"Z wygody wysłałam męża na wywiadówkę. Obróciło się to przeciwko mnie"

"Z wygody wysłałam męża na wywiadówkę. Obróciło się to przeciwko mnie"

"Z wygody wysłałam męża na wywiadówkę. Obróciło się to przeciwko mnie"

Canva

"Za każdym razem to ja chodziłam do szkoły na wszystkie wywiadówki, czy to córki, czy syna. Jednak teraz postanowiłam, że wyślę mojego Konrada, aby to on poszedł. Ja nie chciałam iść, bo nie dość, że tracę sporo czasu na tym, rzadko się dowiem coś ważnego, to jeszcze za każdym razem zostaję wkręcona w pieczenie ciasta na zabawę dla dzieci. A jak poszedł mój mąż, to byłam pewna, że załatwię sprawę po najlżejszej linii oporu. Oj, jak bardzo się myliłam".

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Mam dość zabaw szkolnych

Moje dzieci chodzą do podstawówki. Niestety, to jeszcze ten etap edukacji, gdzie w dużej mierze muszą włączyć się rodzice. Tylko że z tym jest tak różnie, bo jakimś cudem, są matki, które się od wszystkiego wymigają, a ja np. jestem obligowana do tego, aby za każdym razem coś zrobić, czy przygotować.

Strasznie mnie to wkurza, bo trójka klasowa wiecznie chce, abym to ja coś robiła. Twierdzą, że pyszne wychodzą mi ciasta i ciasteczka dla dzieci i za każdym razem, jak jest jakaś impreza dla uczniów, to muszę takowe przygotować. Schodzi z tym dużo czasu i energii, nie mówiąc nawet o tym, że nikt mi przecież pieniędzy nie odda.

Właśnie dlatego wysłałam ostatnim razem męża na wywiadówkę, aby to on poszedł. Jemu przecież nie każą piec i przygotowywać jedzenie, a ja będę miała choć raz święty spokój. Poza tym siedzenie przez 2,5 godziny na zebraniu też mnie nie cieszy. Stwierdziłam, że to plan idealny.
ciasto drożdżowe z kruszonką canva.com

Mój mąż kompletnie się nie spisał

Kiedy więc zakomunikowałam mężowi, że to on tym razem pójdzie na wywiadówkę, to byłam z siebie dumna i szczęśliwa. Mój mąż nieco podejrzliwy, ale zgodził się ostatecznie. Wskazałam mu termin i dokładną salę. Kiedy mój luby wrócił ze szkoły, poszłam zapytać go o to, co było na wywiadówce.

Mój mąż streścił w miarę składnie, co się działo i powiedział, że w przyszłym miesiącu, dzieci z klasy naszego dziecka mają zabawę. Wtedy ja z dumą zapytałam, no i kto został wrobiony w przygotowanie ciast, a mój mąż nieco zbity z tropu, powiedział, że zgłosił mnie! Twierdził, że przecież zawsze to robiłam, to pewnie to lubię, a nikt nie chciał się zgodzić, to zrobił przysługę wychowawczyni.

Zagotowałam się i powiedziałam mu, że przecież po to go wysłałam, abym to ja choć raz nie musiała robić! Dodałam, że nie chcę tego robić i że to on to zorganizuje. Skończy się na tym, że albo wydamy krocie na ciasto z cukierni, albo ja znowu spędzę godziny w kuchni.

Kompletna porażka

Aleksandra

Dla Agustina Egurroli te święta były bardzo wyjątkowe: "To nasze pierwsze święta razem". Zobacz galerię!
Źródło: instagram.com/agustinegurrola
Reklama
Reklama