"Znowu te schabowe, ziemniaki i mizeria. Czy moja żona nie potrafi ugotować niczego innego?"

"Znowu te schabowe, ziemniaki i mizeria. Czy moja żona nie potrafi ugotować niczego innego?"

"Znowu te schabowe, ziemniaki i mizeria. Czy moja żona nie potrafi ugotować niczego innego?"

Canva

"Nie zrozumcie mnie źle. Doceniam trud, jaki moja żona wkłada w przygotowanie posiłków. Jednak przez ostatnie tygodnie, a nawet miesiące przez moje podniebienie przechodziło w kółko to samo. Schabowe, ziemniaki i mizeria. To przejadło mi się już dawno temu! Czy moja żona nie potrafi ugotować niczego innego?"

Reklama

Publikujemy list naszego czytelnika. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Znowu te schabowe, ziemniaki i mizeria...

Ostatnio do mojego małżeństwa wkradła się prawdziwa monotonia. I to bynajmniej nie w łóżku! Gdyby tam było nudno, może i bym tak narzekał. Jednak dla prawdziwego faceta nie ma nic gorszego niż odgrzewany kotlet. I to dosłownie. Mam wrażenie, że moja żona utknęła w jakimś kulinarnym deja vu, gdzie każdy kolejny dzień przypomina poprzedni.

Nie zrozumcie mnie źle. Doceniam trud, jaki Gabi wkłada w przygotowanie posiłków. Jednak przez ostatnie tygodnie, a nawet miesiące przez moje podniebienie przechodziło w kółko to samo. Schabowe, ziemniaki i mizeria. To przejadło mi się już dawno temu! Czy moja żona nie potrafi ugotować niczego innego?

Odkąd powiedziałem, że robi lepsze kotlety od mojej mamci, wpadłem z deszczu pod rynnę. Skutki tych słów odczuwam po dziś dzień! Ni stąd, ni zowąd stałem się zakładnikiem schabu w panierce. A trzeba było milczeć... Schabowy to całkiem sympatyczny gość na talerzu, ale gdy zaczyna pojawiać się częściej niż reklamy w telewizji, człowiek zaczyna odczuwać kulinarno-psychiczne zmęczenie...

Znudzony mężczyzna podtrzymujący twarz dłonią Canva

Czy moja żona nie potrafi ugotować niczego innego?

Nie chcę wszczynać buntu w kulinarnym imperium mojej Gabryśki, ani też podważać jej talentu w gotowaniu, ale czasami na poważnie mam ochotę wziąć ten talerz w ręce i wyrzucić go przez okno, krzycząc jedynie:

Mam tego dość! Ugotuj cokolwiek innego, byle nie te cholerne kotlety schabowe!

Gdzie tu jakiś umiar? Czy nie możemy jak dawniej cieszyć się różnorodnością smaków na talerzu? Kiedy moja żona zrozumie, że nawet najlepszy kotlet spożywany zbyt często traci swój urok i staje się monotonnym obowiązkiem?!

Macie pomysł, jak to rozwiązać? Czy istnieje jakiś sposób, żeby odzyskać apetyt? Te pytania przyprawiają mnie o ból głowy. Jestem załamany! Przecież żyjąc w ten sposób, można nabawić się wrzodów na żołądku! Błagam o podpowiedzi, co mogę z tym zrobić, bo obecna sytuacja zaczyna zagrażać nie tylko mojemu żołądkowi, ale też mojej równowadze psychicznej. Z niecierpliwością czekam na wasze sugestie, bo przecież nie zacznę sam gotować. Jeśli chodzi o kucharzenie, to mam dwie lewe ręce!

Znudzony Kotletożerca

Ta kobieta gotuje obiady za złotówkę. Jej profil pęka w szwach od inspiracji na tanie obiady Zobacz galerię!
Źródło: tiktok.com/@marchewa92
Reklama
Reklama