"Nie dzwonią, nie piszą, nie odwiedzają mnie. Mają swoje życie. O mnie nie pamiętają"

"Nie dzwonią, nie piszą, nie odwiedzają mnie. Mają swoje życie. O mnie nie pamiętają"

"Nie dzwonią, nie piszą, nie odwiedzają mnie. Mają swoje życie. O mnie nie pamiętają"

canva.com

"Nie uważam, że dzieci są rodzicom coś winne. Nie oczekuję od nich, że będą mi oddane i poświęcą dla mnie swoje życie. Na razie sobie radzę, choć nie zawsze jest łatwo. Ale jeśli już przestanę sobie radzić, to pójdę do domu opieki. Odkładam na to już teraz. Przykro mi tylko, że dzieci nie zadzwonią, nie napiszą, nawet mnie nie odwiedzą. Ja wiem, że mają swoje życie, ale dlaczego zapomnieli o matce, gdy przestałam im być potrzebna? Bo chyba naprawdę tak jest. Chyba mnie już po prostu nie potrzebują".

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Chyba nie byłam najgorszą matką

Choć jak każdy rodzic wiele sobie zarzucam. Teraz niektóre moje decyzje byłyby inne. Ale wszystko, co robiłam, robiłam zawsze z myślą o dzieciach.

Chciałam, żeby miały dobre dzieciństwo. Żeby niczego im nie brakowało.

Starałam się dawać im swój czas, choć nie miałam go wiele, bo dużo pracowałam. I na etacie i dodatkowo. Pomagałam ludziom z okolicy w domowych obowiązkach, piekłam ciasta na zamówienie. Sporo tego wszystkiego.

Mimo to zawsze byłam dla moich dzieci. Gdy tylko mnie potrzebowały, mogły na mnie liczyć.

Później założyły rodziny

Córki poszły z domu jako pierwsze, syn był ze mną najdłużej.

Początkowo jeszcze się mną interesowały, ale to ja dzwoniłam i pisałam. Pytałam co u nich. Prosiłam, żeby przywoziły wnuki, bo chciałam spędzać z nimi czas.

Dla mnie wyprawa na drugi koniec Polski była dużym wyzwaniem. Im łatwiej było przyjechać do mnie. Ale przyjeżdżali rzadko.

A kiedy wyprowadził się też syn, poczułam się naprawdę samotna. I tu naprawdę nie chodziło o to, że ja nie potrafiłam o siebie zadbać. Do dziś sobie radzę, a kiedy przestanę sobie radzić, pójdę po prostu do domu opieki. Wiem, że będzie mi tam dobrze, a od wielu lat odkładam pieniądze na ten cel.

smutna starsza kobieta canva.com

Jednak coś mnie boli

A mianowicie to, że choć poświęciłam życie swoim dzieciom, one teraz kompletnie mnie nie potrzebują. Zapomniały o mnie i to jest fakt,

Jeśli nie napiszę do nich sama, albo nie zadzwonię, to nie dowiem się co u nich. A o mnie też nikt sam z siebie nie zapyta.

Ja nie chcę się nikomu żalić, ale to byłoby miłe, gdyby któreś z moich dzieci choć raz na jakiś czas wykazało odrobinę troski i zainteresowania.

A może jednak wcale nie byłam taką dobrą mamą?

Od jakiegoś czasu myślę tylko o tym i bardzo chciałabym naprawić moje relacje z dziećmi. Ale jak mam to zrobić, skoro nie wiem nawet, co tak naprawdę zrobiłam źle?

Siedzę sama w tym domu albo na tarasie, przykrywam się kocem i popijam ciepłą herbatę. Myślę sobie wtedy, ile bym dała, żeby móc częściej widywać wnuki i rozmawiać z dziećmi. Ktoś powie: przecież to nic trudnego. No cóż, w moim przypadku to niestety najtrudniejsza rzecz na świecie.

I te myśli... że sobie na to zasłużyłam. Choć przecież tak bardzo starałam się być dobrą mamą.

Grażyna

Jak zbudować bliskie relacje z dziećmi? 5 złotych zasad, które zmienią Twoje życie rodzinne Zobacz galerię!
Źródło: Canva
Reklama
Reklama