"Z córek śmiano się w szkole, że sprzątam za granicą. Kiedy kupiłam im drogie zabawki, stały się lubiane"

"Z córek śmiano się w szkole, że sprzątam za granicą. Kiedy kupiłam im drogie zabawki, stały się lubiane"

"Z córek śmiano się w szkole, że sprzątam za granicą. Kiedy kupiłam im drogie zabawki, stały się lubiane"

Canva

"Tak, sprzątam w Niemczech. Życie się tak ułożyło, że nie miałam wyjścia. Zostawiłam córki u rodziców, bo na ich ojca liczyć nie mogę i pojechałam zarabiać na nas troje. Kiedy w szkole moich dzieci rozeszło się, że ich mama sprząta u Niemca, moje dziewczynki zostały odsunięte od grupy, jako gorsze dzieci. Płakały, bo nikt nie chciał się z nimi bawić. To się zmieniło, kiedy zaczęłam im przywozić lepsze ubrania i zabawki".

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Dzieci są okrutniejsze bardziej, niż dorośli

Nie wiem, z czego to wynika. Może z tego, że dorośli i dzieci są tacy sami, a najmłodsi nie potrafią się pohamować? Nie wiem, ale boli mnie to, zwłaszcza że odbija się to na moich córkach, bo gdyby to tylko o mnie chodziło, to miałabym to gdzieś. Życie potoczyło mi się tak, że mój mąż poszedł w siną dal i tyle go widziałam. Alimentów nie płaci, a ja z mojej jednej pensji, w dodatku najniższej krajowej nie dawałam rady finansowo.

Oczywiście jest socjal, ale nadal było bardzo skromnie i liczenie od pierwszego do pierwszego dosłownie każdego grosza. Zdawałam sobie sprawę, że muszę coś zmienić, aby zapewnić dzieciom lepszy byt. Tak więc po rozmowie z moimi rodzicami, postanowiłam wyjechać do pracy do Niemiec.
smutna kobieta siedzi na kanapie canva.com

Dzieci były wyśmiewane w szkole

Zostawiłam je pod opieką dziadków, a ja zaczęłam sprzątać w niemieckiej firmie. Potem znalazłam własne zlecenia i po kilku miesiącach nauczyłam się koniecznych podstaw niemieckiego. W tym czasie dzieci w szkole moich córek dowiedziały się, że ich mama pracuje w Niemczech i naśmiewały się z nich.

Twierdziły, że ich mama sprząta u Niemca, patrzyły na nie z pogardą i odsunęły od siebie. Od rodziców wiem, że płakały po powrocie do domu, a ja nie wiedziałam, jak im pomóc. Kiedy przyjechałam do Polski, to poszłam do szkoły, rozmawiałam z wychowawczynią, nauczycielami, nawet z dyrektorem. Odezwałam się o to nawet na wywiadówce, niestety, na darmo. Nic nie docierało do dzieci, bo dorośli tylko kiwali głowami.

Wszystko zmieniło się niespodziewanie po Nowym Roku, kiedy dzieci wróciły do szkoły po świętach. Przywiozłam im dużo ubrań i zabawek z Niemiec, głównie używane po dzieciach klientów, ale nie było tego widać. Powiedziałam córkom, że są nowe. Miałam dużo szczęścia, bo jacyś bohaterowie bajek, które dzieci teraz oglądają w Polsce, są u szczytu popularności, natomiast dzieci z Niemiec już się tym nie interesowały.

W mig moje dzieci stały się lubiane i popularne. Tylko dlatego że mają nowe i inne ubrania niż wszyscy i drogie zabawki, choć tak naprawdę używane i za darmo. No ale one o tym nie wiedziały. Cieszę się, że dzieci są teraz akceptowane, ale przykro mi, że tylko z tego powodu.

Baśka

Kevin Mglej kłamał, mówiąc o synu? Jego była wyznała prawdę Zobacz galerię!
Źródło: instagram.com/maldubowska/
Reklama
Reklama