"Ignacy jest moim sąsiadem. Znam go od dobrych 10 lat, dlatego wiem, że jest bardzo dobrym człowiekiem, który ma serce na dłoni i dla każdego chce dobrze. Tym bardziej dziwi mnie to, że jego dzieci nie chcą mieć z nim kontaktu, a jeżeli już chcą, to tylko minimalny przez telefon".
Publikujemy list naszego czytelnika. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Lubię Ignacego i bardzo mi go szkoda
Wydaje mi się, że dobrze znam Ignacego, ponieważ mieszka na tym samym piętrze co ja. Jest to skromny człowiek, który bardzo dużo w życiu przeszedł. Stracił w tragicznych okolicznościach żonę i szybko pochował także rodziców. Zostały mu tylko trzy córki, które wprawdzie mieszkają w tym samym mieście, ale bardzo rzadko go odwiedzają, a nigdy Ignacy nie był u nich w domu.
Choć jesteśmy dość blisko ze sobą i traktuję Ignacego jak ojca, to nigdy nie chciałam wypytywać go na temat córek. Nie chciałam wiedzieć, dlaczego nie spędza świąt czy niedziel ze swoimi córkami i ich rodzinami. Nie drążyłam tematu, ale sam Ignacy zaczął mówić. Otworzył się bardzo przede mną i powiedział, że jego zdaniem córki po prostu się go wstydzą. Zrobiło mi się bardzo przykro, bo znam go i wiem, że jest naprawdę dobrym człowiekiem, a on sam ma o sobie gorsze zdanie, a wszystko przez to, że nie skończył liceum i uważa, że z tego powodu córki nie chcą mieć z nim do czynienia. Na samą myśl chce mi się płakać, bo wiem, jak spragnionym ciepła, miłości i dobrego słowa człowiekiem jest Ignacy.
Poznałam cudownego sąsiada
To był pierwszy raz, gdy Ignacy poruszał temat swoich córek, a po tej rozmowie regularnie starałam się dowiedzieć nieco więcej o tym, dlaczego nie widuje się z dziećmi i nie spędza z nimi niedziel czy świąt. Zdaniem mojego sąsiada córki oddaliły się od niego za sprawą mężów, którzy są apodyktyczni i liczy się dla nich tylko pieniądze.
Mężowie podobno nastawiają dziewczyny przeciw ojcu, któremu pęka serce na samą myśl o tym, że nie wie, co tak naprawdę u nich słychać. Chciałby je przytulić, porozmawiać, przeprosić za błędy z przeszłości i przede wszystkim być przy nich. Dzieci jednak nie mają zamiaru odpuścić i wręcz można odnieść wrażenie, że Ignacy stał się dla nich kimś obcym.
Lila