"Wystawiłam ukochanego misia moich dzieci. Gdy kupująca pochwaliła się, co z nim zrobiła, aż mną zatrzęsło!"

"Wystawiłam ukochanego misia moich dzieci. Gdy kupująca pochwaliła się, co z nim zrobiła, aż mną zatrzęsło!"

"Wystawiłam ukochanego misia moich dzieci. Gdy kupująca pochwaliła się, co z nim zrobiła, aż mną zatrzęsło!"

Canva

"Córka dostała tego misia na urodziny... Był piękny i ogromny, ale po kilku latach miałam już dość przestawiania go z kąta w kąt, do pralki się nie mieścił, a dzieci jakby ostatnio rzadziej się nim bawiły... Swego czasu go uwielbiały, ale w domu był jak dodatkowy mebel. Gdy zachwyt misiem minął, odżałowałam i wystawiłam go na portalu ogłoszeniowym, żeby inne dziecko go pokochało. Zgłosiła się pani, zapłaciła, paczkę wysłałam. A potem odczytałam wiadomość, po której nie mogę się pozbierać. Dawno nie miałam takiego moralniaka... Jakby nie można było powiedzieć przed, co planowała zrobić?!"

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Pluszowy miś mieszkał z nami przez kilka lat

Jeszcze do tej pory mnie trzęsie, jak sobie pomyślę o tym, jaki los czeka tego biednego miśka! Nie jestem jakaś mocno sentymentalna, 90% ubranek i zabawek po dzieciach puściłam dalej w obieg - za darmo albo za niewielkie kwoty, żeby te rzeczy nie leżały bezczynnie w szafie i niszczały, ani nie wylądowały na wysypisku, tylko były używane i cieszyły kolejne dzieci. Nigdy w życiu nie pomyślałabym, że może być inaczej.

Ale z tym wielkim, pluszowym misiem, którego córka dostała na urodziny 7 lat temu, jednak było inaczej. Miś był ogromny, miał jakieś 120 cm wysokości, zajmował jedną trzecią łóżka.

Wiecie, to taki prezent z gatunku tych, co to każdy podziwia, ale nikt nie chciałby trzymać w mieszkaniu. Dość kłopotliwy, jeśli chodzi o pranie - bo do pralki się nie mieścił. No nie szło go uprać inaczej niż w pralni, a to już dodatkowe koszty.

Niemniej dzieci go kochały i wykorzystywały w dziesiątkach zabaw. Dlatego tak długo godziłam się na przestawianie z miejsca na miejsce tego pluszowego "mebla", zwłaszcza gdy lokum na łóżku zajęły inne przytulanki. Mimo wszystko misiek Zdzisiek był w znakomitym stanie, zważywszy na to, ile przeszedł!

brązowy pluszowy miś na białym tle canva.com

Misia kupiła pani. Miała cel, który mnie zszokował

W końcu zapał dzieci jakby ostygł, rzadziej się bawiły tym wielkoludem, więc schowałam go do wielkiego pudła. Przez dwa miesiące nie zapytały ani razu, jakby nie zauważyły zniknięcia! Pomyślałam, oho, wystawiam, póki nie pamiętają...

Tak jak myślałam, pluszowego miśka vel mebla nikt nie chciał kupić, więc trzy razy zmniejszałam cenę. W końcu machnęłam ręką i zmieniłam na symboliczne 20 zł, żeby tylko jakieś kolejne dziecko miało takiego fajnego towarzysza zabaw.

Nawet mi do głowy nie przyszło, że może być inaczej!

Zgłosiła się pani z pytaniem, czy aktualne. Zapłaciła od razu, po czym dostałam entuzjastyczną wiadomość, że właśnie takiej przytulanki szukała, a jej synuś będzie zachwycony! Zapakowałam tego miśka i nadałam kurierem. Nazajutrz pani odebrała przesyłkę i zaraz mi napisała:

Przytulanka jest cudowna i w świetnym stanie, sprawi małemu dużo radości. Wie pani, on ma lęki separacyjne i potrzebuje takiego towarzysza do przytulania i do zabawy. Te mniejsze pluszaki rozszarpuje zębami w 15 minut i zaraz oczy wypadają, ogon oderwany... Nie opłaca mi się kupować małych, tylko takie wielkie, bo trudniej się do nich dobrać. Może z miesiąc wytrzyma. Bardzo dziękujemy!

Po czym zamieściła zdjęcie naszego misia z jakimś rachitycznym pieskiem. Załamka! Myślałam, że się rozpłaczę... Sprzedając tego misia, myślałam, że będzie służył innemu dziecku, które go pokocha, a nie jakiemuś śliniącemu się szczeniakowi, który go rozszarpie!

Niby głupi misiek, ale ja nie mogę tego przeżyć! To był moralnie cios poniżej pasa. Ona powinna uprzedzić, że chce kupić tego misia na zniszczenie, a nie "dla synka". Pies to synek?! Nie rozumiem, jak można być taką ... i nie powiedzieć tak ważnej rzeczy.

Załamana matka

Syn Krzysztofa Rutkowskiego przygotowuje się do pierwszej komunii. Z tej okazji dostanie... Samochód. Zobacz zdjęcia!
Źródło: instagram.com/majaplich
Reklama
Reklama