Joanna Trzepiecińska, jedna z najwybitniejszych polskich aktorek 50+, od lat zachwyca widzów swoimi niezwykłymi kreacjami na scenie i w filmach. Znana głównie z ról w polskich produkcjach, jak „Rodzina zastępcza” czy „Nad rzeką, której nie ma”, ma także na swoim koncie udział w międzynarodowych projektach. Mało kto wie o tym, że mogła zostać wielką gwiazdą Hollywood. Mimo wielkiej szansy, wolała zostać na rodzimej scenie.
Talent Joanny Trzepiecińskiej zainteresował reżyserów z całej Europy
Na początku lat 90., Joanna Trzepiecińska została okrzyknięta wschodzącą gwiazdą polskiego kina. Mimo propozycji z Hollywood, wybrała teatr nad światowe plany filmowe.
Teatr to jedyne miejsce, gdzie mam szansę pracy z wybitnymi reżyserami i wspaniałymi kolegami. Tu mogę obcować z najlepszą literaturą.
Znana aktorka postawiła na rodzinę i bliskość
Decyzję o pozostaniu w kraju aktorka podjęła przede wszystkim dla swoich synów. Po rozstaniu z mężem, pisarzem Januszem Andermanem, musiała samodzielnie wychować Wiktora i Karola.
Jestem ofiarą patriarchalnego wychowania, co owocuje wynoszeniem mężczyzn na piedestał. Teraz jestem samodzielna i czuję się silna. Związki, w których brakuje czułości, szacunku i lojalności, w ogóle mnie nie interesują.
- powiedziała w jednym z wywiadów.
Mimo że miała okazję zagrać u boku takich gwiazd jak Gary Kemp czy John Hurt, Trzepiecińska nie odczuwa żalu z powodu swojej decyzji. Zdobyła uznanie zarówno krytyków, jak i widzów, jednak to nie popularność na międzynarodowym rynku filmowym była dla niej priorytetem. W wywiadzie dla magazynu Relaks powiedziała:
Jestem tylko jedną z wielu aktorek, która po prostu pracuje. Co mi się miało udać, to się udało.