"Zabrałam teściową w sobotę na kawę. Powiedziała, że wolałaby sprzątać, niż tracić czas na wyjścia"

"Zabrałam teściową w sobotę na kawę. Powiedziała, że wolałaby sprzątać, niż tracić czas na wyjścia"

"Zabrałam teściową w sobotę na kawę. Powiedziała, że wolałaby sprzątać, niż tracić czas na wyjścia"

Canva.com

"Po ślubie z Adamem jestem już od 6 miesięcy. Przed zawarciem małżeństwa nie miałam zbyt wielu okazji, aby spotykać się z teściową i dopiero teraz chciałam nadrobić ten czas, aby bliżej się poznać. Miałam nadzieję, że Helena, matka Adama jest kobietą z klasą i, że nie będzie typową teściową z opowieści moich przyjaciółek. Oj, jak się pomyliłam! Zaprosiłam ją na sobotni wypad na kawę. To był błąd!" 

Reklama

Publikujemy list naszej Czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Czy istnieją dobre teściowe?

Koleżanki z pracy zawsze mi mówiły:

Lepiej nie wychodź za mąż. Teściowa przestanie być taka miła i zobaczysz, co to jest prawdziwe życie.

A ja nigdy ich nie słuchałam, bo przecież to niemożliwe, aby miła kobieta, matka nagle zamieniała się w potwora. Gdy poznałam Helenę, mamę Adama, to czułam, że jest bardzo zdystansowana, ale jednocześnie ma klasę.

Nie każdy musi od razu wszystkich lubić. Nie spędzałyśmy ze sobą czasu, więc dopiero po ślubie zaczęliśmy do niej częściej przyjeżdżać i rozmawiać. Zaczęłam ją nawet lubić i przez chwilę myślałam, że i ona lepiej się czuje w moim towarzystwie. Ale pomyliłam się.

Starsza kobieta w żółtym ręczniku na głowie i z filiżanką i spodkiem w ręku Canva

Helena to zło wcielone

Pewnego dnia zadzwoniłam do Heleny i zaprosiłam ją na kawę. Gdy rozmawiałyśmy przez telefon, to nic nie wskazywało na to, że się jej ten pomysł nie podoba. Spotkałyśmy się pod galerią handlową. Obyło się bez czułych uścisków. Nie czułam się pewnie, a z czasem czułam się tylko gorzej.

Teściowa miała nietęgą minę. Na początku nie wiedziała, co zamówić. A gdy już dostała kawę i sernik, to zaczęła dywagować na temat składników ciasta. Ostatecznie rzuciła:

Robię lepszy. Szkoda pieniędzy!

Nie skomentowałam tego, bo nie chciałam jej zdenerwować. Przeszłyśmy się jeszcze po okolicznym parku i rozmawiałyśmy o bieżących wydarzeniach. Gdy jechałyśmy z powrotem do domu zapytałam nieśmiało:

Mamo, jak Ci się podobało? Wyjdziemy jeszcze gdzieś razem?

A ona na to odburknęła:

Jola, szkoda czasu. Wolę w sobotę posprzątać. Jutro trzeba do kościoła, a ja mam w domu jak w pobojowisku.

Nie oczekiwałam wdzięczności. Nie oczekiwałam, że będzie skakać ze szczęścia, ale jednak... mogła być trochę milsza. Rozstałyśmy się w ciszy. A ja chyba już nie mam ochoty na wyjścia z mamą Adama. To chyba nie ma żadnego sensu...

Jola

Halina Mlynkova ujawniła calutką prawdę na temat swoich małżeństw. Gwiazda nie gryzła się w język, oj nie gryzła Zobacz galerię!
Źródło: AKPA
Reklama
Reklama