"Na Wigilię pojechałam do rodziców. To była najgorsza decyzja. Jak oni mogli?"

"Na Wigilię pojechałam do rodziców. To była najgorsza decyzja. Jak oni mogli?"

"Na Wigilię pojechałam do rodziców. To była najgorsza decyzja. Jak oni mogli?"

Canva

"Te święta bez dwóch zdań zapamiętam do końca swoich dni. Pojechałam na Wigilię do rodziców z nadzieją, że będzie normalnie. Nie spodziewałam się jednak, że oni wywiną mi taki numer właśnie w czasie Świąt. Mówili, że przygotowali dla mnie specjalny prezent. Myślałam, że może chodzi o biżuterię, albo jakąś wycieczkę. W życiu bym się nie spodziewała, że to będzie właśnie taki prezent. No teraz to przesadzili".

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Pojechałam na Wigilię do rodziców

W te święta, podobnie jak w te rok temu i w te dwa lata temu, i w zasadzie tak jak zawsze, pojechałam do rodziców. Spotkałam się tam ze swoimi trzema siostrami i wszyscy razem siedzieliśmy przy wigilijnym stole.

W zasadzie to, co roku, jak jadę na te święta, to rodzina zadaje mnóstwo pytań. Moja najstarsza siostra ma już męża i dziecka, i teraz rodzina chce wydać za mąż tą drugą, czyli mnie. Za każdym więc razem słyszę te wszystkie słowa i pytania, o to, kiedy znajdę sobie chłopaka. „Rodzina znowu na święta pytała mnie o chłopaka. Tak im odpowiedziałam, że kopary opadły”.

Kobieta w czapce czerwonej Canva

Rodzice przygotowali dla mnie "niespodziankę"

Nie spodziewałam się jednak, że te święta będą wyjątkowe, ale nie w pozytywnym znaczeniu tego słowa. Mianowicie rodzice rozdawali prezenty i od razu mama powiedziała, że ja dostanę swój prezent na końcu. Byłam zaskoczona, ale cierpliwie czekałam, licząc, że otrzymam tę biżuterię, którą tak chciałam, albo jakąś wycieczkę do ciepłych krajów, albo jeszcze coś innego, fajnego.

Minęło 30 minut, a mam powiedziała, że teraz czas na prezent dla mnie. Wzięła telefon i zadzwoniła, a pięć minut później przyszedł do nas sąsiad Antek. Mama od razu mi go przedstawiła.

Kasiu, narzekałaś, że nie masz chłopaka. No to jest Antek - zobacz, pracowity taki, zadbany. Pokazaliśmy mu Twoje zdjęcie i od razu mu się spodobałaś, i się zgodził.

Rodzina przy świątecznym stole Joe Monster

Byłam w szoku i nie mogłam w to uwierzyć. Zaczęłam mówić, że przecież moje zdanie też się liczy, że ja sama o sobie mogę decydować, a taki prezent to przesada. Ojciec wtedy podniósł rękę do góry i stwierdził, że mam już 27 lat i już mi dużo czasu nie zostało, więc trzeba brać, co jest i nie marudzić. Stwierdził także, że tu kawaler jest przedni.

Później jeszcze cały wieczór musiałam siedzieć obok tego gościa, który jeszcze mnie obejmował i tak się do mnie przymilał. Jestem w szoku, że moi rodzice zrobili mi coś takiego...

Kasia

Reklama
Reklama