"Pojechałam na wycieczkę z kołem gospodyń. Spodziewałam się spokoju i modlitwy... Co tam się działo!"

"Pojechałam na wycieczkę z kołem gospodyń. Spodziewałam się spokoju i modlitwy... Co tam się działo!"

"Pojechałam na wycieczkę z kołem gospodyń. Spodziewałam się spokoju i modlitwy... Co tam się działo!"

Canva

"Nieświadoma niczego, zapisałam się do lokalnego koła gospodyń wiejskich. Wszystkie koleżanki ze wsi tam należą, robią fajne rzeczy na różne okazje, więc ja też chciałam... Trochę życia towarzyskiego każdemu się należy, a jesienią i zimą trudniej o to, gdy każdy siedzi w domu. Dlatego gdy koło organizowało wycieczkę do Lichenia, od razu się zapisałam! Takiego czegoś nie doświadczyłam, jak żyję. Już się nie mogę doczekać następnej wycieczki!"

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Zapisałam się do koła gospodyń

Nigdy nie byłam społeczniczką... Mało tego, trochę się dziwiłam, że tym wszystkim paniom się chce coś robić dodatkowo. To się zmieniło, kiedy dzieci wyfrunęły z domu na studia, a ja zrezygnowałam z gospodarstwa i nagle zaczęłam mieć dużo więcej wolnego czasu. Nie bardzo wiedziałam, co z tym czasem zrobić, bo np. robótki ręczne w ogóle mnie nie interesowały. Zresztą, jeszcze nie miałam dla kogo dziergać, bo wnuków jeszcze się nie doczekałam.

Postanowiłam więc zapisać się do koła gospodyń wiejskich. Miałam pewne obawy, ale co tam, raz się żyje. Nic mi się nie stanie, jak wyjdę do ludzi. Wszystkie moje koleżanki ze wsi tam należą, a do tego dołączył parę młodszych pań z kolejnego pokolenia. Młodzi już nie uciekają ze wsi tak często, jak kiedyś... Aż się dziwię, ile ich zostało i pobudowało domy.

Dzięki temu nasze koło zyskało trochę świeżych pomysłów i sił. Przygotowujemy tam różne imprezy plenerowe, jak choćby Dzień Dziecka albo Dożynki, albo stroimy kapliczki w maju itp. itd. Każdy coś przygotowuje. Przy okazji można sobie pogadać i pojeść. Podoba mi się to.
Biały autokar Canva

Pojechałam na wycieczkę autokarową. Co tam się działo!

Dlatego kiedy koło postanowiło zorganizować jednodniową wycieczkę do Lichenia, od razu się zapisałam! Zapowiadało się fajnie, choć spodziewałam się, że będzie raczej spokojnie. Po drodze się pomodlimy, przewodniczka coś opowie.

Na wycieczkę każdy coś przygotował - Zośka miała upiec sernik, Maria zrobiła ptysie, ja upiekłam przekąski z ciasta francuskiego... Już w autokarze zaczęła się uczta! I to na wesoło i wcale nie o suchym pysku, bo mąż jednej z pań przyniósł swoje produkty do degustacji. Przelewem!

Myślałam, że po drodze będziemy z czcią śpiewać religijne pieśni, a tymczasem przewodnicząca zaintonowała "Szła dzieweczka" na cały regulator i cały autobus za nią! A potem cały repertuar...

Miało być spokojnie, a wszystkich poniosło! Od czasów klasy maturalnej i ostatniej szkolnej wycieczki nie pamiętam takiej balangi w autobusie. Z tą różnicą, że w czasach młodości mieliśmy suchy prowiant, a z napojami "gazowanymi" chowaliśmy się za oparcia... a teraz mogłam się najeść różnych pyszności do syta i na legalu wznosić toasty z plastikowego kubka. Lepiej niż u cioci na imieninach, bo mój stary nie zrzędzi za uchem!

Całe szczęście, że szybko dojechaliśmy, bo jeszcze godzina - dwie i nie miałby kto tego Lichenia zwiedzać... Wyszedłszy z autobusu, wszyscy się opanowali i gdy wycieczka wchodziła do miejsc świętych, każdy był wyciszony i poważny...

Poszliśmy na obiad, potem jeszcze druga część zwiedzania i powrót wesołym autobusem. Było cudownie i na następną wycieczkę na pewno znów pojadę!

Halina

Andrzej Duda zaczął dbać o formę i kilogramy poleciały w dół! 51-latek przeszedł szokującą metamorfozę! Zobacz galerię!
Źródło: Jacek Domiński/ Reporter/ East News/ Instagram.com/andrzejduda
Reklama
Reklama