"Facet, z którym mam córkę tuż po narodzinach ulotnił się w trybie natychmiastowym i zostałam sama z dzieckiem. Niestety nie radziłam sobie finansowo, więc postanowiłam zostawić malutką Kasię pod opieką dziadków. Przez te lata co tydzień wysyłałam im pieniądze, aby małej nic nie brakowało. Odkładałam oszczędności z myślą, że jak pójdzie na studia, to wynajmę jej mieszkanie. Myślałam, że moi rodzice zadbają o nasz kontakt, okazało się, że wcale tak dobrze o mnie nie mówili jak myslałam..."
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Zrobiłam to dla niej
Nie chciałam jej zostawiać w Polsce tylko z dziadkami, ale nie miałam wyboru. Gość, w którym byłam zakochana, zabawił się mną i po prostu odszedł. Chciałam jakoś skleić tę relację, ale on miał już kolejną na oku. Nawet trudno było mi w tamtych czasach dostać alimenty i ostatecznie miałam śmieszne 500 zł na małą. Musiałam wyjechać. Na początku myślałam, że to na rok, dwa. Gdy minęło dziesięć lat, chciałam wrócić, ale moja matka powiedziała:
Kasia sobie tutaj świetnie radzi, popracuj jeszcze. Możesz przyjeżdżać częściej jeśli chcesz, ale gdzie w Polsce tak dobrze zarobisz...
Nie wiem, czemu jej tak słuchałam. Może to przez tę wizję bezrobocia w Polsce nie chciałam w końcu wracać. Ale jeździłam regularnie, niestety moja córka była coraz większa i dojrzalsza. Zaczęła mieć swoje sprawy, a nieraz, gdy się pojawiłam w domu rodzinnym, to się okazywało, że była gdzieś na wypadzie ze znajomymi. Czułam, że się ode mnie odsuwa.
Córka zadzwoniła i mnie załamała
Za kilka dni miałam lecieć do Polski. Prezenty spakowane, bilety kupione. Cieszyłam się na te święta, bo chciałam powiedzieć Kasi, że po nowym roku wracam na stałe do Polski i kupimy dom. Moja córka mnie ubiegła...
Cześć, słuchaj, nie przyjeżdżaj w tym roku do nas na święta. Nie musisz już się tak męczyć i na siłę się tu pojawiać. Nie masz czasu dla mnie, to lepiej zajmij się swoim życiem. Wesołych świąt.
Usłyszałam to w słuchawce telefonu. Ręce mi opadły. Ale jak to? Nie mam czasu? Przecież właśnie się do niej wybieram...
Zadzwoniłam do rodziców. Matka powiedziała mi, że lepiej będzie jak zostanę w Anglii, bo i tak przyjeżdżam rzadko, więc nie ma sensu robić dodatkowych kosztów. Dodała, że Kasia radzi sobie świetnie beze mnie i, że nie chce mnie widzieć.
Moje dziecko, moja malutka Kasia - już nie jest moja? Straciłam ją na zawsze?
Co mam zrobić? Jechać i na siłę z nią rozmawiać? Czy dać jej czas?
Beata