawia i sama po pracy musze gotowac. :)
OdpowiedzI skąd ja znam tą sytuacje z obiadkiem ???Jak przez pare miesiecy nie pracowalam to mojemu Skarbowi bardzo to odpowiadalo,bo mial wszystko podane pod nos!A w zeszlym tyg. kiedy oznajmilam mu ze znalazlam prace i niedlugo zaczynam to nie byl tym zbytnio zadowolony!A ja sie ciesye jak gupia,doszc mialam siedyenia w domu!!!
OdpowiedzSweety u mnie jest podobnie. Też nieźle tyram ale mój mężuś i tak uważa, że wszystkie gary, zakupy, sprzątanie i gotowanie należy do mnie. Wkurza mnie to niesamowicie. I jeszcze mówi, że jego koledzy po powrocie z pracy mają ugotowany obiad, Szkoda tylko, że nie bierze pod uwagę, że ja wracam z pracy później od niego a żony tych kolegów w ogóle nie pracują
Odpowiedz
ehhhhhhh........no to faktycznie niewesoło :|
ja z moim też mam czasem jakieś spięcia, ale ogólnie nie jest zle. Dobija mnie tylko to, że praktycznie widzimy sie tylko wieczorem, bo cały dzień jesteśmy w pracy (głównie ja) i dobija mnie jeszcze to, że on tego nie docenia. Haruję od rana do wieczora, ale on uważa, że to jakaś norma.
ale nie kłócimy sie często i to pewnie tez dlatego, że nie ma dzieci, nie ma jakichś poważniejszych problemów, jestesmy tak jakby sami dla siebie, mamy wszystko dla siebie... itp.
a co do teściów to ja już sobie z nimi poradziłam - nie chcę jechac do nich, to nie jadę, a mojemu mówię - chcesz, to jedź sam, ale on sam nie chce
No to musimy zalozyc KRAG SAMOTNYCH MEZATEK WALCZACYCH O SPELNEINIE WSPOLNYCH MARZEN! hhehe
Ja mam to samo zreszta jak juz pisalam..oddalamy sie strasznie a jednoczesnie strasznie sie boje abysmy naprawde nie stracili tejmilosci bo napewno jakis plomyk jej jest miedzy nami ktory nas trzyma razem i mimo wszytsko jeszcze ostatnimi silami walczymy o te nasze marzenia o ta nasza wspolna przyszlosc i rodzine! :)
Anita_S, wspolczuje. Z tesciami czesto sa problemy. Czasem stwarza je jedna strona, a czasem sami tesciowie. Dobrze robisz, ze sie stawiasz. urde to Twoje zycie i sama wiesz najlepiej czego potrzeba Tobie i Twojemu dziecku.
OdpowiedzDziewczyny przeczytałam wasze posty i normalnie jakbyscie pisały o mnie.U mnie to samo się dzieje. Czasami tak jest sa lepsze i gorsze momenty w życiu. Ja się tez wczoraj pokłóciłam ze swoim ślubnym i na dzień dzisiajszy mam do po wyzej uszu. Mamy tzw. ciche dni i mi z tym dobrze. Ech Ci faceci
Odpowiedz
babinka, u mnie jest dziecko i dopiero się zaczyna i to oczywiście przez teściów, którzy żądają żebyśmy do nich przychodzili, choć mała ma dopiero 8 tygodni i wolałabym spędzać czas w domu, bo ciężko znosi na razie takie wyjścia. Najgorsze jest to, że mąż jest po ich stronie, ja się staram jak mogę, ale chyba nigdy nie będę numer jeden, zawsze będę ta druga, gorsza. Czy tak trudno zrozumieć, że potrzebujemy sami czasu, żeby się z tym wszystkim oswoić, minęło dopiero 5 tygodni odkąd jesteśmy w domku.
Ja nie mam też już siły powoli na ten związek, przez 2 lata ustępowałam, ale już nie chcę, w końcu też mogę mieć swoje zdanie i spędzać czas tak jak chce, bo wszystko się zaczęło od tego, że w pierwszy dzień świąt chcę zostać w domku i odpocząć :( Normalnie już mi się wszystkiego odechciewa.
Małgosiu, jesteśmy już kilka lat po ślubie. Zmiany w naszym związku są dokładnie takie jak je opisałaś. Niby nie dzieje się nic strasznego ale coraz bardziej się od siebie oddalamy, coraz więcej wątpliwości, złości i nieporozumień. Martwi mnie to trochę. Myślę, że dzieci jednak wiele zmieniają, ludzie są wtedy mniej zapatrzeni w siebie, więcej ich łączy. I w cale nie chodzi tu o ratowanie małżeństwa dzięki ciąży. Tylko, że dzieci są potrzebne żeby związek dobrze funkcjonował, a ciężko tak ciągle o nie walczyć i to bez skutku :(
OdpowiedzMi tez mimo wiosny jakos zle, ale coz poradzic. Zycie zwykle lubi Nas pownerwiac. Dziewczyny kazdy zwiazek przezywa kryzysy, sztuka zeby je przetrwac i sie nie zniechecic. Ja chcialabym miec drobny kryzys byle chlopa miec przy sobie. Zawsze znajdzie sie ktos, kto znajkdzie w jakiejs sytuacji cos pozytywnego, bo ma np. gorzej w innej dziedzinie zycia
Odpowiedz
Tak jest Sweety :o
...hmmmm No moze i z wiosennym sloneczkiem cos Nam przybedzie energii i optymizmu.. :) A mzoesz jeszcze tak zaczarowac zebby Nam sie w tych malzenstwach poukladalo i zebysmy mieli te nasze dzidzie upragnione ???? lol
Bo jak tak to ja sie pisze na te Twoje wiosenne czary kochana Sweety !!! :)
Oj kobiety, a co to za doły???? Wyłazić z nich i to natychmiat!!!!!!!!!!!!!!!!!
oczywiście, że damy rade, bo i cóż innego nam pozostało
wiosna jest, słońce świeci lol bedą świeta... lol i troche wolnego na spacerek idźcie, jakieś prace ogródkowe...posiejcie sobie rzeżuszkę :P i od razu bedzie Wam weselej!!
No już, jazda stąd!!!!!!!!!!!! 8)
A jak dlugo jestescie po slubie?? U nas tez ostatnio nie jest kolorowo..moze to przesilenie wiosenne albo moze jakis dziwny rok??
Oddalamy sie od Siebie zamiast zblizac, sex juz nie jest taki sam jezeli wogole jest, i przestalismy rozmawiac, a jak rozmawiamy to jzu nie jest to takie inetresujace. Chce cos zrobic zeby to ponaprawiac, ale nie wiem jak. Byc za granica sama jak palec to ejst chyab najgorsze doswiadczenie jakie moze spotkac czlowieka, bez sowich przyjaciol rodziny. Moze tez dlatego tak bardzo chce miec dziecko, zeby zabic ta pstke w moim zyciu, a tu jak na zlosc nie ma dziecka,a w malzenstwie dzieje sie coraz gorzej.
Chce stanac na nogi i rozpoczac to wszytsko od Nowa, zeby bylo tak jak na poczatku.
Babinko damy rade, przejdziemy przez to!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! :)
Babinko trzymaj sie..nie zalamuj po okresie caly dol minie! Jak wiadomo jak sie ma odwiedziny wstreciuchy caly swiat sie robi wstretny o okrutny. Za kilka dni napewno zrobi Ci sie lepiej , poprawi humor a maz bedzie napewno milszy. :)
Odpowiedzbabinka, nie mialam wyjscia, ale na szczescie tylko z urodu sa podobni, z zachowania to chyba nie bardzo
Odpowiedz
babinka, dzieki, faktycznie panika byla, dzis juz mniejsza, dopiero jak zobaczylam egzaminatora jak sie zachowuje w aucie, a w dodatku wyglada jak posel Łyżwiński troche :o Kazdy na Niego skarzyl sie strasznie, a mi sie udalo :D Jestem przeszczesliwa z tego powodu.
Jeszcze raz dziekuje za gratki
karolkam, ja czekalam 5 tygodni zdalam dzis razem, wiec sa opcje. U mnie zdaje sie teorie i zaraz plac, miasto.
OdpowiedzPoCaHoNtAz, już pisałam w shout boxie że bardzo gratuluję,ale Ci bosko,ja wczoraj dopiero teorię zdałam a na praktykę czeka isę u nas aż 6 tygodni.Także na egzamin przytoczę się z wielkim brzuchem.NIe ma już tej opcji że zdajesz praktykę i teorię jednego dnia.Kurcze bosko masz a prawdę! Mam nadzieję że też wam kiedyś ogłoszę taki sukces.....tylko kiedy?
OdpowiedzZDALAM DZIEWCZYNY! Testy 0 bledow, miasto 0 bledow, szok! Nikt nie zdal z 2 grup tylko ja! :D Dzis zamierzam wlasnie to uczynic
OdpowiedzDam znac, to najlepsze miejsce zeby sie potem wykrzyczec za swoje durne bledy
Odpowiedzbabinka, w srode rano i juz dzis dodatkowa jazda, ktora wykupilam po 5 tygodniach od konca kursu mnie stresowala. Co to bedzie w srode nie wiem...
Odpowiedz
babinka napisał(a):ale @ mają to do siebie że zawsze przychodzą wtedy kiedy ich nie chcemy
No to sie czesto zndarza, mi az tak nie, ale teraz jak na zlosc, bo bardzo mi zalezy zeby miec juz z glowy egzaminy
babinka, co Ty, czekalam 5 tygodni w kolejce, nie ma tak i nie ma terminow
Musze jakos to przezyc, w dodatku bedzie mnie leb bolal codziennie, nawet jak @ nie przyjdzie to glowa da mi tak popalic, ze szkoda gadac. Nie wiedzialam, ze bede miala @ w tym terminie, biore Castagnusa i przestawil mi po prostu owulacje :(
babinka, na brzuch da sporo ale ja raz robilam testy po 1 nurofenie i 2 pytania zle przeczytalam choc w zasadzie wiekszosc znam na pamiec. Otepienie straszne, a co dopiero po 2, czy 3 :o Jesli dostane @ odrazu nastawiam sie na oblanie praktycznego, nie robie sobie nadzieji, bo przeciez my kobiety wiemy co to znaczy @ w pierwszym dniu...
Odpowiedz
babinka, mam egzaminy na prawo jazdy i to potrwa jakies 5 godzin
Boli mnie tak leb, ze nie moge sie uczyc i tak wiecznie przed @ az przyjdzie, a jak przyjdzie to za to brzuch mnie tak nawala, ze po prostu siedze i rycze nawet. Co to bedzie...
monika_21, Twoja mam sie nie zna wiec jej nie sluchaj, bezplodnosc a nieplodnosc to wielka roznica, wiec do bezplodnych sie na pewno nie zaliczasz lol
Ludzie nie znaja sie, a zawsze maja najwiecej do powiedzenia
O kurcze, faktycznie, przecież dziś tańczą. Może mi dla odmiany humor się poprawić jak sobie to obejżę. Lecę, mam nadzieję że handra mi minie bo dość mam już samej siebie. Mam nadzieję, że wam humorek też się poprawi, a jeśli nie to zawsze możecie na tym wątku trochę nabluzgać i nikt się nie obrazi
OdpowiedzSuper wątek!w sam raz dla mnie w tej chwili!Poprostu wszystko mnie wkurza!Przypuszczam ze jest to wina nadchodzacej @ a to mnie wkurza chyba najbardziej!Bo to juz 8 miesiac staranek!A moja mama jak na zlość wczoraj mi powiedziala: no,bo wiesz jak rok nie wychodzi to juz bezpłodnosć :-/...no dzieki!Kurde duzo by tu pisac co mnie wkurza...obecnie akurat WSZYSTKO!!!Nawet Taniec z gwiadami i to ze tak wolno pisze na klawiaturze i mi sie literki mylą!No!
Odpowiedz
Pocahontaz, jasne że można narzekać na wszystko. Ja w tej chwili też siedzę sama bez chłopa, a przydała by mi się jego pomoc i wsparcie. Czasem mam wrażenie, że te całe starania to tylko ja ciągnę.
A z czego masz egzamin? Nie zazdroszczę 1 dc w czasie egzaminu. Mnie co prawda nigdy takie szczęście nie spotkało ale raz miałam rozwolnienie a egzaminatorowi przyszłą ochota pytać mnie przeszło godzinę. Myślałam że padnę
To skoro tu istnieje taki watek ja chetnie sie wykrzycze Jestem wsciekla w srodku ostatnio na wiele rzeczy, nic mi nie wychodzi tak jakbym chciala, choruje na jakis zespol jelita drazliwego, mam w dodatku chyba szczeline albo hemoroidy przez co nie moge normalnie funkcjonowac, wiecznie boli mnie glowa i oczywiscie nie wiem od czego, latam po lekarzach, ale na razie nic nie wiem, chlopa mojego nie ma ciagle jestem ze wszystkim sama, z rodzicami moimi sie nie uklada, mam ochote ich rozstrzelac, w tygodniu mam egzaminy, ktore stresuja mnie oczywiscie mocno i w ogole mam dosc wszystkiego
Nie da sie opisac co ostatnio czuje, nie moge zasnac to 2 w nocy i przewracam sie ukladajac w glowie historyjki byle pomoglo Nie pomaga
Mam dosc
Wiem, ze ten temat jest w staraniach, ale w temacie nie jest napisane, ze tu tylko o nieudanych probach zajscia w ciaze, wiec naskrobalam Wam to co mnie boli. Mam nadzieje, ze nikt nie ma mi za zle.
W dodatku w dzien egzaminow dostane chyba @ i umre z bolu, nie dam rady sie skupic i pieniadze w bloto pojda
Podciągam wątek do góry bo niestety chyba w tym miesiącu jest sporo osób, które chętnie tu coś naskrobią.
Jeśli chodzi o mnie to właśnie nie udała mi się kolejną IUI. Czekam na okres i podchodzę do histeroskopii, jednym słowem czekają mnie same przyjemności. Z tego wszystkiego mam doła. No i nie wiem czy będziemy mieli kasę na IVF
Moja koleżanka też starała się 2 miesiące. Ja staram się juą ponad rok i jak usłyszałam od niej że jest w ciąży to też było mi smutno. Co ciekawsze ona powiedziała że i ja się doczekam a dokładnie wiedziała ile się staramy. To boli bo ludzie którym się tak szybko udaje nigdy nie będą wiedzieli jak jest ciężko patrzyć na kolejny negatywny test. My niestety musimy to znosić i dalej iść do celu.
Odpowiedz
Eire napisał(a):no faktycznie 2 miechy ale się musieli napracować
Są ludzie, którzy nie zdają sobie sprawy z tego jak trudno jest zajść w ciążę.... Niestety.
babinka napisał(a):spodziewa się drugiego dziecka. Tak jakoś smutno mi się zrobiło
Ja ostatnio też omal nie padłam z wrażenia. Kolega mi powiedział:"K... jest w ciaży dość długo się staraliśmy, bo aż dwa miesiące" :o :o
Pogratulowałam mu, a potem płakałam do poduszki. Dlaczego zawsze tak jest??
Kiki to kolejny dowód na to że trzeba walczyć o swoje. Niestety nas natura obdażyła jakimiś gratisami np. jak PCO mnie wiałśnie.
Odpowiedz
Do mojego Osiołka tak naprawdę nie dotarło jaki jest ze mną problem ... heh ... czasem się zastanawiam czy to wszystko ma sens ... remont nie swojego mieszkania (wynajmujemy) dokładanie każdego grosika ... rozmowy o tym jak będzie mieć na imię dzidzia. planowanie ślubu ... a jak się okaże że nie dość że ja mam PCO to jeszcze on ma problemy (jesteśmy przed badaniem nasionka) ... nawet o tym nie chce myśleć. Aż się boje października, wtedy wraca i mamy zamiar zasiać ...
sweety babinka głowa do góry ... trzeba wierzyć w cud i robić wszystko w tym kierunku by się udało ... ponarzekać jak najbardziej wskazane :) ja bardzo późno (1,5 roku temu) dowiedziałam się że ze mną jest coś nie tak. W wieku prawie 28 lat. Obawiam się że jak zacznę działać to że mnie 40 dopadnie jak coś z tego będzie mogło być ... a z 40-stką weksle ... wrrr... :)
Sweety, w zupełności cię rozumiem. Ja na mojego mena chucham i dmucham, żeby się nie poczuł winny, że nie mamy dzieci, a i tak ostanio stwierdził, że często jestem zła, bo mam o to do niego żal. A to kompletna nieprawda, ale on tak to roumie. Więc jednak o tym myśli i mimo wszystko się obciąża, a to kładzie się cieniem na naszym związku
OdpowiedzA ja nie jestem wsciekła....ja po prostu jestem przybita :( Mam wrażenie, że my po prostu nie bedziemy mieć dziecka..ze zostaniemy sami, niby razem, a jednak osobno Jeszcze nie jest źle, ale np. w niedziele, zamiast spędzać razem czas, to ja siedze przed kompem, a ON ogląda tv...po prostu brakuje nam tej małej istotki, która moglibysmy sie zajmować... RAZEM. Zaczyna robic sie coraz bardziej pusto...boje sie, ze jesli nie bedzie dzidzi, to moze byc juz tylko gorzej
Odpowiedz
Wuna ja nigdy na głos nikogo nie nazwałam przyjacielem. Jak będe stara, siedząc w fotelu i robiąć na drutach wtedy będe mogła stwierdzić kto był dla mnie przyjacielem ... Niestety życie jest .... nie będe pisać wulgaryzmów napisze to co mam na myśli najładniej jak potrafie :) (Zycie jest jak prostytutka (czytaj dzi...), często się kocha (czytaj pier...) i często choruje (czytaj choruje) :)
A co do tego ślubu to tak to wszystko napisałam jeszcze pełna emocji z tej wyprawy. Jest mi nadal troszkę przykro, ale się nie gniewam. Ale ja i tak bym inaczej się zachowała, ręcze głową
Powodzenia :)
Alo Alo napisał(a):Sorrki jeżeli męcze tym co pisze nie przepraszaj, tylko pisz co chcesz, bo po to jest ten wątek
Faktycznie smutna sytuacja z koleżanką, która załatwiła pracę Twojemu Osiołkowi. To przykre, że ludzie tak bliscy ludzie nam nie ufają. Ja kiedyś z kolei stanęłam w obronie mojej przyjaciółki, bo kumpel potraktował ją jak szmatę nie mając ku temu powodu. Potem poszła go przepraszać, a mi powiedziała, że z ludźmi trzeba żyć w zgodzie, bo nie wiadomo kiedy się ta znajomość przyda. Poczułam się jak kompletna kretynka. To już było jedno z wydarzeń, które kończyło naszą przyjaźń. Widać kiedyś każda przyjaźń ma swój kres (nie myślałam, że kiedykolwiek to powiedz, tudzież napiszę).
Co do koleżanki ze ślubu to myślę, że nie powinnaś mieć do niej żalu. Ślub to tyle wrażeń, ludzi i emocji, że po prostu człowiek nie jest w stanie nad tym zapanować jak bardzo by nie chciał. NA pewno przy obiedzie bardzo jej Ciebie brakowało.
Buziaczki
Wuna wiem co czujesz, jestem w podobnej sytuacji jeśli chodzi o 14-sto letnią "przyjaźń" Moja jedyna bliska duszyczka nie licząc Osiołka, koleżanka z którą "konie kradłam" załatwiła pracę mojemu Osiołkowi za granicą, z jej kuzynem. Strasznie źle tam się dzieje, kroi z niego straszną kasę, jeździ Osiołka samochodem (tylko dlatego go zabrał bo był bez samochodu, nie płaci amortyzacji) karmi go za około 7 zł dziennie (a tam są ceny conajmniej 3 razy większe niż u nas) Powiedziałam jej jakiego ma kuzyna, bez pretensji, bo przecież to nie jej wina. Ona mi nie wierzy. Postawiła moje słowo (po tyloletniej przyjaźni) przeciwko słowu żony kuzyna, która nie raz jej namieszała w życiu i to naprawdę nie były drobnostki. Jestem podłamana. I jak tu wierzyć w przyjaźń? A dziś byłam w kościele na ślubie u mojej koleżanki ( też nie jest to taka zwykła koleżanka) tłukłam się pociągiem przez pół dnia w jedną stronę. Myślałąm że nie dojade w jednym kawałku. Mecze, pełno kiboli i w pociągu i na dworcach, masakra. Nawet mnie nie zaprosiła na obiad na salę :) choć miałam zaproszenie na przyjęcie, odmówiłam wytłumaczyłam się dlaczego nie przyjde (przez to co "nosze" ostatnio na mojej jednej głowie) wczoraj nalegała na obiad, stwierdziła że nie pozwoli na to by mnie tam zabrakło. Dziś zapomniała. Ale nie dziwie jej się, w takim dniu trzeba wszystko wybaczyć. Choć ja bym postąpiła inaczej.
Sorrki jeżeli męcze tym co pisze ... ale z dnia na dzień przytrafia mi się coś takiego co wcale nie ułatwia mi życia. Jak bym miała dzidzię to bym się nie szlajała po zadnych ślubach tylko po parku z wózkiem ani nie dyskutowała o pierdołach tylko o kupkach :)
elvira22 napisał(a):nuka_ug napisał(a):jest juz podobny temat
[ Dodano: Pią 25 Sie, 2006 23:25 ]
http://forum.styl.fm/s3/vie...fc02e8f351ce5cc no ale ten jest przeznaczony głównie dla dziewczyn które starają się o dzidzię...a tamten dla wszystkich...
no właśnie
Alo Alo zawsze masz nas - tzn do wypłakania się i wyżalenia. Co do rodziny to mam bardzo podobna sytuacje. Nie rozumiem czemu rodzinie tak trudno sie cieszyc z tego ze komus dobrze sie uklada. JA kiedys stracilam przyjaciolke po 14 latach, tylko dlatego, ze byla zazdrosna o moja milosc- ona jej nie zaznala, faceci srednia ja szanowali. wynajelismy mieszkanie- po co?, zareczylismy sie- tak wczesnie? Zmeczylo mnie to udowadnianie, ze to moje zycie. Nie rozmawiamy juz ze soba 3 lata. Przykre ale prawdziwe.
Z moim M bywa roznie, najczesciej twierdzi, ze poronienie to zamkniety rozdzial, a ja tak myslec nie potrafie chociaz sie staram i jak sobie czasem poplacze to M sie troche zlosci :( bo bardzo nie lubi takich moich nastrojow.
Buziaczki dla Babinki i Elvirki za pocieszenie i dla Alo Alo dla lepszego samopoczucia
Ja nie mam się komu wygadać, mój Osiołek pojechał do pracy za granicę. I nie dość że nie mam się komu wypłakać to problem w tym tkwi że właśnie go nie ma. Staranka odwołane do października. I nie wspomnie o tej pustce w tych czterech ścianach. Naprawdę jest mi ciężko, tym bardziej bo "wisze" między kolejnymi owu (o ile są). Jakoś sobie radziłam do tej pory, ale coraz więcej spraw spada mi na głowę z którymi sama sobie nie radze. Zazdrość znajomych, myślą że po powrocie Osiołka do końca życia będziemy mogli leżeć z pępkami do góry. Osiołka rodzina robiła mi jakiś czas wieczne uwagi teraz się w ogóle nie odzywa i nawet odmawia spotkań o które prosze. Nie wiem jak ja wytrzymam jeszcze miesiąc :(
Odpowiedz
Wuna, trzymam kciuki żeby ten cykl był tym szczęśliwym
Wiem jak to jest po poronieniu Wuna napisał(a):ciałabym zostawić tamtego aniolka w spokoju, żeby moje serce mogło przyjąć nowe życie. Przestać płakać. Przestać tyle myśleć. kochana spędzaj jak najwięcewj czasu ze swoim mężczyzną...dużo rozmawiajcie Mi to pomogło "zapomnieć"...wiem,że każda kobieta jest odrębną indywidualnością...ale może Tobie taka moja rada pomoże
Jeszcze raz-głowa do góry Trzymam kciukasy za to,żeby w Twoim brzuszku pojawiła się jak najszybciej fasolka
Wuna, niestety na tym wątku nie będzie pełno dziewczyn, które natychmiast zachodzą w ciążę. Każda swoje wycierpiała i wyczekała, a to strasznie wkurza i męczy. Trzymam kciuki żebyś doczekała się swojej kruszynki, ale jak będziesz wściekła albo przyplączę ci się jakaś handra, to zawsze możesz wygadać się tutaj. Myśmy z kilkoma dziewczynami jeszcze na poprzednim wątku o podobnej tematyce klnęły na czym świat stoi. Teraz podchodzimy już do tematu z większym spokojem.
Odpowiedz
W sumie dobrze, że mało osób odwiedza ten temat, bo to oznacza, że może nikt nie ma aż taaaaakich dołków psychicznych jak ja dziś. a może nawet od paru dni, jeżeli nie miesięcy :(
Jakoś mniej więcej o tej porze byłabym w dziewiątym miesiącu ciazy. Brzuchol byłby duży, a ja.... szczęśliwa. A tymczasem nie moge sobie sama ze sobą poradzić. Czuję się jak w koszmarze. Ciągle myślę co zrobiłabym inaczej: do lekarza-rzeźnika -później, w mroźne dni- w domu, po co ta studniówka!!??!- uczniowie nawet nie spostrzegliby mojej nieobecnosci. Jaka ja głupia byłam. :( I do tego pelno znajomych dziewczyn w ciaży, a ja jak na złość nie mogę zajść w ciążę. Wszędzie gdzie tylko czytam to dziewczyny bez problemu zachodzą w ciążę po poronieniu w przeciągu góra trzech miesięcy. Dla mnie to już 4 cykl starań, który pewnie zakończy się I kreską. Czasami mi się wydaje, że nie mam już siły. Na nic. Do zdjęcia USG przyzwyczajałam się od początku, żeby mnie nie prześladowało. Ale nie myślałam, że każdy moment, każda chwila z tamtego okresu będzie do mnie wracać i mnie przytłaczać. Tego nie da się zapomnieć i nawet się nie staram, bo nie chcę. I nie chcę, żeby to mnie nie prześladowało. Chciałabym zostawić tamtego aniolka w spokoju, żeby moje serce mogło przyjąć nowe życie. Przestać płakać. Przestać tyle myśleć. Jak to zrobić?? Jak sie z tym uporać?? Jak się pogodzić z tą sytuacją??
Kilka dni temu mialam ochote krzyczec, tupac nogami bo zobaczylam I kreche na tescie :x
OdpowiedzPodobne tematy