"Uważa, że jestem dobrą żoną, a momentami to aż za dobrą. Od zawsze traktowałam mojego męża po partnersku z ogromnym szacunkiem i często przymykałam oko na jego zachowania, które nie byłyby niczym zły, gdyby nie fakt, że kilka miesięcy temu skończył czterdzieści lat. Ja rozumiem, że każdy potrzebuje rozrywki i ma na to swoje sposoby, ale są też rzeczy, na których trzeba się skupić w pierwszej kolejności".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Zdenerwowana żona: "Potrafi tak zmarnować kilka godzin"
Jako nastolatka patrzyłam na nieidealne małżeństwo moich rodziców i niczym mantrę powtarzałam sobie w głowie, że moje małżeństwo będzie inne. Czy w pełni idealne? No niekoniecznie, bo nie ma ludzi idealnych i zgrzyty między małżonkami będą się pojawiać zawsze, a szczególnie na samym początku tej wymagającej ogromnych pokładów cierpliwości drogi.
U nas właśnie było w tych pierwszych lata, że się docieraliśmy i przyznam, że ze dwa razy, to nawet myślałam o rozwodzie, ale rozeszło się po kościach. Gdy urodziłam dzieci, to byłam skupiona bardziej na nich, niż na wadach męża, więc siłą rzeczy mało co mnie w nim denerwowało i jakoś to życie sobie leciało od świąt do świąt.
Niestety od czasu, gdy nasz starszy syn wdrożył go w granie na komputerze, to praktycznie przez cały czas dąży tylko do tego, żeby sobie pograć. Najbardziej przeraża mnie fakt, iż mąż robi to za każdym razem, gdy zostaje sam w domu. Potrafi tak zmarnować kilka godzin i w tym czasie nie interesuje go absolutnie nic.
Mąż nie angażuje się w domowe obowiązki
Przeraża mnie to, co on robi, bo na tym cierpi nie tylko nasze małżeństwo, ale i również jego życie zawodowe. Ja pracuje zmianowo, czasem również na nocki i wiem, że wtedy cieszy się najbardziej, bo może grać do 1-2 w nocy, co jest całkowicie nieodpowiedzialne. Rano też wstaje do pracy i nawet nie chce myśleć, jak on tam funkcjonuje po tych marnych godzinach snu.
Przez pracę często się mijamy, więc bywa i tak, że proszę go o przygotowanie jedzenia lub posprzątanie w kuchni, jeśli ja tego nie zdążę zrobić przed wyjściem do swojej pracy. Myślicie, że to dociera? Tak, jak zostawiam bałagan w kuchni, to tak samo go znajduję po powrocie ze zmiany plus oczywiście to, co on nabrudzi.
Im starszy, tym niestety głupszy i ja już nie wiem, co mam z tym wszystkim zrobić. Rozmowy nic nie dają, awantury również, bo kompletnie na to nie reaguje. Mam w domu trzech nastolatków, ale dwóch mogę jeszcze wychować na mądrych ludzi, a z głupotę tego jednego będę zmuszona męczyć się do końca swojego życia.